a/n; przepraszam za opóźnienia,,
ostatni rozdział w poniedziałek!
***
Gdyby jego babcia dowiedziała się, że co noc rozmawiał z demonem, przed którym tak bardzo go przestrzegała, zapewne przeżegnałaby się, a potem zemdlała z szoku. Cóż, nie mógłby się jej dziwić — w końcu czy ktokolwiek przy zdrowych zmysłach rozmawiałby z demonem? Niczym dziwnym było, że poprzednie ofiary Jeongina drżały na jego widok, w końcu był cholernym demonem.
Ale Hyunjin już dawno nie był człowiekiem o zdrowych zmysłach.
Wiedział, że jego stan nie był dobry. Naprawdę zdawał sobie z tego sprawę. Ale nie chciał nic zmieniać. Nie mógł powiedzieć, że było w porządku, bo nie było. Ale i tak nie chciał nic zmieniać. Tak było... po prostu było. Nic więcej, nic mniej.
Brzmiało to co najmniej dziwnie, ale musiał przyznać, że rozmowy z Jeonginem były dla niego światełkiem w mroku. Było to naprawdę paradoksalne, bo Jeongin był przecież uosobieniem ciemności. Istotą zrodzoną z mroku, w którym słabości i strach ludzi rosły na sile, oplatając ich niczym macki. Istotą, której szepty były jak silnie trujący jad powoli sączący się w sercach jego kolejnych ofiar.
Wiedział, że jest jego ofiarą. Wiedział, że podzieli los tysięcy swoich poprzedników. W jego umyśle nie tliła się nawet najmniejsza iskierka nadziei, że wyjdzie z tego starcia cało.
Ale Hyunjin nie chciał wyjść z tego cało. Wbrew zdziwieniu Jeongina to było ostatnie, czego chłopak pragnął.
I dla demona zachowanie osiemnastolatka nie było codziennością. Być może właśnie dlatego tak pociągała go osobowość tego wątłego bruneta, który, mimo swojej zewnętrznej kruchości, wydawał się być silniejszy, niż ludzie desperacko próbujący uciec przed Jeonginem.
Hwang był intrygujący. Demon nie mógł zaprzeczyć, że po tylu wiekach powtarzania się tego samego scenariusza — wybrania nowej ofiary, oglądania jej strachu, pożarcia jej duszy i przejęcia jej ciała — to nowe doświadczenie było co najmniej orzeźwiające.
Być może właśnie dlatego Jeongin dobrowolnie chciał utrzymać tego chłopaka przy życiu choć trochę dłużej.
Widząc, w jakim stanie był Hyunjin, próbował zachęcić go do snu. Czuł, jak osiemnastolatek gaśnie, coraz szybciej i szybciej. Dlaczego zmienił swoje nastawienie? Czy nie chciał dopuścić do jego śmierci, bo bał się, że już nikt nie będzie z nim rozmawiał, tak jak robił to Hwang? Czy to było w ogóle możliwe? Żeby demon przywiązał się do człowieka? Żeby porzucił swoją naturę choć na chwilę?
Westchnął i pokręcił głową. Być może był już za stary. Być może po zwiedzeniu świata i pożywieniu się duszami różnych ludzi nieświadomie próbował kurczowo trzymać się wszystkiego, co choć trochę odbiegało od znanych mu norm.
Przynajmniej tak to sobie tłumaczył.
— Idź spać — nakazał mu pewnej nocy.
— Nie chcę. — Osiemnastolatek pokręcił przecząco głową.
— Hyunjin — powiedział niższym i zdecydowanie bardziej wrogim głosem, niż zwykł mówić. — Nie zmrużyłeś oka przez ostatnie trzy doby. Ledwo żyjesz.
— No i? — mruknął pod nosem młodszy.
Jeongin wywrócił oczami, czując, jak zaczyna się coraz bardziej irytować.
— I proszę cię, żebyś poszedł spać choć na chwilę — ponowił prośbę demon, marszcząc przy tym brwi, przez co na jego twarzy pojawił się surowy grymas.
CZYTASZ
Last to fall ⋄ hyunin ✓
Fiksi PenggemarHyunjin, który nigdy nie wierzył w opowieści babci o tym, że bycie słabym skutkowało posiadaniem demona, zderza się z rzeczywistością. A Jeongin to demon, który chciał pójść na łatwiznę, jednak przez przypadek wpada w sidła zagubionego śmiertelnika...