Rozdział 2

138 17 1
                                    

*Levi*

Wpatrywałem się w bruneta, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Bardzo się zmienił, ale i tak z łatwością mogłem go poznać, a w szczególności te oczy. Piękne niczym świeżo skoszona trawa, na której znajdują się delikatnie błyszczące w słońcu krople porannej rosy. Zauważyłem, że nie tylko ja wpatruję się w niego jak w obrazek. Pozostali również mu się przypatrywali. Dostrzegłem nawet jak Mikasie szklą się oczy na jego widok. Dopiero po chwili dotarł do mnie jeden bardzo okrutny fakt. Patrzył na nas wszystkich... Jak na obcych ludzi. Stał nie wzruszony, do momentu aż nauczycielka nie kazała mu zając miejsca. Przeszedł bez słowa obok Armina, siadając w środkowej wolnej ławce. Wręcz nie mogłem oderwać wzroku od jego poczynać. Zresztą chyba jak każdy za nas. Chłopak jednak nie przejmując się naszymi natarczywymi spojrzeniami, po prostu wyciągnął książki i z pewnego rodzaju wyczekiwaniem zaczął patrzeć się na nauczycielkę.

- Zanim zaczniemy omawiać kolejne zagadnienia, chciałabym, abyście dobrze przyjęli Erena i traktowali go z szacunkiem. Jest w klasie nowy, dlatego prosiłbym, aby ktoś z was oprowadził go po szkole. A co do Ciebie Eren, po lekcji przygotuję wszystkie zagadnienia, żebyś nie miał problemu z nadrabianiem materiału - mówiąc to uśmiechnęła się lekko, co było dziwne. Nawet bardzo dziwne.

- To nie będzie potrzebne. Przerobiłem już cały materiał z waszego podręcznika - głos bruneta, był praktycznie taki jak go zapamiętałem. Jednakże było słychać, że nie jest tym samych roztrzepanym Dzieciakiem, co wkurzał każdego w około. Jego głos wyrażał dojrzałość, która naprawdę mnie kręciła.

- No tak, zapomniałam. Wybacz. W takim razie przygotuję dla Ciebie materiały z poziomu rozszerzonego - I nagle wszystko stało się jasne. Eren musiał być dość dobry z matematyki skoro wzbudził w niej aż taki podziw. W dalszym ciągu jednak coś mi nie pasowało. Ten głupi dzieciak, nie mógł się aż tak zmienić. Tylko skąd u niej aż taki podziw?

- Chyba już wiadomo kto będzie nowym klasowym ulubieńcem - śmiech rozniósł się po całej klasie, ale brunet nawet nie wydawał się tym zainteresowany. Zignorował go, tak samo jak nauczycielka, która od razu zaczęła prowadzić lekcję i wzięła Jean'a do odpowiedzi, najprawdopodobniej za próby dogryzania Erenowi. Oczywiście jak to on, nie popisał się niczym.

Przez resztę lekcji kątem oka starałem się kontrolować co robi brunet. O dziwo najzwyczajniej w świecie rozwiązywał w skupieniu zadania. Nawet nauczycielka była zadowolona, że ktoś w końcu wykazuje jakąkolwiek chęć uczestniczenia w lekcji. Po części nawet byłem z tego faktu zadowolony. Pierwszy raz ta kobieta nie tępiła nas, wręcz przeciwnie, była zaskakująco miła. Brunet jednak nic sobie z tego nie robił, z zadziwiającą prędkością rozwiązywał zadania, ignorując nawet szepty dziewczyn z klasy. Z niecierpliwością również wyczekiwałem aż nadejdzie dzwonek. Zastanawiałem się jak będzie wyglądać nasze spotkanie po tylu stuleciach. W końcu cały oddział jest w komplecie.

Chociaż minuty dłużyły mi się niemiłosiernie, w końcu usłyszałem upragniony dzwonek. Jak najszybciej starałem się spakować, chcąc jak najszybciej do niego podejść. W obecnej chwili nie widziałem żadnych przeciwwskazań, przez które miałbym nie próbować swoich sił w zdobyciu Erena. Nie dzieliła nas już ani przepaść zawodowa, ani tym bardziej wiekowa. Także drogę mam wolną. No może prawie...

- Tak bardzo za Tobą tęskniłam! - krzyk Mikasy rozniósł się po sali, gdy tylko nauczycielka opuściła salę. Od razu rzuciła się na bruneta, zaskakując nie tylko jego, ale i resztę klasy. Oczywiście nie dziwiło mnie to. Co jak co, ale ona zawsze będzie szurnięta na jego punkcie. Głupia pewnie nawet nie zastanowiła się nad tym, czy on nas pamięta czy nie. Chociaż z drugiej strony, dzięki temu może ułatwi mi zadanie.

- Znamy się? To jakaś próba, czy po prostu jesteś dziwna? - od razu ją od siebie odepchnął, patrząc na nią jak na wariatkę, którą zresztą była.

- Nie pamiętasz mnie? - błagam niech ktoś każe się jej zamknąć, bo tylko nas wszystkich pogrąża. Czym prędzej wyprzedziłem Czterooką, która zdecydowanie chciała coś powiedzieć, podszedłem do nich i siłą odciągnąłem ją od niego. Właśnie tak zamierzam sobie u niego zapunktować.

- Nie zwracaj uwagi na tą idiotkę. Od dawna ma nierówno pod sufitem - mruknąłem, dając jej kątem oka znać, żeby nie ważyła się choćby ruszyć o milimetr. Posłuchała, najprawdopodobniej zdając sobie jak bardzo ośmieszyła się w jego oczach.

- Levi akurat coś o tym wie, bo to u nas rodzinne - oznajmiła. Na jej twarzy malowała się wściekłość. No naprawdę, mogłaby w końcu zacząć używać mózgu. Eren jej nawet nie rozpoznał. Chociaż oczywiście jest zawsze niewielka szansa, że po prostu w tym życiu nie chce jej znać, bo w końcu w poprzednim nie dość, że mu matkowała to jeszcze wyobrażała sobie, że mają szansę być razem. No niepoważna.

- Rozumiem. Załatwcie to między sobą - zanim się obejrzałem już go nie było. Na całe szczęście Armin ogarnął sytuację i szybko za nim wyszedł, zapewne chcąc oprowadzić bruneta. Gdyby ktoś inny zamierzał to zrobić, przeszkodziłbym mu, ale skoro to blondyn, to nie mam nic przeciwko. Wręcz przeciwnie, byłem zadowolony. Już na samym początku, od kiedy wróciła nam pamięć, załapałem z nim dobry kontakt, także jestem pewien, że szepnie jakieś miłe słówko o mnie brunetowi i to wcale nie tak, że blondyn dalej czuje respekt i się mnie boi. Wcale.

- Czy ty jesteś normalna?! Jak mogłaś tak po prostu się na niego rzucić, przecież widać, że kompletnie nic nie pamięta - warknąłem w końcu patrząc na Mikasę. Co ja takiego złego zrobiłem, że znowu muszę być rodziną z tą kretynką? Nie mogli jej dać gdzieś indziej...

- Skąd mogłam wiedzieć! 

- Levi ma rację, nawet ja zauważyłem, że nas nie poznaje - wtrącił się Jean. Oczywiście brunetce się to nie spodobało i wyszła z klasy wielce obrażona. Nie pozostało mi więc nic innego, jak tylko iść i znaleźć Erena, trzeba go również ochronić przed tą kretynką. Trzeba się przy okazji jakoś zapoznać.

Zapomniane SercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz