Yanke$ posłuchał rady jego najlepszego przyjaciela i kompana. Przeszukał krainę wzdłuż i wszerz, ale nigdzie nie znalazł jej wybranki serca. Sprawdził też jej ulubione miejsca, ale nigdzie jej nie znalazł. Po bez owocnych poszukiwaniach postanowił się poddać. Wyjście było tylko jedno - została porwana. Próbował się do niej dodzwonić, ale nadal nie było po niej ani śladu.
- któż mógłby to zrobić...? - chodził zagubiony chłopak.
- co robisz? - ni z gruszki ni z pietruszki usłyszał znajomy głos. Był to krokiet, kuzyn tak bliski dahuwie, że nazywają się rodzeństwem. W praktyce są - znają się od piaskownicy a jeszcze żadna kłótnia nie zdążyła ich rozdzielić.
- o, krokiet, cześć - przywitał się wytrącony z zamyślenia.
- cześć, widziałeś haru? nigdzie nie mogę jej znaleźć - ,,Czyli to na pewno porwanie'' pomyślał sobie Yanke$. I nie tylko on jej szukał.
- niestety nie, też staram się ją znaleźć, ale ani po niej śladu...
- hmm... mam pomysł! słyszałeś o odwiecznej czarodziejce Atsu, racja?
- odwiecznej czarodziejce? tej, co wie wszystko i umie przewidywać przyszłość? przestań, to tylko plotki.
- nie, nie! ona naprawdę istnieje! jej chatka jest położona na wschodniej pustyni. być może ona wie gdzie jest dahuwa! - uśmiechnął się.
- masz pewność? nie chcę tam pójść na marne.
- oczywiście! wiesz dobrze, gdzie jest pustynia, racja? tak bardzo, jak chciałbym pójść z Tobą, niestety nie mogę.
- pewnie, że wiem. dzięki krokiet! - chłopak od razu we wskazane miejsce, czyli na wschód. czekała go długa podróż, a gdyby napotkała go burza piaskowa, tylko przy dobrych wiatrach by wyszedł żywo.