9 | First times

2.2K 141 23
                                    

Taehyung był najzwyczajniej w świecie na siebie zły

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Taehyung był najzwyczajniej w świecie na siebie zły. Od rozpoczęcia jego związku z Jeonggukiem minęły prawie dwa długie tygodnie a on miał wrażenie jakby ich relacja stała w miejscu. Ograniczali się tylko i wyłącznie do przytulania, trzymania za dłonie i krótkich cmoknięć. Tak poza tym to nic. Widywali się codziennie, spędzając ze sobą tak dużo czasu, że innych dziwiło to iż nie mają siebie jeszcze dość. Tae momentami niepokoił się, że może za jakiś czas znudzić się Jeonowi jeżeli w końcu nie postawi krok do przodu i nie zainicjuje czegoś więcej. Zamartwiał się tym dniami i nocami i tylko czekał aż ciemnowłosy zniknie z jego życia, znajdzie sobie kogoś innego a on będzie zmuszony na to patrzeć z daleka. Dlatego tradycyjnie zwrócił się z prośbą o radę do Jimina. Jego przyjaciel może i nigdy nie doświadczył bycia w związku ale doskonale się na tym znał. Podobno wyćwiczył go internet ale w to Taehyung nie ma ochoty wnikać.

– Mówisz, że nadal nie uprawialiście seksu ani nie całowaliście się z językiem...? – dopytuje ciekawsko, zakładając nogę na nogę.

– Ta.

– Oj Taehyungie. Myślę, że nie powinieneś się do takich rzeczy zmuszać. Prześpicie się ze sobą jak będziesz czuł się na to gotowy. Nie śpiesz się. Porozmawiaj z nim. Jeśli nie jest tępy i nie zależy mu tylko na stosunku to powinien cię zrozumieć. Zaufaj mi.

Tae spuszcza głowę. Zaczyna rozmyślać dokładnie nad słowami przyjaciela i wnioskuje, że Jimin ma absolutną rację. Jeongguk napewno go zrozumie, prawda? Jeśli mu wytłumaczy, że nie czuje się narazie gotowy na zbliżenie, napewno zaakceptuje jego zdanie. W końcu nie będzie go zmuszał do czegoś czego nie chce. Właściwie to nie to, że nie chce ale nie jest po prostu tymczasowo skłonny.

– Masz rację. Pójdę z nim porozmawiać. – mówi, skubiąc skórki u palców. – Jak mnie zostawi to to będzie twoja wina. – dodaje a Jimin wytrzeszcza oczy.

– Dlaczego niby moja? – pyta a jego przyjaciel wzrusza ramionami i opuszcza pokój. – Wow. Jeongguk nie spierdol tego albo będę miał przejebane.

***

Taehyung podchodzi do drzwi pokoju Jeongguka. Nawet nie puka ani nie pyta czy może wejść tylko po prostu bez słowa wkracza do środka. Zastaje puste pomieszczenie i wtedy zaczyna się zastanawiać czy nie przyszedł o złej porze i możliwie, że Gguk jest aktualnie na treningu. Spogląda na zegarek w telefonie i zauważa, że dochodzi godzina osiemnasta. Treningi Jeona odbywają się w każdy wtorek i czwartek, od 16:00 do 17:30. Powinien już być u siebie, więc dlaczego go nie ma?

Postanawia na niego poczekać. Rozsiada się wygodnie na jego łóżku i wlepia spojrzenie w ścianę naprzeciwko. Znajdują się na niej, niestarannie przyklejone taśmą, plakaty lubianych przez Gguka zespołów. Tae mimowolnie się uśmiecha widząc pewne zdjęcie wiszące tuż nad biurkiem chłopaka. Fotografia ukazuje dwójkę nastolatków, w dniu urodzin jednego z nich. Kim z radosnym wyrazem twarzy obejmuje lekko zarumienionego Jeongguka, który spogląda na niego ukradkiem, natomiast twarze mają oboje, wysmarowane białym kremem z torta.

Tae bardzo dobrze wspomina tamten dzień i uważa go za jeden z najlepszych w swoim życiu. Praktycznie jego życie bez Jeongguka nie byłoby takie kolorowe. Nie mógłby bez niego istnieć. Ciemnowłosy chodź od zawsze miewał kłopoty z przejawianiem uczuć tak Kim nigdy nie miał z tym problemu. Nie przeszkadzało mu to, że chłopak był małomówny, nie często opowiadał otwarcie o swoich odczuciach i zazwyczaj wydawało się, że jest najzwyczajniej wredny. On akceptował go takim jakim jest od samego początku. To on podszedł do niego jako pierwszy i zapytał czy chce z nim zjeść lunch kiedy reszta dzieciaków się z niego śmiała i uważała za dziwadło. To on dzielił się z nim kurtką gdy jej zapomniał, a akurat na dworze robiło się zimno. To on placił za niego w sklepie gdy jego mama nie była w stanie dać mu ani złotówki. To on opiekował się nim gdy jego ojciec wyrzucał go na noc z domu. To Jeongguk zawsze był ratunkiem dla Taehyunga w ciężkich chwilach.

Jeongguk był wszystkim dla Taehyunga a Taehyung był wszystkim dla Jeongguka.

– O czym tak myślisz? – słyszy głos dochodzący od prawej strony. Gwałtownie podnosi się do siadu oraz patrzy w kierunku stojącego nieopodal chłopaka. Ciemnowłosy ma na sobie jedynie owinięty w pasie ręcznik, z włosów skapuje woda, tworząc mokre ścieżki na jego umięśnionej klatce.

– Huh? – odpowiada czując jak plącze mu się język. – A-ah o niczym. – dodaje po chwili nieśmiało. Na jego poliki wpływają dorodne rumieńce.

– Wszystko w porządku? – pyta a w jego głosie da się wyczuć wyraźne zmartwienie. Podchodzi do blondyna i przykłada dłoń do jego policzka. – Jesteś rozpalony.

"Ciekawe dlaczego..." mówi ironicznie do siebie w myślach.

– Może zmierzę ci temperature? – kuca przed nim i nawiązuje kontakt wzrokowy.

Serce Taehyunga niebezpiecznie zaczyna bić szybciej. Wzrok schodzi na lekko rozchylone usta Gguka. Przygryza własną wargę a zaraz  przenosi spojrzenie na tors chłopaka.

– Nie sądzę aby to było konieczne. – stwierdza a Jeongguk marszczy brwi niezrozumiale. – Nie czuje się źle. Uważam, że jest ze mną wszystko okej. – kontynuuje a wtedy Jeon zdaje sobie sprawę z sytuacji w jakiej się znajdują. Teraz nie dziwi się, że Kim aż tak się zarumienił. Stoi przed nim pół nagi w tak małej odległości...

– Przepraszam. – wypala nagle a Tae obserwuje go z małym zmieszaniem. – Już się ubieram. – uśmiecha się delikatnie i wstaje by sięgnąć do szafy po jakieś ciuchy.

Niespodziewanie czuje na swoim nadgarstku uścisk. Obraca się spowrotem do Taehyunga i patrzy na niego z rozczuleniem. Blondyn wygląda w tej chwili tak uroczo. Roztrzepane złociste kosmyki, zakrywają mu w połowie oczy, usta błyszczą się od ciągłego zwilżania ich językiem a spojrzenie błądzi po pomieszczeniu jakby szukając ratunku.

– Tae? – przybliża się do niego. Chłopak nadal na niego nie patrzy. Jest zbyt nieśmiały.

Jeongguk postanawia stawić jeden krok w przód.

Łączy swoje usta z tymi Taehyunga, rozbudzając w jego brzuchu, stado motylii. Oboje przymykają oczy, dając się ponieść tej cudownej chwili. Jeon wciska swoje palce w barki blondyna i powolnie pcha go do tyłu. Zawisa nad nim, wciąż czule całując jego słodkie wargi, wolną ręką, ciągnąc za biały t-shirt Kima.

– G-Gguk – mruczy w przerwach między pocałunkami. Zimna dłoń ciemnowłosego dociska się do jego rozgrzanej skóry.

– Mm? – odpowiada składając mokre całusy na szyi ukochanego.

– Pomożesz mi z czymś?

– Z czym kochanie? – dopytuje, patrząc na niego.

– Z tym na dole.









// Hmm....co powiecie na smuta w następnym rozdziale?

Love Letters √ vkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz