1984
Pierwszego września na peronie dziewięć i trzy czwarte zawsze zbierały się tłumy, złożone z licznych uczniów Hogwartu i ich krewnych żegnających ich przed wyjazdem do szkoły. Ci starsi przychodzili czasem samotnie, ci najmłodsi najczęściej z rodzicami, zazwyczaj niezwykle dumnymi ze swoich dzieci rozpoczynających magiczną edukację.
Nie inaczej było z Noelle Scamander, której matka i ojciec przepełnieni bylu dumą od momentu, gdy tylko ich córka otrzymała list z brytyjskiej szkoły dla czarodziejów. W istocie, byli tak dumni, że aby ją odprowadzić zabrali także jej dziadków i pradziadków.
- Mamo, to wygląda dziwnie, że odprowadza mnie tyle osób... - powiedziała Noelle, rozglądając się po peronie w poszukiwaniu swoich rówieśników. Przy żadnym z nich nie widziała takiego tłumu, jaki stworzyło sześcioro członków jej rodziny.
- Skarbie, jesteś pierwszą dziewczynką w rodzinie Scamanderów od kilku pokoleń. Wszyscy chcieliśmy cię odprowadzić - zapewniał jej ojciec, Milos, kładąc dłonie na ramionach córki.
- Ale to wygląda głupio... - argumentowała Noelle z grymasem na twarzy. - Wszyscy pomyślą, że się boję, a tak nie jest!
- Oho, już chyba wiem, jaki dom się tu szykuje. - Matka dziewczynki zaśmiała się, poprawiając jasnobrązowe włosy córki, identyczne w barwie z jej własnymi.
- Mamo, zostaw. - Noelle odsunęła się gwałtownie od rodzicielki. Obserwująca to prababcia dziewczynki pokręciła głową z dezaprobatą.
- Noelle, pamiętaj, co ci mówiłam - powiedziała Jenna, podchodząc do prawnuczki. - Nigdy się nie przejmuj tym, co będą o tobie mówić.
Noelle złagodniała momentalnie. Uwielbiała swoich pradziadków chyba najbardziej z całej rodziny i zawsze się ich słuchała, lecz w tamtej chwili jej zażenowanie brało górę.
- Tak, wiem, babciu... - Noelle westchnęła. - Ale możecie już iść? Chciałabym wejść do pociągu.
Rodzina Noelle pozornie się na to zgodziła, a jednak każdy po kolei zaczął ją przytulać, od Jenny poczynając.
- Pisz do nas dużo, dobrze? - powiedział Newt.
Noelle pokiwała głową, choć akurat jego słowa nieco ją zasmuciły. Przypomniało się jej, jak rodzice uprzedzali ją, że zapewne wielu uczniów będzie pytało o jej słynnego krewnego - jego książka była przecież nawet jednym z obowiązkowych podręczników. Z jakiegoś powodu tego się nieco obawiała, zwłaszcza, że nigdy nie potrafiła patrzeć na pradziadka, nieśmiałego i spokojnego, jak na kogoś sławnego.
- I daj znać, w jakim jesteś domu - dodał dziadek dziewczyny, Niles, kiedy nadeszła jego kolej na przytulenie jej. - Wszyscy jesteśmy bardzo ciekawi.
Noelle przytakiwała wszystkim krewnym, chcąc po prostu już iść - rozpierała ją ciekawość, jak szkarłatny Ekspres Hogwart wyglądał w środku.
- Baw się dobrze! - zawołał Milos, widząc córkę znikającą w pociągu.
- I dbaj o Księcia! - dodała Jenna ostatecznie, przypominając sobie, że prawnuczka przecież nie wyruszała do Hogwartu sama, a z ropuchą, którą dostała od niej i Newta. Nazwała ją tak zainspirowana mugolskimi bajkami, w których często powtarzał się motyw księcia zaklętego właśnie w to zwierzę.
- Poradzi sobie. To moja krew - powiedziała Jenna dumnie. - Będzie w Slytherinie, tak czuję.
- Ja stawiam na Puchonkę - odgryzł się Newt.
- Och, no oczywiście, że tak stawiasz.
- Mamo, tato, wy znowu zaczynacie... - powiedział Niles, kręcąc głową.
CZYTASZ
Oczy Ropusze • Barnaby Lee
FanfictionOczy ropusze, serca katusze. Noelle jako prawnuczka Newta Scamandera nie może być anonimowa - jej nazwisko wytykane jej jest na każdym kroku, a od magizoologii nie potrafi się uwolnić. Lecz Noelle nigdy nie pragnęła sławy czy rozgłosu, a jedynie trz...