Demon of Music (Sebastian x Oc)

13 1 2
                                    

Fandom: Kuroshitsuji  (Inspirowane musicalem "The phantom of the opera")

 Zeszła ze sceny, z której nadal można było usłyszeć brawa. Policzki miała całe czerwone, w dalszym ciągu nie mogła uwierzyć w to co się stało przed chwilą, w tym momencie nie sądziła, że może być szczęśliwsza. To właśnie tego dnia, przed chwilą miała zaszczyt zadebiutować jako śpiewaczka operowa, co było spełnieniem jej najskrytszych marzeń. Do tej pory była zaledwie chórzystką, czasem tancerką, ale nigdy nie miała okazji mieć jakąś większą rolę, a już na pewno nie myślała, że kiedyś będzie śpiewała sama na scenie. Przyjęła z wdzięcznością gratulacje od członków opery, lecz zaraz po tym uciekła do swego pokoju. Musiała ochłonąć po tym wszystkim i dopiero później wyjść do wszystkich. Przemierzała ogromne, bogato zdobione korytarze by móc znaleźć się w komnacie. Jako gwiazda wieczoru jej pokój znajdował się w innej części niż pokoje pozostałych, a ona pierwszy raz miała okazje w takim przebywać. Gdy była już na miejscu pchnęła drzwi, dzięki którym znalazła się w pomieszczeniu pełnym kwiatów, które powodowały, że w powietrzu było czuć słodki zapach. Przeszła dalej, do miejsca, w którym znajdowała się misa pełna wody, od razu do niej podeszła i przemyła twarz chłodnym płynem by się uspokoić. To nieco jej pomogło, już nie szumiało jej tak w głowie jak jeszcze moment temu. Wzięła głęboki oddech i powoli wypuszczała je z płuc, przymrużając oczy. Uśmiechnęła się delikatnie na wspomnienie tego wieczoru. Uważała że poszło jej dobrze, a sądząc po oklaskach jakie dostała ośmieliła się stwierdzić, że i publiczności się podobało. Usiadła na miękkim fotelu, zaczynając bawić się końcówkami swoich złotych loków, podziwiając rośliny, które znajdowały się wkoło niej. Teraz gdy zeszły z niej emocje związane z występem, zaczęła czuć się dziwnie, jakby obserwowana, lecz te uczucie chodziło za nią tak długo, niemal od zawsze jej towarzyszyło, że była niemal pewna, że jej się znów wydaje, więc mimo niepokoju, uśmiechnęła się. Była zmęczona, pragnęła tylko snu, w którym bardzo możliwe znów pojawi się tajemniczy mężczyzna, nie wiedziała kim on jest, nawiedzał ją każdej nocy w świecie snów, zawsze w nich był tak blisko i zawsze śpiewał razem z nią. Tak często ją odwiedzał w nich, że zaczęła wierzyć, że to anioł, który ma ją w opiece, czuwa nad nią, wierzyła też że to dzięki niemu miała zaszczyt zadebiutować na scenie jako solistka. Pragnęła znów pogrążyć się w snach, znów zaśpiewać ze swoim aniołem, jednak wstała z siedzenia i udała się do wyjścia, tak jak obiecała swej przyjaciółce. Przed wyjściem z pokoju jedynie jeszcze przez chwilę rozejrzała się po nim i dopiero wtedy opuściła pomieszczenie.

 Po wszystkich występach obydwie wzięły udział w małym przyjęciu zrobionym przez członków opery, artystów, ale również techników scenicznych, jednak nie uczestniczyła w nim zbyt długo, była zmęczona, potrzebowała snu. Gdy więc wszyscy jeszcze świętowali ona udała się z powrotem do komnaty, gdzie zaczęła się przygotowywać do snu. Patrząc w lustro rozczesywała włosy, nucąc utwór, jaki dziś wykonywała. Senność dała o sobie znać, oczy stawały się coraz cięższe, jednak nagły powiew wiatru ją ożywił, wszystkie świece rozpalone w komnacie pogasły jednocześnie, co przestraszyło złotowłosą. Wstając jak oparzona od toaletki, zaczęła się rozglądać nerwowo po pomieszczeniu. Po senności nie został nawet ślad, za to dość szybko się ożywiła. Spanikowana ruszyła biegiem do drzwi, jednak gdy szarpnęła za mosiężną klamkę nic się nie otworzyło, próbowała tak kilka razy, jednak najwidoczniej drzwi ani myślały się otworzyć. Pokój wypełnił słodki zapach, co w niewyjaśniony sposób uspokoiło kobietę, puściła przedmiot, powoli zaczynając się odwracać do głębi komnaty, patrząc w ciemny kąt przed nią, z którego usłyszała spokojną, czystą oraz znajomą melodię, graną jakby przez pozytywkę, rozpoznała w niej kołysankę, śpiewaną w dzieciństwie przez jej zmarłą matkę. Ruszyła natychmiast, jakby zahipnotyzowana za muzyką, była oszołomiona, nie wiedziała co robi, ciało odmówiło jej posłuszeństwa i samo, bez jej kontroli się poruszało. Doprowadziło ją do dużego lustra, stojącego w najciemniejszym miejscu w komnacie. Spojrzała na srebrną powłokę, w której naturalnie odbijała się ona. Postać młodej kobiety o długich, kręconych włosach w kolorze słońca, które okalały jej blade, choć teraz nieco zarumienione, gładkie lico. Brązowe, zamglone, oczy lśniły niczym dwa kryształki, otoczone czarnymi rzęsami, a widać w nich było otępienie. Stała tak i przyglądała się sobie dobre kilka minut, dalej nie mogąc przejąć kontroli nad sobą, wsłuchując się w muzykę, wdychając ten zapach, aż nagle dostrzegła za sobą obcą twarz, jednak nie poczuła strachu, była tak oszołomiona, że kompletnie nie dziwił jej widok obcego mężczyzny, wpatrującego się w jej osobę. Gdyby miała go opisać powiedziałaby, że był piękny, idealna smukła, niemal biała twarz, która wyglądała bardzo znajomo, a gdy spojrzała w jego czerwone oczy serce mało nie wyskoczyło jej z piersi. Była pewna, że to ta sama postać, która nawiedza ją w snach, jej anioł, którego w końcu może ujrzeć poza sennymi marzeniami, w końcu postanowił ją odwiedzić na jawie.

Anyżowe OpowiadaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz