czarodziejka atsu i...

27 1 3
                                    

- długo jeszcze? - zapytał ćpun, grając w fortnite na jego Acer Predatorze 3000. Oczywiście na najwyższych grafikach.

- o dziwo, niedaleko. mamy szczęście, że nas żadna burza piaskowa nie spotkała. 

Minął tydzień od rozpoczęcia ich wspólnej podróży, która z resztą była bardzo trudna i wymagająca. Musieli strasznie się ograniczać z zapasami, żeby starczyło po równo. Ale to i tak ćpun wychlał prawie całą wodę i zjadł cały prowiant. I tak byli niedaleko celu więc nie mieli się o co martwić. W jedynym najgorszym wypadku czarodziejka ich wykopie z domu i tyle po nich słyszano. Po dahuwie też.

- ćpun, ćpun! wyłączaj tego fortnite, jesteśmy już! - wykrzyczał z entuzjazmem.

- nie, czekaj, jeszcze dwóch frajerów zabiję - powiedział szybko.

- chcesz tu uschnąć?! ruszaj dupsko! - wyłączył jego acera predatora 3000, po czym pognał w stronę małej, dostojnej chatki, która jest zaznaczona jako chatka czarodziejki. rondlogłowy też najwidoczniej się poddał, pozostawił swojego wielbłąda i psa przy drzwiach. w najgorszym wypadku wielbłąd zginie.

niepewnym ruchem zapukał do drewnianych drzwi chatki. chwilę odczekał, by nie zobaczyć żadnej czarodziejki, tylko dorosłego, (ale niskiego), mężczyznę w drzwiach.

- uhm, dzień do- ... nie zdołał dokończyć.

- ale grubas xD - zamknął mu drzwi przed nosem.

- EJ TY KURWO NIE JESTEM GRUBY TYLKO OTYŁY!!!! - wydarł się na tyle decybeli że lotnisko na okęciu jest przy nim spokojną kurwa łączką

- zamknij pizde tak sie wyjebałeś na komendzie że mi ciebie szkoda - powiedział znad telefonu ćpun. po tym zdaniu mężczyzna który im otworzył uchylił drzwi i przez nie wyjrzał

- tak naprawdę, czego szukacie? - zapytał z czystej ciekawości

- szukamy wszechwiedzącej czarodziejki Atsu, mamy do niej pewne... pytanie. - odpowiedział mu yankes.

- a skąd jesteście? nie wyglądacie na miejscowych z pobliskiej wioski...

- tutaj na pustyni jest wioska?!?! - zapytał zszokowany lecz po chwili się uspokoił - przybywamy ze stolicy.

- długo musiało wam zająć dotarcie tutaj... - złapał się za brodę i chwilę pomyślał - właźcie, ale wytrzepcie buty.

zgodnie z poleceniem mężczyzny dwóch chłopaków weszło do chatki. o dziwo chatka nie była tak mała na jaką wyglądała, bo od środka przypominała willę, na którą nie jeden biznesman może sobie pozwolić. oczywiście nowoczesna a klimatyzacja była również droga. w domu było chłodno, ale nie za chłodno, dokładnie tak jak mógłbyś sobie wymarzyć po 11 dniowej podróży po pustyni. zgodnie z poleceniem wytrzepali... wróć, wytrzepał buty ten dobrze wychowany yankes. ćpun był zbyt zajęty brawl stars. 

- Atsuuu, goście ze stolicy! -zawołał donośnym głosem. po chwili tłuczenia się czegoś z kuchni wypadła czarodziejka. Nawet tak nie wyglądała, ale to musiała być ona. Miała wielką różdżkę w ręku, ale jej wygląd bardziej przypominał mem a nie stu letnią czarowniczkę dżudżitsu uczoną od trzeciego roku życia magii. 

- goście?! ze stolicy?! ile żeście tu szli?! tylko po to żeby zadać mi pytanie?! gdzie jest dahuwa?! czekaj, zaginęła?! - poleciał potok słów.

- tak, zaginęła. w rocznicę naszej znajomości 14 dni temu, dlatego teraz jej szukałem. krokiet mi powiedział, że możliwe że ty wiesz... 

- oczywiście że wiem! - uderzyła swoją różdżką w podłogę i zamknęła oczy - jednak nie wiem... 

- jak to nie wiesz?! - zszokował się. nawet ćpun uchylił wzrok znad telefonu.

- ktoś musiał założyć naklęcie pieczętujące moją magię... czyżby to by mogła być... PAULINKA?! - zszokowała się - tylko ona by była w stanie to zrobić. 

- KIM ONA JEST? ZAKURWIE DZIWKE!!!!!! NIKT NIE STANIE NA DRODZE DO MOJEJ MIŁOŚCI!!!!!! -wydarł się yankes.

- utkaj rure - kopnął go chłopak stojący obok niego i momentalnie się zamknął.

- ćpun?! ty tutaj jesteś?! jeszcze nie poddano cię egzekucji?! - wykrzyczała czarodziejka.

- a, no, faktycznie...  - podrapał się po karku.

- przecież to ty zdradziłeś kraj już pięć razy! nadal tutaj jesteś! wygnano cię a ty nadal tutaj siedzisz pedale?! - nadal się drze.

- mhm..- wymruczał

- mniejsza, puszczę ci to płazem. ale jeszcze raz cię tu zobaczę to skrócę cię o głowę!

- to bynajmniej zadbaj mi o pieska - wrócił wzrokiem do telefonu - potrzebuje karmy trzy razy na dzień i trzeba go wyprowadzać dwa razy dziennie...

- KTO PYTAŁ?! GDZIE JEST TA PAULINKA?!?! TAK JĄ ROZPIERDOLE ŻE SIĘ NIE POZBIERA!! -wykrzyczał Bartosz.

- nie dasz jej rady...

- KTO PYTAŁ?! GADAJ TY DWULICOWA NIEMYTA SZMATO!!!!!

- powinna przesiadywać w krainie akrobacji na dicku, za górami erotycznymi. 

- TO TAM NA POŁUDNIE?! DOJADE KURWE I ODBIJE DAHUWKE!!!! - chciał już wybiec z chatki ale mężczyzna który cały czas siedział cicho go powstrzymał.

- nie wrócisz, nie masz zapasów. - jednym sprawnym ruchem ręki otworzył portal do stolicy - właźcie, uzupełnijcie zapasy i... - yankes nie dał mu dokończyć bo wskoczył do portalu o prędkości dwóch strusiów jak nie więcej i odrazu zaczął przygotowywać się do walki z paulinką.

yankes x dahuwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz