- Co mam zrobić z tym bachorem? Przecież jesteśmy w czarnej dupie, nie możemy go tutaj trzymać! - czarnowłosemu wydawało się, że zaraz wyjdzie z siebie i stanie obok. Po tym jak jego Opiekun zjawił się na miejscu feralnej zbrodni, postanowili, że zabiorą chłopaka do mieszkania Jina, aby przemyśleć co z tym fantem zrobić. Nie mogli puścić go wolno, bo widział już twarz Mina i to jak z zimną krwią zamordował tamtych ludzi. W dodatku pozostawienie omegi o tak silnej woni na seulskiej ulicy nie skończyłoby się dobrze, w najlepszym wypadku wylądowałby na czarnym rynku jako żywy towar. A Min nie chciał ściągnąć na niewinnego chłopaka takiego okrutnego losu.
- Uspokój się, walnij mu kulkę w łeb i po kłopocie - odparł sfrustrowany Jin. - Widziałeś go w ogóle? Wygląda jak przybłęda, nie ma nawet butów i nie zdziwiłbym się gdyby nie miał też domu. Takich nikt nie szuka, wrzucimy ciało do rzeki i droga wolna - wzruszył ramionami.
- Przestań pierdolić, nie zastrzelę tego chłopaka tylko dlatego, że napatoczył się w nieodpowiednim momencie!
- A widzisz jakieś inne wyjście? Pozbądźmy się go i udawajmy że to nigdy nie miało miejs - nie dane mu było dokończyć, bo Min złapał go za kołnierz niebieskiej jeansówki i przygwoździł do ściany.
- Zabijam tylko tych, którzy na to zasłużyli. Czy twój ograniczony łeb nie może tego w końcu zapamiętać? - wycedził przez zęby Min.
- Ty i te twoje pojebane zasady. Co chcesz zrobić? Jeśli go puścisz albo sprzedasz, a on sypnie się co widział? Jak ktokolwiek dowie się o twojej tożsamości zajebią cię jak psa!
Min przygryzł wargę. Rzeczywiście miał w tym mieście masę wrogów, którzy tylko czekali żeby dowiedzieć się kim tak naprawdę jest tajemniczy Agust D z Rankingu. Gdyby znali jego twarz, mógłby pożegnać się ze swoim życiem. Tyle lat zajęło mu budowanie swojej anonimowości, tyle czasu starał się być jak duch, praktycznie wymazać swoje istnienie z tego miasta i zastąpić je bezlitosnym mordercą, jedną z niewielu alf zbuntowanych przeciwko systemowi. Nie po to ukrywa się pod maską prawie całe swoje życie, żeby jakaś omega naraziła jego reputację i nasłała na niego hordę rządowych pojazdów. Tym bardziej, że nie wiedział kim był ów chłopak, skąd wziął się w środku nocy w tym pieprzonym zaułku i do kogo należy. Bo nie oszukujmy się, omega w tych czasach musiała należeć do co najmniej jakiegoś bosa mafii z Roche.
Chociaż Minowi nie wydawało się żeby akurat ten chłopak był kogoś. W końcu nie czuł na nim żadnego innego zapachu oprócz słodkich kwiatów. Okropnie go to dezorientowało.
- Kurwa mać - przeklął pocierając twarz. - Kurwa ja pierdolę. Czemu akurat on? Przecież szansa na wpadnięcie na samotną omegę na ulicy graniczy z cudem! Czy ja mam jakiegoś pierdolonego pecha?! - Min zsunął się po ścianie w dół i wplątał dłonie w czarne włosy.
CZYTASZ
House of Cards ❀ yoonmin
FanficNieodpowiednie miejsce, nieodpowiedni czas. Czyli płatny morderca porywa chłopca, który był świadkiem zbrodni. Ale czy trzymanie niewinnej omegi pod swoim dachem to dobry pomysł? 𝒟𝑜𝓂𝑒𝓀 𝓏 𝓀𝒶𝓇𝓉 - 𝒸𝑜ś 𝓅𝓇𝑜𝓈𝓉𝑒𝑔𝑜 𝒹𝑜 𝓏𝓃𝒾𝓈𝓏𝒸𝓏𝑒...