Rozdział 74

2K 128 831
                                    

Dacie radę skomentować każdy akapit słoneczka?😏❤
************************************

*Pov Lous*

-Cholera, gdzie ona jest?-westchnąłem przekopując kolejne stosy ubrań i innych pierdół w pokoju. Przez pakowanie w pośpiechu najprawdopodobniej zapomniałem zabrać jednej z moich ulubionych bluz. Mam na myśli tą Harry'ego. Kiedy nie ma bruneta obok chciałem, by cokolwiek mi o nim przypominało, tak było i tym razem. Oglądałem w spokoju serial, który w pewnym momencie przypomniał mi o chłopaku i zapragnąłem, by był tutaj razem ze mną. Zacząłem wyrzucać wszystko z torby i szafy, ale bezskutecznie. Usiadłem zrezygnowany na podłodze i napisałem do chłopaka czy mógłby podrzucić mi jedną ze swoich bluz. Nie chciałem ryzykować pójściem do niego, bo zapewne nawet by mnie tam nie wpuścili. Odpowiedź dostałem niemal natychmiast.

Od Hazza: Możesz wpadać, rodzice gdzieś pojechali i nie sądzę, by szybko wrócili ;) xx

Pokręciłem głową, kiedy zrozumiałem sens zdana. Ten chłopak chyba nigdy nie przestanie myśleć o podtekstach.

Do Hazza: Będę za 10 minut :D xx

Schowałem telefon do kieszeni i rozejrzałem się po pokoju, przez moją desperację dosłownie wszystko zamiast na półkach leżało na podłodze, nie było nawet jednego kawałka wolnych paneli. Zdecydowałem, że ogarnę to jak wrócę, w końcu i tak mieszkam sam, więc nikt nie będzie mnie oceniać. Zamknąłem dom i z uśmiechem na twarzy ruszyłem do domu Harry'ego.

Kiedy znalazłem się pod drzwiami zapukałem w nie i już po chwili we framudze stanął brunet. Mój uśmiech tylko się poszerzył, ale chłopak szybko zakrył go swoimi wargami. Weszliśmy do środka odrywając się od siebie i udając się na górę.

-Przyznaj się, że przyszedłeś tutaj tylko po to, żeby mnie zobaczyć.-Brunet rozsiadł się na łóżku.

-Cholera, zdemaskowałeś mnie.-podszedłem do jego szafy wyciągając pierwszą lepszą bluzę. Teoretycznie miałem wziąć tą, po która przyszedłem, ale nie bardzo chciało mi się jej szukać. Odłożyłem materiał na krzesło i z uśmieszkiem na twarzy władowałem się Harry'emu na kolana.

-Stęskniłeś się za moim ciałem, prawda?-szepnął mi do ucha, a ja niewiele myśląc wpiłem się w jego usta. Brunet natychmiast oddał pocałunek zaciskając ręce na moim tyłku. Miał cholerną rację, tęskniłem za jego umięśnionym i seksownym ciałem. Nie widzieliśmy się tylko jeden dzień, ale dla nas wydawała się to być wieczność.

Harry przeniósł się z pocałunkami na moją szczękę, a potem szyję zostawiając mokre ślady. Jęknąłem na to uczucie ocierając się o jego przyrodzenie. Chwilę później obydwoje byliśmy już bez koszulki i właśnie zabierałem się za rozpinanie jego spodni, kiedy usłyszeliśmy kroki na schodach, ale było już za późno, żeby cokolwiek zrobić.

-CO SIĘ TU DO CHOLERY WYPRAWIA!-wrzasnął ojciec Harry'ego, kiedy wszedł do pokoju.

W błyskawicznym tempie zszedłem z jego kolan zakładając na siebie koszulkę. Moje serce biło z taką prędkością, że bez problemu mogłoby mi połamać żebra.

-Co to ma być! Dwa pedały w moim domu! -jego wzrok spoczął najpierw na Harry'm, a potem na dłużej na mnie. Nie byłem w stanie wydusić z siebie nawet słowa, patrzyłem na bruneta jakbym chciał mu przekazać, żeby zrobił to za mnie.

-Miało was nie być do wieczora!-odezwał się Harry podnosząc swoją koszulkę z ziemi, a następnie ją zakładając.

-Zapomniałem czegoś z domu, zresztą to Cię nie usprawiedliwia, co Ty robisz z tym, tym...

Love doesn't choose // Larry Stylinson/ W TRAKCIE POPRAW!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz