We wtorkowy poranek obudził mnie mój tata. Nie był zbytnio zadowolony, bo jak się okazało niefortunnie zaspałam. Świetnie, nie ma to jak zaspać w drugi dzień szkoły. Szybko wykonałam poranną toaletę i ubrałam się. Po zrobieniu delikatnego makijażu zeszłam na śniadanie.
Okazało się, że rodzice muszą wyjść wcześniej z domu, więc ja i moja siostra będziemy musiały pojechać rowerami. Ubrałyśmy buty, zgarnęłyśmy plecaki i udałyśmy się do garażu.
-Jak się pospieszymy to może będziemy przed dzwonkiem.-Powiedziała lekko zirytowana Kaira. Moja siostra nienawidzi się spóźniać.
Rozpoczęłyśmy podróż. Jechałyśmy przez śliczną łąkę i przecudowny mały lasek. Chyba przyjdę tu jeszcze dzisiaj. Kaira znała różne skróty, dowiedziała się o nich wczoraj na wypadek jakbym zaspała na przykład tak jak dzisiaj. Podczas jazdy żartowałyśmy i rozmawiałyśmy o totalnych bzdurach. Poczułam, wiatr we włosach. Czułam, że naprawdę żyję. Uwielbiam czuć obecność natury. Zauważyłam, że nie tylko ja cieszyłam się jak małe dziecko. Chyba muszę częściej budzić się o późnej porze.
Dojechałyśmy. Byłyśmy przed dzwonkiem. Udałam się na angielski. Zajęłam swoje miejsce. Obok mnie usiadła pewna blondynka z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Cześć jestem Mia. Jesteś nowa, prawda?-zapytała.
-Hej, tak jestem tu nowa. Mam na imię...-nie dokończyłam, bo przerwał mi nauczyciel.
-Mare Sullivan chcesz coś nam powiedzieć?-zapytał zirytowany nauczyciel.
Poczułam na sobie spojrzenia innych.
-Nie proszę pana, przepraszam.-odpowiedziałam zawstydzona.
-Pogadamy po lekcji.-Szepnęła do mnie Mia.
Reszta lekcji minęła dość szybko. Zadzwonił dzwonek. Podczas opuszczania klasy podeszła do mnie Mia.
-Więc jak podoba ci się w szkole?-zapytała, posyłając mi ciepły uśmiech.
-Szkoła jest bardzo ładna, ale niektórzy nauczyciele wyglądają na surowych.-odwzajemniłam gest.
-Cieszę się. Masz jakieś rodzeństwo?-zapytała Mia.
-Tak mam młodszą siostrę Kairę.-odpowiedziałam.
-O! To ta Kaira. Szybko się zadomowiła.-zaśmiała się moja rówieśniczka.
Rozmawiałyśmy tak dopóki nie przerwał nam dzwonek. Czuję, że Mia jest do mnie podobna. Fajnie by było się z nią zadawać. Dziewczyna jest bardzo miła i zabawna. Jak się okazuje też lubi czytać ksiązki.
Po kilku lekcjach nastała przerwa na lunch. Udałam się na stołówkę. Zauważyłam jak Kaira siedzi przy stoliku ze swoimi znajomymi. Postanowiłam jej nie przeszkadzać. Zaczęłam szukać wolnego stolika, aż nagle zobaczyłam Mię. Siedziała sama. Wzięłam głęboki wdech i udałam się w jej stronę.
-Wolne?-zapytałam radośnie.
-O cześć, siadaj.-mówiąc to Mia zrobiła mi miejsce.
Podczas jedzenia śmiałyśmy się. Mój uśmiech z twarzy momentalnie zniknął, kiedy zobaczyłam jak ten sam chłopak, na którego wczoraj wpadłam zatrzymał się obok mojej siostry i zaczął z nią rozmawiać.
-Coś się stało?-zapytała moja koleżanka.
-Co? Nie, wszystko w porządku. Myślałam, że coś zobaczyłam.-odpowiedziałam zmieszana.
-Więc kontynuując...-Zaczęła Mia, ale ktoś jej przerwał.
-Cześć Mia!-usłyszałam wesoły głos.
Podniosłam wzrok i zobaczyłam go. Tak, to był ten sam chłopak, z którym się zderzyłam na korytarzu.
-Cześć, co tam?-odpowiedziała Mia, która była tak samo wesoła jak on.
-Chcesz wpaść do mnie na imprezę?-powiedział z uśmiechem.
-Pewnie, kiedy?-zapytała szczerząc białe zęby.
-Dzisiaj o dziewiętnastej.-mówiąc to przeskanował mnie wzrokiem.-Możesz wziąć ze sobą koleżankę.-uśmiechnął się do nas ostatni raz i poszedł w kierunku swoich znajomych. Poczułam, że moje poliki stały się czerwone, a ja cała zastygłam. Przecież ja się na tej imprezie jedynie zrobię z siebie pośmiewisko.
CZYTASZ
Wampirze Dziedzictwo || Edward Cullen
FanfictionPrzez siedemnaście lat Mare żyła w cichej dolinie. Całe jej życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni, gdy przeprowadziła się na obrzeża miasteczka Jacksonville... Jeżeli jest jakieś podobieństwo do książki kogoś innego to z góry przepraszam. M...