Tsering przecierał bar szmatą i z niepokojem obserwował napływających ludzi do knajpy Pod Ciemną Gwiazdą. Jeszcze nigdy nie widział, żeby na wczesnej porannej zmianie zbierało się tylu Czatujczyków. Kiedy działy się takie rzeczy, miał złe przeczucia.
– Ej! Masz hoidowską wódkę? – zapytał z twardym czatuskim akcentem, jeden z klientów, sadowiąc się na wysokim stołku przy barze.
Tsering obrzucił mężczyznę spojrzeniem. Znał go – Batu. Wiedział, że był członkiem Czarnej Łzy. Jak większość stałych bywalców w jego barze. W końcu kupił go od jednego z nich pod warunkiem, że nie będzie zadawał pytań. Odwrócił się, żeby spojrzeć na butelki poustawiane na półkach za barem.
– Ostatnia butelka – mruknął.
Nalał trunek w szklankę i przysunął do Batu. Przyjrzał się ludziom, którzy zaczęli rozsiadać się przy stolikach w pomieszczeniu. Większość rozpoznał od razu. Złożył ręce na piersi i oparł się nimi o bar, pochylił do mężczyzny, który upił łyk wódki.
– Nie będzie dzisiaj kłopotów? – zapytał szeptem.
Batu obrzucił go spojrzeniem i pokręcił głową.
– Przyszliśmy tylko pośpiewać – powiedział z uśmiechem. – Co się tak cykasz, dza?
Tsering wyprostował się i poklepał ręką po nadgarstku w geście obojętności. Czatujczyk się roześmiał, widząc jego zmieszanie.
– Amgalan, najdz! – powiedział wesoło Batu. Tsering nie wiedział czy wolał, kiedy członkowie organizacji terrorystycznej nazywali go przyjacielem i prosili o spokój czy go kompletnie ignorowali. – Napijemy się przed robotą i sobie idziemy – zapewnił jeszcze.
Batu odszedł od baru i rozsiadł się z gromkim śmiechem przy swoich kolegach przy jednym ze stolików w kącie. Przywołali Tseringa rękoma i wesoło prosili o czatuską arhi.
Kiedy kończyli piątą pieśń ze świętej księgi Kamena Atanasa, Mówcy Rasy, Tsering miał już nieco lepszy humor. Rzeczywiście, klienci nie sprawiali problemów i tylko pili i śpiewali. Stojąc za barem Tsering czasami nucił sobie pod nosem znane melodie i zamawiał przez holograficzny pulpit dostawę trunków, które się kończyły.
Ranna zmiana dochodziła już końca, kiedy do baru przyszedł ktoś jeszcze. W pomieszczeniu chwilowo przycichło, kiedy wszedł wysoki Czatujczyk o ciemnej skórze z wytatuowaną na boku szyi po czatusku modlitwą do Rasy. Przyjrzał się siedzącym przy stolikach, kiwnął im głową, podszedł do baru i głębokim basem zamówił szota wódki. Tsering nalał trunek. Atmosfera w barze zrobiła się napięta i doskonale to wyczuwał. Zaczął podejrzewać o co chodziło i wcale mu się to nie podobało. Mężczyzna wypił, odwrócił się do pozostałych i kiwnął znowu głową.
– Cag, Batu – rzucił po czatusku. – Już czas.
Pozostali pokiwali głowami i z uśmiechami zaczęli klepać kompana po plecach. Batu z uśmiechem ugasił papierosa w popielniczce i wstał. Tsering przymknął oczy i przełknął ślinę. Nigdy się do takich sytuacji nie przyzwyczai.
– Dzięki za drinka, Tsering – powiedział Batu i uśmiechnął się do niego.
Tsering pokiwał głową i patrzył, jak Batu i rosły Czatujczyk wychodzili z knajpy.
– Zamach bombowy w korytarzu D na poziomie czterdziestym siódmym. Rozkazem Straży Granicznej ograniczony zostaje ruch na tym poziomie. Newarskich obywateli rannych: pięciu, zabitych: czterech. Rodziny otrzymają powiadomienie na wszczepy komunikacyjne. Ukrywanie przestępców oraz informacji o wydarzeniu grozi aresztowaniem. Życzymy miłego dnia, obywatele New Hope.
Tsering spojrzał w sufit, kiedy rozbrzmiał beznamiętny kobiecy głos. Pokręcił głową. Nie zawsze wiedział, kto dostąpił zaszczytu śmierci za wolność Czatusji i Zespolił się z Rasą w podróży po wszechświecie. Tym razem widział wyraźnie w głowie jego uśmiechniętą twarz.
Czasem wolałby nie wiedzieć.
CZYTASZ
Z życia stacji New Hope
Science FictionSceny z życia ludzi mieszkających na newarskiej stacji New Hope. Stanowi część uniwersum Sedny - Marty Kirin