1 września. Dzień znienawidzony przez zdecydowaną większość osób chodzących do szkoły. Tego dnia zostałam obudzona o 8.00. Rozpoczęcie miałam o 10.30 więc nie musiałam się jakoś specjalnie spieszyć.
Wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Jak się okazało Piotrek czekał na mnie ze śniadaniem co było dla mnie szokiem gdyż ostatni raz zrobił mi śniadanie jakieś 10 lat temu
-Dobrze się czujesz? Wszystko w porządku? - zapytałam
-Liczyłem na dzień dobry kochany bracie, dziękuję za śniadanie! Jesteś najlepszy!
-Dzień dobry adoptowany bracie, mam nadzieję że nic nie dosypaleś do tej jajecznicy! Jak tak to Ci zrobię taki pokaz zjawisk paranormalnych że się zesrasz.
-Sama jesteś adoptowana wredoto
-Podwieziesz mnie?
-Nie ma opcji. Z buta albo autobusem
-No ale Anastazję na 100% zawozisz
-Anastazja to moja dziewczyna
-A ja jestem twoja siostrą! Ją zmienisz a mnie nie braciszku. A poza tym, ktoś musi ją pilnować, prawda?
-O 10 wyjeżdżam. - powiedział. Pocałowałam go szybko w policzek i poszłam się szykować.
Pierwsze miejsce w jakie się udałam to była toaleta. Szybko się odświeżyłam i wymyłam zęby. Potem zrobiłam szybki makijaż i ogarnęłam włosy. Zostało mi tylko przebranie się. Postawiłam na to co zwykle czyli spodnie i koszulę. Jednak gdy sobie przypomniałam kogo na 90% zobaczę na rozpoczęciu, straciłam resztki chęci do życia. Zaczęłam również zastanawiać się nad opuszczeniem uroczystości ale po dłuższym namyśle doszłam do wniosku że nie mogę uciekać w nieskończoność. Postanowiłam również że nie będę jakoś specjalnie zwracać uwagi na Laurel. Będę po prostu udawać że pierwszy raz ją widzę na oczy i będę czekać na jakikolwiek rozwój wydarzeń.
Spojrzałam na godzinę w telefonie i zobaczyłam że była prawie dziesiąta. Zeszłam na dół i czekałam na brata. Minutę później siedzieliśmy w aucie.
-Tak właściwie to czemu mam ją pilnować? Jest w ostatniej klasie. Nie ufasz jej?
-To nie o to chodzi czy ufam czy nie
-To mnie oświeć? Normalniej by to wyglądało jak by ona mnie pilnowała
-Ciebie pilnować? Wszyscy dobrze wiemy że jak wpadniesz w furie to całą szkołe byś rozjebała. A Anastazja... Wiesz jak jest. Dalej się nie może pozbierać po tym co ją spotkało. Po prostu się martwię o nią - skończył gdy jego dziewczyna otworzyła drzwi
-Siemka, o czym tak zawzięcie gadacie?
-o niczym - powiedział brat
-O tym że kolejny rok spędzę na pilonwaniu cię - również powiedziałam
-Boże Piotrek co mi się może stać w szkole?
-Zadaje sobie to samo pytanie!
-zabijcie mnie... - westchnął Piotrek
-Da się zrobić, ale to po rozpoczęciu
-Słyszałaś że nowa babka od angola będzie? - zapytała a ja głośno wciągnęłam powietrze
-Niestety...
-Wiesz kto to?
-Również niestety
-sądząc po tym 'niestety' wnioskuję że... chyba musimy porozmawiać - nie odpowiedziałam tylko wysiadłam z auta gdy tylko się zatrzymało pod szkołą. Anastazja ruszyła za mną.
-Czy coś cię z nią łączyło kiedykolwiek? - zapytała gdy już mnie dorwała
-Nie
-Sara, znam ten wyraz twarzy
-Nic mnie z nią nie łączy ani nie łączyło - powiedziałam będąc na skraju wytrzymałości i natychmiast udałam się do Tomka. Wiedziałam że Anastazja nie przyjdzie gdy będę w jego obecności. Za bardzo nim gardziła.
-Już myślałam że nie przyjdziesz - krzyknęła przyjaciółka gdy nie zobaczyła
-Miałam taki zamiar
-To będzie cudowny rok skarbie. Dla ciebie szczególnie - zaśmiała się
-Wiesz co Wrona? Wkurwiasz mnie
-Ale to nie zmienia faktu że mnie kochasz. A tera chodźmy usnąć słuchając tego łysego chuja! - powiedziała ciągle się uśmiechając i ruszyła w stronę hali gdzie miało się odbyć oficjalne rozpoczęcie roku szkolnego.
Wchodząc na salę starałam się nie rozglądać alby nie natknąć wzrokiem na kobietę. Jednak się nie udało. I co ciekawe? Jej wzrok był skierowany na mnie.
-Nie patrz się tak na nią bo ktoś coś ogarnie - szepnęła Wroną. Natychmiast skierowałam spojrzenie na dyrektora który wygłaszał swoją przemowę. - Ale teraz ci się nie dziwię że na nią poleciałaś - dopowiedziała a ja cicho westchnęłam. Nie chciało mi się słuchać dyrektora, w końcu słyszę to samo co roku od pierwszej klasy podstawówki. Staliśmy całą klasą na tyle więc ucieczka nie była żadnym wyzwaniem. Pociągnęłam przyjaciółkę w stronę wyjścia i udałyśmy się do szkoły aby sprawdzić do której klasy mamy się udać
-Do 73 - powiedziałam
-Czekaj - powiedziała. - Mam Ci to powiedzieć czy chcesz się sama dowiedzieć za jakieś dwie minuty?
-Mów
-Pani Willson przejmuje naszą klasę. - niewinnie się uśmiechnęła
-I na chuj ja pół roku temu poszłam na tą pierdoloną imprezę - krzyknęłam co było błędem
-Słownictwo - usłyszałam ten donośny głos za moimi plecami. Kurwa...
-Przepraszam - powiedziałam i sztucznie się uśmiechnęłam. Kobieta odwzajemniła uśmiech i udała się prawdopodobnie do klasy do której również zmierzałam.
Spojrzałam na Wronę która umierała ze śmiechu. Posłałam jej groźne spojrzenie
-Ej dla mnie to jest śmieszne, okej? A teraz chodźmy żebyś kolejnego przypału u Pani profesor nie zaliczyła. I pamiętaj żebyś nie zwariowała z zazdrości jak większość facetów będzie się śliniło na jej widok
-niech się ślinią. Mam to w dupe - powiedziałam przez zaciśnięte zęby i poszłam w stronę klasy. Wszyscy byli już w środku. Weszłam do klasy, nawet nie pukając i od razu usiadłam w wolnej przed ostatniej ławce. Była wolna ponieważ umówiliśmy się z klasą że siedzimy tak jak w zeszłym roku.
Chwilę później do klasy weszła przyjaciółka. Ona zachowała się bardziej kulturalnie gdyż zapukała i przeprosiła za spóźnienie.
-Czekamy jeszcze na kogoś? - zapytała nauczycielka. Wszyscy, oprócz mnie, zgodnie zaprzeczyli. - No to zacznę od tego że nazywam Laurel Willson i od dzisiaj jestem waszą wychowawczynią. Uczę również języka angielskiego. Będziemy się widywać 3 razy w tygodniu na angielskim i raz na godzinie wychowawczej. Jakieś pytania?
-Ile ma Pani lat? - Zapytał Wojtek. 24, ale spokojnie nie masz u niej szans mordo
-Nie wiem co odpowiedź wniesie do waszego życia ale mam 24 lat - odpowiedziała i spojrzała się na mnie. - chciałam również was poinformować że nie toleruje przekleństw ani agresywnego zachowania - Mam ci przypomnieć jakie słowa wychodziły z twoich ust gdy dochodziłaś? - widzę że już chcielibyście wrócić do domu wiec sprawdzę obecność i możecie wyjść.
-Sara Korczak - wyczytała z listy i spojrzała na mnie przenikliwym wzrokiem przy czym zmrużyła lekko oczy. Odpowiedziałam "jestem" i wyszłam z klasy. Udałam się do najbliższego sklepu i kupiłam papierosy. Chwilę później dołączyła do mnie Wrona i udałyśmy się do parku spotkać się z resztą naszej paczki
CZYTASZ
Nie mogę Ci tego powiedzieć.
Roman d'amour"-Pamiętam, błędów się nie zapomina tak szybko. -Popełniłaś ten sam BŁĄD dwa razy? Ciężko mi w to uwierzyć. Ale rozumiem."