Rozdział 75

1.9K 126 205
                                    

Minęły dwa tygodnie od całego zdarzenia,  rana na udzie szybko się zagoiła bez żadnych powikłań. Byłem w stanie już normalnie chodzić bez uczucia bólu. Aktualnie siedzimy razem z Harry'm w jego domku nad jeziorem i wspominamy stare czasy przy kominku z kubkiem gorącego kakałka.

-Nie mogę uwierzyć, że kiedyś miałeś dosyć tego walniętego blondyna! Teraz zachowujecie się jak papużki nierozłączki!-zaśmiał się przyciągając moje ciało bliżej jego.

-Sam w to nie wierzę, byłem aspołeczny i wszyscy dookoła działali mi na nerwy, on w szczególności, bo uczepił się mnie jak rzep!-uśmiechnąłem się na wspomnienie naszych pierwszych wypadów po szkole.

-Jak zareagował, kiedy dowiedział się o wypadku?

-Cóż...był wkurwiony. Jednak przemówiłem mu do rozsądku, że zrobiłeś to nieumyślnie i dopiero wtedy się uspokoił.-położyłem głowę u niego na ramieniu.

-Lou, ja...

-Jeśli masz zamiar mnie znowu przepraszać, to lepiej się zamknij.-zachichotałem.-Powtarzałeś mi to codziennie po kilkanaście razy!

-Bo dalej nie mogę się z tym pogodzić, powinienem cię wtedy posłuchać i...

-Za dużo gadasz!-Podniosłem się wyżej na kolanach i przyciągnąłem go do pocałunku. Najlepszy sposób na uciszenie kogoś. Brunet od razu zaczął oddawać przyjemność, a ja napierałem na niego coraz bardziej co zaskutkowało jego upadkiem na plecy. Ułożyłem się wygodnie na jego klatce piersiowej bez zamiaru podniesienia się.

-Zostajesz tak?-spytał wplątując rękę w moje włosy.

-Mhmm, jesteś cieplutki.-mruknąłem.

-A kiedyś podobno mój dotyk Cię parzył.

-Zamknij się, tak wcale nie było. Zwyczajnie Cię nie lubiłem.-odparłem bawiąc się palcami u jego drugiej dłoni.

-Z wzajemnością Lewis.-wywróciłem oczami i wygiąłem mu palca w nienaturalnym kierunku.-Ałł , ałł, dobra puść już!

-Pamiętam jak wleciałeś w regał, kiedy byliśmy w bibliotece, ta żmija o mało Cię nie rozszarpała.-przypomniałem mu.

-Taa...Ciekawe jak by zareagowała na wieść, że jej pupilek jest w związku z takim kutasem jak ja.-roześmiał się.

-Po pierwsze, nie byłem jej pupilkiem! Traktowała mnie z szacunkiem, bo często tam przesiadywałem, a po drugie, nie jesteś kutasem! No może czasem...

-Dziękuję skarbie. Teraz widzę, jak bardzo mnie kochasz!-sarknął.

-Zgodziłem się na seks w Betty! To nie był wystarczający dowód miłości?-zapytałem wracając wspomnieniami do tamtego wieczora.

-Niech Ci będzie.-cmoknął mnie w skroń.-Kiedy Liam się o tym dowiedział, myślałem, że nas wszystkich pozabija.

***

Leżeliśmy razem z Harry'm na kanapie oczekując na przybycie Liam'a, podobno miał nam coś ważnego do przekazania. Nie minęła chwila, a rozległ się dzwonek do drzwi, brunet zostawił mnie na kanapie i sam poszedł otworzyć. Ku zaskoczeniu razem z Payne'm był także Zayn i Niall. Przywitałem się i wszyscy razem rozsiedliśmy się w salonie.

-Więc, o co chodzi Liam?-zapytał Zee obejmując Niall'a ramieniem.

-Który z was miał kluczyki do Betty po studniówce?-zapytał mierząc każdego z nas wzrokiem. Przełknąłem ślinę obawiając się najgorszego. Co jeśli domyślił się prawdy?

-Ja.-odparł Zayn.

-Potem ja, ale po studniówce z powrotem oddałem Zee.-oznajmił Harry.

-Więc mam do was małe pytanko... KTÓRY Z WAS DO KURWY UPRAWIAŁ SEKS W MOIM SAMOCHODZIE I ZOSTAWIŁ PEŁNĄ GUMKĘ NA PODŁODZE Z TYŁU! I TO JESZCZE UKRADZIONĄ MI!!!-wydarł się na cały dom, a mnie sparaliżowało. Wiedziałem, że o to chodziło! Ja po prostu to wiedziałem!

Love doesn't choose // Larry Stylinson/ W TRAKCIE POPRAW!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz