39 - Obiecany taniec

548 32 248
                                    

- Wyglądasz prześlicznie! – powiedziała Rebekah w moim kierunku.

Po trzech godzinach siedzenia na krześle i ubierania sukienki w końcu byłyśmy przygotowane na uroczystość. Razem z Pierwotną zostałyśmy same w pokoju. Caroline i Alexia były gotowe ponad trzydzieści minut przed nami, więc za zgodną Najstarszej Blondynki poszły witać zaproszonych gości.

- Nie czuje się tak. – odparłam. – Nie chce tam iść. Muszę?

- Nie wycofasz się teraz. – powiedziała blondynka i wygładziła moją sukienkę. – Pamiętaj, pierś do przodu, tyłek do tyłu i udajesz, że wszystko jest dobrze.

- Nie pomagasz...

- A zobaczysz, że jak załatwimy Esther to wszystko będzie dobrze. – dodała i podziękowała swoim znajomym, tym samym odprowadzając je do wyjścia.

- A co z tańcem? – zapytałam.

- Jakim tańcem?

- Co jak, któryś z nich poprosi mnie do tańca?

- Uśmiechniesz się i zatańczysz. Czasami sam dotyk pozwoli Ci zadecydować. – odparła i podeszła do szafki. – Masz wzięłam to z Twojego pokoju. – Rebekah podała mi obrączkę.

- Zapomniałam o niej... Robię to tylko ze względu na powodzenie planu. Palec czy szyja? – Pierwotna wzruszyła ramionami.

Stanęłam naprzeciwko lustra i założyłam wisiorek na swoją szyje. Spoczął on obok naszyjnika od Jessie. W zestawieniu z czarną suknią i czarnymi szpilkami wyglądał przepięknie. Dookoła niego opadały jeszcze wystylizowane włosy. Westchnęłam cicho i odwróciłam się w stronę Bex.

- No to chodźmy. - blondynka już dawno wyszła zostawiając mnie samą w pokoju.

Przekroczyłam próg sypialni. Na parterze bal trwał już w najlepsze. Schodząc na dół po schodach cały czas czułam na sobie czyjś wzrok. Było tak jak mówiła Rebekah, wszystkie spojrzenia były moje. Jednak pośród spojrzeń całej sali czułam te dwa. Szczególne.

Rozglądnęłam się w prawo. Przy bramie przez którą wchodzili goście stał Elijah popijając szampana. Gdy skrzyżowaliśmy nasze spojrzenia, Pierwotny uśmiechnął się do mnie co niemalże niewidocznie odwzajemniłam. Następnie spojrzałam na lewo w stronę stołu szwedzkiego i baru. Na jednym z krzeseł siedział Malachai. Jego reakcja wyglądała bardziej jako zaskoczenie niż szczęście, ale kto powiedział, że nie może się to ze sobą łączyć. Ich spojrzenia jak i całej reszty lustrowały mnie zostawiając tym samym nieprzyjemne uczucie przypominające rany kłute. Gdy stanęłam już obiema stopami na parterze obróciłam się parę razy szukając wzorkiem moich przyjaciółek. Jednak ich nie było. Jakby wyparowały. Stałam sama pośrodku snobów jeszcze krótką chwile, gdy usłyszałam za mną pewien głos.

- Mam nadzieję, że taniec wciąż aktualny.

Uśmiechnęłam się pod nosem i odwróciłam się w stronę tak dobrze mi znanej barwy głosu. Kai stał naprzeciwko mnie z wyciągniętą ręką prosząc mnie tym samym o pójście z nim. Spojrzałam prosto w jego niebieskie oczy i zrobiłam dokładnie to o czym mówiła mi Rebekah. Zatańczyłam.

Melodia zmieniła się na spokojniejszą. Nasz taniec nie był żadnym konkretnym. Bardziej przypominał kołysanie. Od prawej do lewej i obrót. Gdy zaczęliśmy tańczyć czułam jak cały świat wokół mnie zanikał. Szmery i głosy z różnych stron nie miały znaczenia. Wsłuchiwałam się w coś cenniejszego od nudnych rozmów bogatych ludzi. W bicie jego serca. Właśnie w jego rytmie dzisiaj tańczyłam i chciałam tańczyć na zawsze. Gdy utwór powoli się kończył stanęłam na palcach i przysunęłam się do jego ucha, aby dobrze mnie usłyszał.

Scary Love || Kai ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz