4

41 2 0
                                    

— V

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— V.— Rzucił w eter szatyn, spoglądając przez ramię w kierunku wbiegającego na balkon Taehyunga. Mężczyzna skinął, klękając tuż obok dwudziestosiedmiolatka. — Nie rysuje się to obiecująco. — Dodał markotnie, widząc, jak piętro niżej przeszkoleni zawodowcy z doświadczeniem tracą zimną krew. Nikt nie spodziewał się, że tytuł Bounce Echo wpłynie na jasność umysłu tak wielu funkcjonariuszy. 

Kim zmarszczył czoło, przyglądając się jednak - nie swoim towarzyszom, a stronie przeciwnej dostrzegając jeden malutki szkopuł. Uniósł brew do góry, odruchowo naciągając maseczkę wyżej na nos. Zwilżył wargę, przeskakując spojrzeniem z jednego członka BE na drugiego, analizując dokładnie ich rozstawienie. 

— Ich dowódca się nie pojawił — Mruknął, ustawiając przy tym karabin. — Coś mi tutaj nie gra. — Warknął poddenerwowany, gdy w ścianę za nimi kilka centymetrów nad ich głowami wbiła się kula. 

— Co masz na myśli? — Odezwał się w końcu Chanyeol, gdy Yangyang zajął się uzupełnieniem magazynku. 

— Odciągają naszą uwagę. — Zwęził źrenice, wciąż skanując każdego osobno, dzięki czemu dostrzegł, iż nie wydają się poddenerwowani, nie obawiają się, że coś może pójść nie po założeniach. Strzelają na oślep, babrają się w krwi ze zwierzęcą przyjemnością, zatem czegoś są pewni. — Atrapa, czy zasadzka. — Szepnął do siebie, gorączkowo wracając myślami do obrazu, który jeszcze przez kilkoma minutami miał przed sobą. 

Czarnowłosy wraz z Liu wpatrywali się w skupioną posturę Kima, gdy bez dalszego zastanowienia nacisnął słuchawkę na lewym uchu. 

 — Namjoon, wyślij saperów na piętro, trzeci skarbiec. — Pojedyncza kropla potu spłynęła wzdłuż skroni skupionego blondyna. — Są tam chłopaki, niech zajmą się już wyprowadzaniem zakładników, tylko bez zamieszania. Nikt nie może się zorientować, że coś uległo zmianie.  

Robi się. — Odparł, od razu przechodząc do sedna sprawy. 

— My za to.. —

— Musimy kupić im trochę czasu. — Dokończył Park, zajmując z powrotem pozycję. Taehyung skinął, chociaż wiedział, że i bez tego może zaufać partnerom. Znają się od lat, pracując w jednym składzie i doskonale wiedzą, na co ich stać. 

Drugą kwestią, jaka została do rozgryzienia, jest sam w sobie dowódca. Nie pojawił się wcale, czy ukrywa się wśród swoich pionków, dopinając każdy element na ostatni guzik. Kim uniósł jedną dłoń ku lewej stronie, aby połączyć się ponownie z górą, gdy usłyszał nagły szmer w słuchawce. 

Poradzicie sobie z opanowaniem sytuacji?  — Głos Junga był napięty, lecz nie zdołał pokonać zmartwienia wyczuwalnego na odległość. Taehyung odkaszlnął, nim zdecydował się zdeklarować swą pewność. 

— Trzeba sprawdzić budynki, będące w zasięgu .. — Westchnął, kończąc zdanie, gdy Hoseok rozłączył się bez słowa. — Wiem, że się tym zajmiesz. — Pomyślał, układając się, aby obrać pierwszy cel i szybko opanować syf zaistniały niżej. 

Ciała opadały bezwładnie niczym marionetki przez następne minuty, funkcjonariusze powoli brali się w garść. Każdy dawał z siebie sto procent, aby nie paść ofiarą BE. 

Z każdą minioną minutą nerwy nie ustawały, a wręcz przeciwnie. Wzbierały coraz bardziej i nawet świadomość, iż Jung nie jest pierwszym lepszym oficerem, nic nie dawała. 

Przecież sobie poradzi, kimkolwiek przeciwnik by nie był. Wmawiał sobie usilnie, aż zniecierpliwiony podjął decyzję, zapewne za którą srogo zapłaci, a jego duma ucierpi, przydeptana oficerskim butem. 

Uprzedzając swoich partnerów o podjętej decyzji, podniósł się z klęczek i biegiem ruszył schodami na parter, aby jak najszybciej dostać się do Hoseoka. Blondyn nie widział innego wyjścia, jak tylko mus dołączenia do starszego. 

Zbiegł w dół i mijając na oślep policjantów, spieszył przed siebie. Słysząc krótkie zakłócenia w słuchawce, zatrzymał się przy jednej ze ścian. Przyległ do powierzchni i czekał, aż Namjoon ponownie się z nim połączy. 

— Wyprowadź mediatora na zewnątrz, jak uda ci się już przebić przez cały bajzel. — Rozłączył się od razu, nie zajmując Kimowi więcej czasu. Jasnowłosy poprawił odruchowo zapięcie na ramieniu, załadował magazynek i ponowił krok w stronę - wpierw szeregu biurek, za którymi skrywał się wspomniany mężczyzna. Na nieszczęście Taehyunga od starszego dzieliło go tak naprawdę całe pomieszczenie, gdyż blaty były po przeciwnej stronie budynku. 

Przełknął gulę zalegającą na gardle, rozejrzał się po całym wnętrzu i korzystając z nadarzającej nie okazji, biegiem począł przekreślać przestrzeń oddzielającą go od celu. Poruszał się tuż przy ścianie, starając się eliminować każdego na swojej drodze, jednocześnie nie tracąc na tym zbyt wiele czasu, nie miał go za dużo w zapasie. Próbował także mieć oko na to, co dzieje się za jego plecami, jednak nie nad wszystkim da się mieć kontrolę. 

Choć czuł się pewnie, wiedząc, że YangYang chroni jego tyły, niepokój wkradł się z wolna w zakamarki jego umysłu. 

W szaleńczym biegu zwrócił głowę w prawą stronę, wzrokiem przeskakując po wrogich postaciach, gdy zamaskowany mężczyzna w oficerskim umundurowaniu minął go z zawrotną prędkością. 

Zdołał dostrzec tylko niebieskie kosmyki wydobywające się spod czapki. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 11, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

❝BOUNCE ECHO❞ › taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz