Jimin wlepiał wzrok w telefon i nie dowierzał. Jak mógł chcieć kiedyś pomóc człowiekowi, który stworzył tę okropną witrynę?
Przez pięć lat zrzeszał młodych ludzi z zaburzeniami odżywiania i patrzył na ich upadek. Niektórym na pewno pomagał upaść, kopał ich, żeby czasem nie wstali.
Czy to nie było karalne?
empty.inside pisze...
Jestem twoją Aną
Możesz mnie znowu zablokować
Ale wiem, że nie przestaniesz
o mnie myśleć, JiminPrzeszedł go dreszcz. Nie wiedział co zrobić. Nie spodziewał się tego.
Poczuł wstręt, kiedy sobie przypomniał, ile dla niego zrobił.
Kupił mu jedzenie, był przy nim w trakcie napadu paniki, przytulił go, wyszedł z nim na spacer, doprowadził do domu tuż po tym, jak Yoongi zmieszał go z błotem.
Nieświadomy niczego igrał z kimś, kto był dla niego największym niebezpieczeństwem.
I mówił, że nie boi się Any. Mówił to samej Anie. Naraził się i prawdę mówiąc... boi się jej teraz.
Kiedy jego lęki przybrały postać fizycznie istniejącej osoby...
Powinien się bardziej bać.
Ale po kilku uronionych łzach zrozumiał, że te lęki przybrały postać najsłabszego człowieka, którego kiedykolwiek spotkał.
Choć Yoongi powiedział mu już tak wiele krzywdzących słów... nie mógł zrobić niczego więcej.
Nie mógł go ukarać. Uderzyć. Szarpnąć. Kopnąć.
Nie mógł zrobić mu niczego, bo był zbyt słaby, żeby wstać z łóżka.
Za to Jimin, chociaż też był wychudzony, nadal miał siłę, żeby zawładnąć nad Yoongim, żeby wymierzyć mu sprawiedliwość.
Był silniejszy od własnych lęków.
Otarł twarz rękawem i usiadł do biurka. Wyciągnął z niego kartkę.
Nie chciał się przyznawać, ale adres domu rodzinnego Min Yoongiego znalazł szybciej niż mieszkania w Busan.
Założył grubą bluzę z kapturem, wcisnął kartkę do kieszeni i wyszedł z pokoju. Przemknął się cicho przez korytarze. Najwyrażniej nie dość cicho.
– Gdzie ty wychodzisz? Nie miałeś się uczyć?
Spojrzał na matkę. Ukłonił się jej.
– Chcę iść na krótki spacer, żeby się dotlenić. Potrzebuję przerwy.
Prychnęła.
– Myślisz, że ja nie rozpoznaję tych twoich wyuczonych formułek?
– Przepraszam... – speszył się.
– Za co? – podeszła bliżej. Złapała go za podbródek i skierowała na siebie jego wzrok – Kłamiesz?
– Nie, mamo. Naprawdę chcę się przejść.
Pogładziła go po policzkach. Robiła to z czułością. Miała lekki uśmiech na twarzy. Nie odpowiedział jej tym samym, żeby się nie zezłościła. Zachował pozbawioną wyrazu twarz.
– Zostań w domu.
Wbił wzrok w podłogę. Serce mocno mu biło. Kłamał od wielu miesięcy, ale to nadal było tak samo męczące jak na początku.
– To nie będzie trwało długo... – wyszeptał. Tracił pewność siebie.
– Zostań ze mną – pogłaskała go po włosach.
Miał mętlik w głowie. Z jednej strony Yoongi, któremu chciał się postawić. Z drugiej mama, która oferowała mu swój czas, mimo tych wszystkich okropności, które jej zrobił.
Jej dłoń była tak ciepła. Sprawiała, że się uspokajał. Że już nie musiał sobie niczego udowadniać. Chciał ulec tej pokusie, oddać się w jej ramiona, zamknąć oczy i zasnąć ze świadomością, że jest obok.
– Musimy w końcu porozmawiać o twojej przyszłości. Co zrobisz po szkole, skoro twój wygląd już cię nie poratuje? Chcesz iść od razu do wojska? I tak pewnie nie pójdziesz na studia.
I cały czar prysł w jednej sekundzie. Odsunął się, wyrwał spod fałszywej obietnicy jej miłości.
– Idę się przejść. Do widzienia, matko.
CZYTASZ
skinny, softly 》yoonmin
Fanfic"Jesteś jak bluszcz, który wspina się po moim murze, chociaż wie, że przez to uschnie. Po drugiej stronie nie ma słońca." ✩。:*•.───── ❁ ❁ ─────.•*:。✩ Jimin chciał schudnąć. A Yoongi już był chudy... Czyli opowieść o destrukcyjnych uczuciach i destru...