Rozdział II - Co Raz Bliżej

8 1 0
                                    

* Dzień 12.05.2021r. Godzina 14:20 *

Dalej nasi Bohaterowie siedzą w szkole na lekcji wuefu, lecz stanie się coś co nikt się tego nie mógł spodziewać, czytajcie do końca

✧・゚: ✧・゚:    :・゚✧:・゚✧

Pov. Atory

Po schowaniu książki do plecaka dalej obserwowałem grę mojej przyjaciółki, wszystko wydawało się iść dobrze, kosiła swoimi atakami każdego po drugiej stronie, ona niesamowicie skacze do piłki.

Kilka minut gry i nagle Susan zachwiała się i chyba nie zauważyła piłki, bo uderzyła obok niej, lecz nie odebrała, czułem już, że to się źle skończy. Jednak po chwili otrząsnęła się i miała iść zagrywać, wstałem z miejsca i oparłem plecak o ścianę. Nagle Susan rzuciła piłkę do góry, lecz jak miała już dobry moment na uderzenie, to ręka jej uderzyła w piłkę, ale tak słabo, że trafiła pod nogi jednej z dziewczyn, a ona zaczęła upadać.

Szybko zacząłem biec w jej stronę i kilka sekund dzieliło, ją od uderza w ziemię, szybko padłem na kolana i wślizgiem udało mi się ją złapać przed uderzeniem jej głowy o ziemię.

Uśmiechnąłem się i lekko ciężko oddychałem, a ona nie ruszała się, czyli jednym słowem zemdlała, ja za to po chwili dostałem równie ostry ból głowy oraz ucisk na szyi jakby coś mnie miało udusić, ból się jednak po chwili uspokoił, otrząsnąłem się i było lepiej. Wziąłem jej ręce i położyłem na jej brzuchu, po chwili złapałem ją pod nogi i za plecy oraz podniosłem. Trener, gdy zobaczył, co się stało, szybko podbiegł.

- Czy wszystko z nią dobrze?
- mężczyzna spojrzał na Susan i po chwili skierował swój zmartwiony i przejęty sytuacją wzrok na mnie.

- Chyba zemdlała, ale spokojnie zajmę się nią, tylko proszę dać zwolnienie dobrze? - uśmiechałem się do trenera i on tylko kiwnął głową na tak i odszedł.

Wziąłem od jednej dziewczyny, która mi podawał, mój plecak, założyłem go i podziękowałem. Zacząłem iść w kierunku szatni, Susan musiało się coś śnić, bo się trzęsła i nie tylko po wuefie, ale była też bardziej spocona.

Wszedłem do szatni na szczęście pustej i ułożyłem Susan na krześle w bezpiecznej pozycji, zabrałem jej ubrania oraz plecak i położyłem jej ręce na te rzeczy, oraz znowu podniosłem ją delikatnie. Teraz musiałem iść do domu Państwa Werqus i wytłumaczyć całą sytuację oby na spokojnie i bez stresu oraz niepotrzebnej paniki.

Przybyłem już pod jej dom i zadzwoniłem do drzwi oraz czekałem aż jej rodzice otworzą, Susan strasznie się denerwowała, bała oraz mocno zaciskała ubrania, które na niej leżały, biedna. Po chwili czekania mama dziewczyny wyjrzała lekko zza drzwi i gdy zobaczyła, że jest, nieprzytomna odskoczyła daleko od drzwi, a piesek zaczął głośno szczekać.

- Co się jej stało? - podeszła Pani Werqus i wystawiła rękę w stronę dziewczyny oraz ewidentnie była, bardzo przestraszona jakby również miała zaraz zemdleć.

- Spokojnie Proszę Pani, ona pewnie tylko zmęczyła się i za dużo wymagała od siebie. - patrzyłem na kobietę z uśmiechem.

Staliśmy tak chwilę w milczeniu i po jakieś nie wiem, minucie wpuściła mnie do domu. Stałem chwilę z Susan na korytarzu, zdjąłem swoje buty i podszedł do mnie Tata dziewczyny.

- Biedna, może wezmę, ją zaniosę do pokoju. - spojrzał na mnie zatroskany i wystawił ręce, aby ją wziąć.

- Spokojnie dam sobie radę nie jest taka ciężka. - zaśmiałem się lekko i skierowałem w stronę schodów.

Osoba z Marsa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz