Chapter six

326 16 4
                                    

-Halo! Ziemia do Mare!-ocknęłam się, gdy poczułam jak ktoś mną trzęsie.

-Przepraszam zamyśliłam się.-odpowiedziałam zawstydzona.

-To jak przyjdziesz?-mówiąc to wyszczerzyła białe zęby.

-Chyba zwariowałaś!-odpowiedziałam z przerażeniem.

-Dlaczego? Boisz się ludzi?-dziewczyna zaśmiała się.

-Może troszkę.-na moje słowa wybuchnęłyśmy śmiechem. 

Po chwili, gdy byłyśmy bliskie płaczu uspokoiłyśmy się.

-Mare, przyjdź. Będzie fajnie, zobaczysz.-powiedziała Mia błagalnym tonem.

-Ale...-Mia zrobiła oczy szczeniaka-no dobra.-odpowiedziałam zrezygnowanym tonem.

-Wiedziałam, że dasz się namówić.-dziewczyna zaśmiała się.

-Masz dar.-obdarzyłam ją ciepłym uśmiechem.

Zadzwonił dzwonek. Udałam się na biologię. Zajęłam miejsce i czekałam na nauczyciela. Do klasy wszedł wysoki brunet. Muszę przyznać był przystojny. Miał dłuższe włosy, a ubrany był w szersze jeansy, bluzę nike'a, spod której wystawał kołnierzyk i conversy. 

Zauważyłam, że parę dziewczyn uważnie skanowały go wzrokiem. Zatrzymał się obok mnie. Moje serce zaczęło nerwowo bić. Czy to są oznaki jakiegoś zawału? 

-Wolne?-wskazał na miejsce przede mną.

-Em...Chyba tak.-niepewnie odpowiedziałam.

Chłopak z uśmiechem zajął miejsce. Ukradkiem zobaczyłam zazdrosne spojrzenia innych dziewczyn. Niektóre z nich zaczęły szeptać. Nie zrobiło to na mnie wielkiego wrażenia. W sumie przyzwyczaiłam się do takiego widoku. W poprzedniej szkole nie byłam zbytnio lubiana i szanowana. Ale cóż widocznie zawsze musi być taka osoba, z której się śmieją. 

Nauczycielka zaczęła pytać przy tablicy. Dobrze, że rozumiem temat, który przerabiamy.

-Dobrze to może zaproszę do odpowiedzi..-zaczęła wodzić wzrokiem po klasie-...może Mare Sullivan.

Rozejrzałam się nerwowo po klasie, przełknęłam ślinę i podeszłam do tablicy. Temat nie należał do najtrudniejszych, więc szło mi dobrze. W końcu zobaczyłam jak chłopak, który siedzi przede mną wpatruje się we mnie. Nie byłoby może w tym nic dziwnego, gdyby każdy siedział cicho i był skupiony, ale nikt nie zwracał uwagi na to, że stoję na środku klasy. Każdy albo patrzył w okno, albo cicho rozmawiał, albo przeglądał coś ukradkiem na telefonie, a on siedział i wlepiał we mnie swoje ciemne oczy. Czułam się strasznie niezręcznie.

-Dobrze ci poszło Mare, dostaniesz piątkę.-kobieta posłała mi ciepły uśmiech.

-Dziękuję.-odpowiedziałam i posłałam nauczycielce lekki uśmiech.

Zajęłam swoje miejsce. Po dwudziestu minutach zobaczyłam jak z ławki, która znajdowała się przed moją spadł długopis. Niefortunnie poturlał się w moją stronę. Chłopak z prędkością światła obrócił się w moją stronę.

-O! upadło mi coś.-po tych słowach dokładnie przeskanował moją twarz i spojrzał głęboko w moje oczy. Poczułam się strasznie niezręcznie, więc jak najszybciej schyliłam się po przedmiot i podałam go chłopakowi.

-Dzięki.-uśmiechnął się, nadal przyglądając mi się uważnie.

-Spoko.-szybko odpowiedziałam i przeniosłam wzrok na tablicę.

Po chwili chłopak chyba zrozumiał, że gapi się na mnie jak jakiś idiota, a wszyscy w klasie patrzą się na niego ze zdziwionymi minami. Jak najszybciej obrócił się w stronę tablicy. 

Reszta lekcji minęła spokojnie. Przerwy spędzałam raz z Mią, a raz z moją siostrą. Kaira wcześniej skończyła lekcje, więc musiałam sama wracać do domu. Miałam już wsiadać na rower, ale usłyszałam jak ktoś krzyczy.

-Czekaj! Czekaj!-spojrzałam w stronę wrzasków.

Okazało się, że to ten znajomy Mii, który organizuje dziś imprezę. Podbiegł do mnie i patrzył się na ziemię ciężko dysząc.

-Yyy...Cześć. Coś się stało?-zapytałam zmieszana.

-Hej jestem Edward, chciałem się tylko zapytać czy na pewno przyjdziesz na imprezę.-powiedział uśmiechając się przy tym.

Nic nie odpowiedziałam. Gapiłam się w ziemię. Miałam już odmówić, ale przypomniało mi się, że obiecałam Mii.

-To jak?-zapytał z nadzieją w głosie chłopak.

-Tak, przyjdę z Mią.-spojrzałam na niego.

-Świetnie. Mia wie gdzie mieszkam.-odpowiedział.

Miał już odchodzić, ale ja jak to ja musiałam coś palnąć.

-A twoi rodzice pozwolili ci zorganizować imprezę?-powiedziałam i przeklnęłam siebie w mojej głowie.

-Wyjechali na parę dni. Spokojnie nic się nie stanie. No chyba, że wyglądam na takiego co mógłby zrobić coś złego.-mówiąc to rozłożył ręce, a jego koszulka przylgnęła do wysportowanego ciała chłopaka.

-Nie, nie zapytałam z ciekawości.-posłałam szybki i niepewny uśmiech.-Muszę już iść. Cześć.

-Do zobaczenia!-wesoło odpowiedział mi chłopak.

Mam nadzieję, że nie będzie tak źle jak sobie to wyobrażam. Ale jak to mawia moja siostra: Żyj tak jakby miało nie być jutra! 

Wampirze Dziedzictwo   || Edward CullenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz