Dzisiejszy poranek był okropny. To dzisiaj prawdopodobnie miałem dowiedzieć się całej prawdy na temat Hermiony Granger i jej "śmierci". Nie wiedziałem nawet, jak wpadłem na ten pomysł, ale coś w jej pogrzebie mi nie pasowało. Gdy inni opłakiwali szatynke, ja planowałem. Plan był dość prosty. Wszystko miało dziać się na spontanie.
Dodatkowo wczoraj wszyscy się bawili, a ja musiałem zająć myśli czymkolwiek innym niż dzisiejszym dniem. Wreszcie spłacę swój dług wdzięczności. Może i czasami przesadzam, ale w takiej sytuacji pozostaje mi tylko wyszykować się na dzisiejszy dzień.
Przetarłem twarz rękoma i już po chwili, spojrzałem na zegar stojący na szafce nocnej, po prawej stronie łóżka. Była godzina dwunasta, więc dużo czasu mi nie zostało. Ta noc była mi potrzebna, gdy przez całe dwa dni cały czas pracowałem i szukałem informacji gdzie popadnie. Rozejrzałem się po pokoju i dopiero zauważyłem jaki bałagan tu panował. Nowoczesny wystrój jak zwykle zaprojektowany przez Nott'a. Sam miałem plany założyć za niedługo firmę, ale Teo mnie wyprzedził i mój pomysł przepadł.
Z tą myślą wstałem z łóżka. Zrobiłem to co zwykle i po godzinie już byłem gotowy wyjść z mojego apartamentu. Gdy spojrzałem na godzinę, wskazówki zegara pokazywały 12.56. Zamknąłem drzwi i poszedłem w stronę windy. W lustrze oczywiście zdążyłem zrobić zdjęcie. Gdy wyszedłem i schowałem się między ulicami teleportowałem się do Pottera.
Z tego co udało nam się ustalić Evan będzie wychodzić o godzinie 14.00 z Azkabanu. Również nowe prawo mówi o tym, że więźniowie przez kolejne trzy miesiące nie mogą się teleportować, by można było ich obserwować. Dzięki temu mamy łatwy sposób na śledzenie młodej Zabini. Spodziewamy się, że to ona trzyma Granger w swoim mieszkaniu lub u swoich znajomych. Nie możemy także ryzykować, dlatego ubierzemy peleryne niewidke. Gdy skończyłem rozmyślać, zauważyłem Pottera wychodzącego ze swojego wielkiego domu.
- Cześć Malfoy.- Kiwnął głową w moją strone i zaczął dalej mówić.- Na prawdę może nam się udać, ale nie ustaliliśmy co zrobimy, gdy będzie poruszać się samochodem mugolskim.
- To proste, nie będzie mogła przemieszczać się niczym innym niż pieszo, już to ustaliłem z Wizengamotcie.
- Nie chciałbym z Tobą zadzierać.- zaśmiał się i po chwili podał mi rękę, by teleportować się przed Azkabanem.
Po okropnym uczuciu już staliśmy w ciemnej uliczce.- Załóżmy to na głowę.- rozkazał, a po chwili byliśmy już niewidzialni.
- W sumie super uczucie, możesz robić co chcesz, a nikt Cię nie widzi.- Ruszyliśmy przed same wejście. Mieliśmy jeszcze trochę czasu, więc stanęliśmy przed rozglądając się i rozmawiając.
- Przez wszystkie lata w Hogwarcie to mi pomagało, nawet nie wiesz ile razy się dzięki niej wywinąłem.
- Pamiętam do teraz, jak zacząłeś rzucać w nas ścieżka...- Gdy chciałem dokończyć, Potter zakrył mi twarz i pokazał palcem w przeciwną stronę. Odwróciłem się i zauważyłem ją. Morderczyni i najbardziej znienawidzoną kobietę na świecie przez naszą ekipe.
Rozglądała się na boki i zaczęła biec w przeciwną stronę. Harry na jej widok fuknął pod nosem i zaczął ciągnąć mnie za rękę. Przez około 10 minut się nie zatrzymywała, a po chwili skręciła w uliczkę, gdzie były różne wejścia do kamienic. Weszła do jednej z nich, a my ledwo zdążyliśmy się wcisnąć. Po cichu udaliśmy się na trzecie piętro. To tu musiała trzymać Hermione, bo gdzie indziej. Otworzyła mieszkanie i na szczęście nie zamknęła drzwi. Przeczekaliśmy chwilę i weszliśmy. W środku śmierdziało i prawie w ogóle nie było czym oddychać. Jedyne co cały czas widziałem, to skrzywiona twarz Pottera. Przeszliśmy przez cały pokój, aż znaleźliśmy wielkie drzwi na klucz. Oczywiste było, że ona tam była i kiedy udało nam się otworzyć drzwi alohomorą czekała na nas Evan. Siedziała na środku popijając szampana.
- Myśleliście, że się nie domyśle?- zaśmiała się pod nosem i spojrzała na nas krzywym zwrokiem.- Idiota, by nie zauważył. Po pierwsze biegacie, jak słonie, a ty Malfoy głośno oddychasz. Jestem sprytniejsza od was, ale mam propozycję.
- Mów.- odpowiedziałem pewnie, lecz w środku pierwszy raz czułem niepokój, co jeśli nas zabiję. Chociaż to głupie, my mamy różdżki. Ale nawet jeśli ona jest sprytniejsza od każdego z nas.
- Uwolnie wam tą szlame, jeśli wypiszecie mi czek na milion dolarów i hmmm... Nikomu nie powiecie, że to ja mam Granger.
- Dobrze.- Od razu odpowiedziałem. W końcu, co dla mnie znaczy milion dolarów. Zresztą domyślam się, że potrzebuję je, bo wraca do swojej rodziny w Stanach. Najpewniej jeszcze jej pomogli to zaplanować. Po namysłach wyciągnęłem notes ze kartkami na czeki. Wypisałem i odrzekłem.- Najpierw Hermiona, gdzie ona jest?
- Nad nami.- uśmiechnęła się złośliwie i odrzekła pod nosem zaklęcie, które sprawiło, że pojawiły się schody prowadzące do góry. Puściliśmy ją pierwszą. Gdy wszyscy weszliśmy zobaczyliśmy ją leżącą z książkami na starym łóżku. Stary strych wydawał się obskurny. Stare meble i ciemne ściany przytłaczały i sprawiały, że czułem się nieswojo. Hermiona, gdy nas zobaczyła od razu rzuciła się na Pottera. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że ani razu się nie odezwał od wejścia do mieszkania.
- Macie tą szlame, a teraz daj czek. Rodzina na mnie czeka.- skrzywiła się i wyrwała z ręki czek.- Miłego popołudnia.
Na tym się skończyło, zaraz po tym Hermiona przytuliła mnie.
- Dziękuję Draco, wiedziałam, że to ty zaczniesz mnie szukać, na prawdę wam dziękuję. Kocham Cię Harry, nawet nie wiecie, co tu przeżywałam.- Rozpłakała się, a po chwili już zasnęła na moich rękach. Razem z Potterem stwierdziliśmy, że wrócimy do mojego domu i zostaniemy tam do jutra. Nawet nie pamiętam, jak tam się dostaliśmy.
**
3/3
Tak wiem, że Azkaban był na wyspie, ale nie wiedziałam, jak mogę to napisać. Możecie to interpretować i wymyślać własne wersje! Również wiem, że to wcale mogło nie wyjść fajne, ale pierwszy raz pisałam coś w osobie męskiej, ale cóż. Do jutra;*
CZYTASZ
DRAMIONE - INSTAGRAM
FanfictionGdy po wojnie przychodzi nowa technologia, wszyscy czarodzieje kupują telefony i instalują Instagrama.