66.

436 48 6
                                    

Jimin od kilku godzin siedział jak na szpilkach. Ubrał się ładnie, umył, uczesał. Wszystko, żeby wyglądać dobrze. Czekał na niego, naprawdę się bał. Jego matka celowo wyszła z domu.

Nie wstał z kanapy, kiedy ojciec wszedł do domu. Źle się czuł. Jakby zasypiał z otwartymi oczami.

Tak bardzo chciał nie martwić go na wejściu, ale jakaś siła przykuła go do kanapy. Stracił kontakt ze światem. Nie pamiętał co działo się przed chwilą.

– Jimin, jesteś?

– Oh... tak, tato! – zawołał. Wstał i poszedł go przywitać, tak jakby nic się przed chwilą nie wydarzyło.

– Tak dawno cię nie widziałem, synku. Rozmowy przez telefon to nie to samo – powiedział czule i odwrócił się do niego. – Chyba zmienię pracę, nie chcę już wyjeżdżać na tak długo.

– Naprawdę? – zapytał cicho. Ojciec przytulił go mocno i długo. Jiminowi chciało się płakać. Wyczuł. Na pewno już wyczuł.

Pan Park odsunął się na długość swoich ramion. Spojrzał na jego nogi. Na dłonie. Na twarz.

– Dlaczego jesteś taki chudy, Jimin? – spytał z powagą.

Nie potrafił odpowiedzieć.

– Co się stało? Gdzie twoja matka?

– Nie ma jej.

Ojciec pogłaskał go po głowie. Naprawdę się zmartwił.

– Przepraszam... – wyszeptał.

– Za co? Boże. Jesteś chory? Nic mi nie powiedziałeś? Przecież od razu bym przyjechał!

– Naprawdę? – po jego policzku spłynęła łza.

– Jesteś moim jedynym dzieckiem, wszystko bym dla ciebie zrobił, czemu mi nie powiedziałeś? Usiądź, mów co się dzieje – poprowadził go do salonu. Usiedli na przeciw siebie. Jimin zacisnął dłonie na kolanach. Już nie mógł tego znieść. – Co mówił lekarz?

– Tato... ja mam anoreksję.

skinny, softly 》yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz