03 - Cauchemar Hurlant

348 29 79
                                    

Reszta nocy minęła spokojnie. Spałyśmy na tyle długo, aby się wyspać, ale na tyle krótko, aby spędzić jak najwięcej czasu ze sobą.

Wybiła godzina 11:00. Przygotowana, ubrana i mniej więcej pomalowana weszłam do kuchni przywitać się z Louise. Ku mojemu zaskoczeniu był tak ktoś jeszcze. Osoba, do której dzwoniła Mayer oznajmić, że zaczyna odliczanie. Na jego widok moje szczęście podskoczyło gwałtownie do góry.

- Tom! - krzyknęłam i rzuciłam się w objęcia chłopaka.

Tom Le Gall był jedną z czterech osób, które były przy mnie i Louise podczas tworzenia liliowej umowy. Sam blondyn się do niej zobowiązał. Podobnie jak Mayer był wampirem. Swego czasu razem z Lou mieli swoje złote czasy, ale jak zawsze coś im nie wypaliło. Podczas związku z moją przyjaciółką Le Gall zdał sobie sprawę, że nic z tego nie wyjdzie. Z dwojga złego wyszło tyle dobrze, że Louise czuła to samo i do teraz są bliskimi przyjaciółmi.

- Nie sądziłam, że Cię jeszcze zobaczę! - powiedziałam i odkleiłam się od chłopaka. Pocałowałam go przelotnie w policzek i podeszłam do lodówki.

- I vice versa. - odparł z uśmiechem na twarzy. - Jak liliowa to liliowa co? - podrzucił brwi do góry i usiadł na taborecie. Na jego słowa kiwnęłam głową.

- Opowiedziałam naszej królewnie o Twoich wybrykach w pamięci. - powiedziała Louise w moim kierunku. Spojrzałam w jej stronę i usiadłam obok Toma z dwoma torebkami krwi. Jedną mu podałam. - I o Twoim Kenie.

- Kai'u. - poprawiłam ją i przewróciłam oczami.

- I co chcesz zrobić? Sprowadzić go żywych? - zapytał chłopak i wbił się w woreczek z czerwonym płynem. Nic mu nie odpowiedziałam. Spojrzałam tylko na torebkę. Chłopak to zauważył i dodał. - Chcesz go sprowadzić...

- Tak... Mam taką nadzieje, ale za cholerę nie wiem, jak zacząć.

- Mogę Ci pomóc. Proponuje zacząć od mojej znajomej. - powiedział blondyn.

- Od Twojego wyjazdu sporo się zmieniło. Ja wycofałam się ze świata nadprzyrodzonego, a w moje miejsce wskoczył... - blondynka nie zdążyła dokończyć.

- Ja! - krzyknął z entuzjazmem Tom. - Jestem tutaj jak król. Jestem w elicie lub jak kto woli w śmietance całego towarzystwa. Wiem wszystko i znam każdego. A jako że jestem Twoim przyjacielem. - objął mnie swoją ręką dookoła mojej szyi. - Chętnie Ci pomogę.

- Cieszę się. - powiedziałam.

- Ruszamy za 5 minut! - oznajmił chłopak. - Sprężać się, bo nie będę na was czekać! - z tymi słowami zniknął za drzwiami domu.

Nim skończyłam opróżniać torebkę, którą wzięłam z lodówki Louise zdążyła piętnaście razy wejść i wyjść z kuchni. Z kolejnym wejściem do pomieszania miała ze sobą torbę pełną jakiś rzeczy. Mayer rzuciła torbę na blat i czekała na moją reakcje.

- Co to? - zapytałam.

- Torba. - odpowiedziała.

- Przecież to widzę, a dokładniej?

- Elijah kazał mi to przetrzymać na czarną godzinę. - odparła i otworzyła czarną torbę.

- Czy możemy nie wymawiać tego imienia przez najbliższą dobę? - zapytałam z irytacją w głośnie.

- Za dobę mnie nie będzie. To po pierwsze, a po drugie...

- Nie ma po drugie. - powiedziałam i wróciłam do tematu torby. - Rzeczy na czarną godzinę... Czyli?

- Jakieś stare artefakty. Wiedźmy to wstrętne i podstępne suki. Zawsze chcą coś w zamian za informacje. - gdy chciałam zaglądać do torby Louise zapięła ją i przerzuciła przez bark. - Idziemy. Tom zapewne się już denerwuje, że nas nie ma.

Back To You || Kai ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz