| ROZDZIAŁ 3 |

346 34 50
                                    

ENJOY!

twitter: #tasteofposion

tiktok, ig: a.dralewska_autorka

Roxy

Jakbym miała wybrać swoją ulubioną czynność, to oprócz picia przepysznych szejków, byłoby to spanie. Uwielbiałam wtulić głowę w poduszkę, okręcić się kołdrą i standardowo wystawić jedną nogę poza ten kokon, bo z dwiema było za gorąco. Chyba że mieliśmy sytuację jak w tym roku, gdzie sierpień nas mocno rozpieszczał słoneczną i ciepła pogodą. Wtedy nawet się nie fatygowałam z wchodzeniem pod przykrycie. Ze względu na moją miłość do spania, nienawidziłam kiedy ktoś chciał mnie budzić, zwykle wbrew mojej woli. Na korzyść tej osoby nie przemawiało również to, że dziś miałam pierwszą wolną sobotę, od kiedy zaczęłam pracować „U Bobby'ego".

Niech Bóg ma w opiece tego cholernego sadystę.

Nie otwierając nawet oczu, dłonią wyszukałam telefon pod poduszką. Z warknięciem i grymasem na twarzy, przekręciłam się na plecy i odebrałam połączenie. Chyba czwarte pod rząd...

– Czego, grzecznie pytam? – syknęłam zaspanym głosem.

– Ruszaj swój zgrabny tyłek z łóżka, jesteśmy u ciebie za pół godziny – rzucił radośnie Rob i brzmiał jak najbardziej wypoczęty człowiek świata.

– Sprawdzę zaraz godzinę i jeśli jest choćby minuta przed dziesiątą zrobię ci z dupy jesień średniowiecza, obiecuję – warknęłam trochę ostrzej niż powinnam, ale tak się kończyło budzenie mnie w sobotę skoro świt. Rozmowa z zaspaną Roxy bez odpowiedniej dawki kofeiny była najgorszym pomysłem, na jaki ktokolwiek z żywych i myślących mógł wpaść.

– Nie kłopocz się i nie sprawdzaj. Jest przed dziewiątą. Masz trzydzieści minut, bo jedziemy na I w głębokim poważaniu mam twoje zdanie, słoneczko.

Gnojek się rozłączył! Tak po prostu! Zakończył połączenie, żeby uniknąć awantury! Mimo że dopiero się budziłam, czułam, że to będzie zły dzień. No kurwa, w kościach to czułam. Niestety, często moje przewidywania się sprawdzały, a dziś byłam niemal pewna, że coś się odjebie. Westchnęłam głośno i przeciągle, wcisnęłam twarz w poduszkę i powrzeszczałam chwilę, dając upust frustracji.

Tak, byłam zła, bo Rob przeszkodził mi spać.

Chyba czas dorosnąć, dziewczynko...

Opornie podniosłam się z łóżka i poczłapałam do łazienki. Uchyliłam mocniej jedno oko, żeby ocenić, jak bardzo moje włosy potrzebują mycia. Związałam je na noc w kok, bo przez ich długość budziłam się z końcówkami w ustach. Oszacowałam stan i stwierdziłam, że nie przetrwają kolejnego dnia na suchym szamponie. Sapnęłam męczeńsko, widząc szopę na głowie i czym prędzej zrzuciłam koszulkę nocną i wskoczyłam pod prysznic. Włączyłam przyjemnie letnią wodę. Łepetynę musiałam szorować ze dwa razy, ale pomińmy takie szczegóły. Do listy dobrych nawyków powinnam dopisać regularne dbanie o włosy, bo Niki w końcu obetnie mnie na łyso.

Jednym ręcznikiem się owinęłam, drugi posłużył mi za turban. Wyszorowałam jeszcze buzię i zęby. Zanim wyszłam z łazienki, wysunęłam przez szparę w drzwiach tylko głowę, rozglądając się, czy gdzieś nie kręcił się któryś z moich „braci". O ile Richie nigdy nie chciałby mnie zobaczyć nago (i ze wzajemnością), tak tamci dwaj mogli być nieobliczalni. Lepiej dmuchać na zimne. Widząc, że mam wolną drogę, przemknęłam do swojego pokoju.

Postawiłam na szary kostium kąpielowy zamiast bielizny, skoro Rob postanowił zagospodarować mój wolny czas... Z szafy wyciągnęłam szyfonową sukienkę na ramiączka. Przeczuwałam, że mogę skończyć dzisiaj w wodzie, więc od razu odrzuciłam pomysł zaglądania do mojej toaletki czy kosmetyczki. I tak cały makijaż by ze mnie spłynął. Ściągnęłam z głowy ręcznik i rozczesałam włosy. Aż miło było . W końcu nie były sztywne i matowe. Chyba czas pozbyć się wszystkich puszek szamponu w spreju, bo nigdy się nie nauczę myć ich regularnie.

Taste of poison. Dług - WYDANE ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz