Yoongi nie wiedział, którą z kolei butelkę soju w siebie wlewa. Gdyby nie alfia tolerancja na alkohol, zapewne leżałby już nieprzytomny na blacie.
Miejsce, w którym siedział, było typowym seulskim barem, przesiąkniętym zapachem alkoholu i papierosów, gdzie zbierała się najgorsza śmietanka podziemnego towarzystwa w postaci złodziei, morderców i rozbójników. Ale nie przeszkadzało mu to, w końcu był jednym z nich, prawda?
Przymknął oczy i pozwolił aby słodko gorzka ciecz przyjemnie pomuskała mu przełyk. Czuł się okropnie. Wraz z oddaleniem się od domu i przyjęciem sporej ilości procentów, jego instynkt wyraźnie się uspokoił, lecz czarnowłosy nadal czuł jak krew w jego żyłach buzuje, a kły boleśnie napierają na jego dziąsła. Jak mógł pozwolić sobie na utratę kontroli? Czemu akurat teraz, gdy między nim a blondynem zaczynała tworzyć się jakakolwiek relacja? Obiecał go ochronić, a jedyne co miał przed oczami, to obraz trzęsącego się Jimina, leżącego pod nim z przerażeniem w swoich niewinnych kryształowych oczach. Przerażeniem, które było reakcją na jego dotyk. W tamtym momencie niczym nie różnił się od ludzi z Roche, którzy wykorzystywali takie omegi umieszczając je na łańcuchach, w metalowych obrożach, robiąc z nich dziwki dostępne dla każdego z śmiecia, który za to zapłacił.
Bo gdy siedział na biodrach młodszego, nie obchodziło go nic, poza idealnie malinowymi wargami, w których chciał zatopić swoje usta. Jego alfia natura chciała wyrwać się na zewnątrz i opanować go doszczętnie. Chciał mieć Jimina, posiąść go nawet w najbardziej brutalny sposób. Zostawić na jego nieskazitelnie gładkiej skórze serię krwawych śladów. Uczynić z niego kompletny bałagan i sprawić, aby ze łzami spływającymi po jego pulchnych policzkach, błagał go o litość.
Czy Min naprawdę był takim potworem?
Może lepiej by było, gdyby złotowłosy właśnie w tej chwili, pod jego nieobecność przekroczył próg domu i nigdy nie wrócił?
Boję się, hyung.
Min słyszał w życiu wiele skamleń i błagań, ale nic nie trafiło go w serce tak jak te ciche słowa, przepełnione żalem i niewyobrażalnym smutkiem. Najgorsze było to, że Jimin nie krzyczał, nie próbował się wyrwać, jakby pogodził się z losem jaki go spotyka. To bolało go najbardziej. Widział jak w jego oczach gaśnie blask woli życia. A Min nie chciał żeby jego słońce zgasło.
- Czuję że jesteś sfrustrowaną alfą, przystojniaku - usłyszał za sobą damski głos.
Blondwłosa kobieta powoli nachyliła się do niego eksponując swoje pełne piersi, które odznaczały się kusząco w skąpej czerwonej sukience. - Masz może na mnie ochotę? - oblizała lubieżnie równie czerwone usta. Tak, z pewnością była betą.
CZYTASZ
House of Cards ❀ yoonmin
FanficNieodpowiednie miejsce, nieodpowiedni czas. Czyli płatny morderca porywa chłopca, który był świadkiem zbrodni. Ale czy trzymanie niewinnej omegi pod swoim dachem to dobry pomysł? 𝒟𝑜𝓂𝑒𝓀 𝓏 𝓀𝒶𝓇𝓉 - 𝒸𝑜ś 𝓅𝓇𝑜𝓈𝓉𝑒𝑔𝑜 𝒹𝑜 𝓏𝓃𝒾𝓈𝓏𝒸𝓏𝑒...