1🐸

2.2K 375 281
                                    

1988

Lodziarnia Floriana Fortescue przy ulicy Pokątnej tamtego lata była szczególnie przepełniona. Fala upałów zalewała Wielką Brytanię tamtego lata, przez co pracownicy tego miejsca mieli pełne ręce roboty, a tej pracy właśnie zamierzała dołożyć im Noelle.

Pamiętała, jak przed jej pierwszym rokiem w Hogwarcie zabrał ją tam jej dziadek, a ona wtedy zakochała się w karmelowych lodach z czekoladową posypką. I choć przez te kilka lat w Noelle zmieniło się mnóstwo - jej włosy sięgnęły do połowy szyi i pociemniały do ciemnobrązowych, liczne piegi okalały oczy w tym samym kolorze, a ona sama wychudła przeraźliwie - jej miłość do tamtego smakołyku pozostawała niezmienna.

- Mówię ci, bierz karmelowe - przekonywała Noelle po złożeniu swojego zamówienia przed kolorową ladą, gdzie stała wraz ze swoim najlepszym przyjacielem. Rudy chłopak po jej prawej pokręcił głową.

- Wezmę te czerwone. Wyglądają jak łuski ogniomi...

- Charlie, czy ty kiedykolwiek przestaniesz gadać o smokach? - przerwała mu z niedowierzaniem Noelle, poprawiając swoją grzywkę, która, choć niegęsta, i tak paliła ją w czoło.

- Noelle, znasz mnie już prawie pięć lat... Jak myślisz? - Zaśmiał się. - I tę żółtą posypkę - dodał do sprzedawcy.

- Znalazłbyś sobie jakąś dziewczynę, to ją mógłbyś zamęczać - wtrąciła, krzyżując ręce na czerwonej bluzce.

- Gadasz jak moja mama. - Charlie przewrócił oczami. - Musiałbym znaleźć dziewczynę, która też lubi smoki. A takiej nie znam, więc zostanę sam ja i smoki.

- Karmelowe z czekoladową posypką - powiedział sprzedawca, wręczając Noelle jej zamówienie. Dziewczyna podziękowała prędko i wróciła do rozmowy z przyjacielem.

- W zasadzie i tak masz większe szanse na znalezienie sobie kogoś niż ja. Ktoś słyszy Scamander, a ja już nie mam życia. - Westchnęła, kiedy Charlie odbierał swoje zamówienie. Oboje ruszyli po tym do wyjścia z zamiarem usadowienia się przy stoliku przed lodziarnią.

- Hej, nie mówiłem tego w złej wierze! - bronił się Charlie. - Wtedy byłem zafascynowany, bo twój pradziadek też zajmował się smokami. A teraz już przyjaźń z tobą jest taka no... Zwyczajna.

Noelle kopnęła go pod stołem za te słowa, rozbawiając ich oboje.

- No wiem, no wiem... Ale jak już tak mówimy o tych związkach, to jest to dla mnie problem... Nawet Dumbledore już pierwszego dnia w Hogwarcie wypytywał mnie o pradziadków, kazał pozdrawiać, mówił, jak mu to oni nie pomogli...

- A co, chciałabyś poderwać Dumbledore'a?

- Charlie! - oburzyła się Noelle, wyglądając, jakby chciała rzucić swoimi lodami w jego twarz.

- No co, mówisz o związkach i nagle...

- Kretyn - mruknęła Noelle i ponownie go kopnęła, rozbawiając go jeszcze bardziej. Mijająca ich wtedy starsza czarownica spojrzała na nich dziwnie, doprowadzając i dziewczynę do śmiechu.

- Jaki ty jesteś nieznośny. I ja mam z tobą teraz chodzić na patrole jako prefekt? - powiedziała Noelle, lecz Charlie dobrze wiedział, że tak nie uważała.

- Cóż, różnie to bywa... Bill nie chodzi teraz ze mną po Pokątnej, tylko zostawił mnie tobie - wyjaśnił Charlie z dumą, przesuwając się nieco na krześle, by nadal znajdować się pod parasolem.

- Bill, o. - Noelle pokiwała głową z aprobatą. - On jako jedyny nie wytykał mi tej mojej rodziny.

- Bo już wiedział wszystko ode mnie.

Oczy Ropusze • Barnaby LeeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz