Odeya
-Boo!-Danny krzyczy wyskakując zza drzwi wejściowych.
Odskakuję nieco, upuszczając mój ciężki plecak na stopę. –Jezu pieprzony Chryste Danny!
Krzyczę podnosząc mój plecak i rzucając nim w niego. Pociera jego klatkę piersiową, gdzie go trafiłam i zamyka drzwi wejściowe.-Nie jestem w nastroju na twoje gówno-mówię mu, idąc do kuchni.–Czy mamy jeszcze pizzę?
Jęczy.-Boże, czy ty jesz coś innego?
-Nie.
-Zjadłem wszystko-mówi, kiedy wskakuje na ladę.
Trzaskam lodówką.-Pieprzony grubas.
-Idź odrób lekcje czy coś-mówi, rzucając we mnie ołówkiem.
-To mogło mnie skaleczyć, wiesz? Potem musiałbyś mnie wziąć do szpitala, zakładaliby mi szwy, a mama i tata zabiliby cię. Potem miałabym bliznę do końca mojego życia, która spowodowałaby, że żaden chłopak nie pokochałby mnie, więc nigdy nie wyszłabym za mąż i nie miałabym dzieci i byłabym samotna przez resztę mojego życia, więc musiałabym mieszkać z tobą i zrobić twoje życie piekłem na ziemi-mówię mu ze złośliwym uśmieszkiem.
Potrząsa swoja głową.-Nawet nie wiem co mam na to powiedzieć. Oh czekaj, yeah wiem. Jesteś pieprzoną królową dramatu.
-To moja specjalność-mówię mu wzruszając ramionami.
Pakuję mój plecak i idę na piętro. Rzucam gdzieś mój plecak w pokoju i uderza w coś, powodując puknięcie tego, ale nie zatrzymuję się, kontynuuję drogę do mojego łóżka i rzucenie się na nie.
Czuję, że zaczynam zasypiać, kiedy mój telefon zaczyna wibrować.
Curlycue: wróciłaś już ze szkoły?
Curlycue: nudzi mi się
Me: wiesz, przez bycie sławnym, zawsze ci się nudzi
Curlycue: nie lubię tej etykietki
Curlycue: myślałem, że bd o tym wiedziała
Me: wiem
Me: tylko się nie przejmuję
Curlycue: kocham to, kiedy jesteś złośliwa dla mnie
Me: jesteś dziwny
Curlycue: jesteś dziwna
Me: mhmm
Curlycue: wymyśliłem nasze ship name
Curlycue: ‘hareya’
Me: NAWET NIE ROZMawiałam z tb przez dzień, a ty wyjeżdżasz z czymś takim?!
Me: TO JEST TO CO ROBISZ EZ SWOIM CZASEM HAROLD?
Curlycue: tak
Me: muszę siku
Curlycue: idź siku
Me: ale jestem w łóżku i jestem śpiąca i nie chce mi się wstawać
Me: idź za mnie siku