5.

2K 155 37
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



𝘑𝘌𝘎𝘖 𝘛𝘞𝘈𝘙𝘡 przesunęła się w twoją stronę z zaskoczeniem, a jego szczęka zacisnęła się z ukrywanego pożądania. 

— Mówiłam, że przyjdę. 

Gojo okręcił się na krześle, wpatrując się w ciebie. Na jego oczach znajdowała się czarna opaska, ale i tak wiedziałaś, że przesuwał po tobie swoim spojrzeniem. Powstrzymałaś resztkami samokontroli dreszcz i odwzajemniłaś jego wzrok ukryty za materiałem, walcząc za jego pomocą o przejęcie dowodzenia w gabinecie. Po tym zamknęłaś za sobą drzwi, a ich trzask rozległ się echem po pomieszczeniu, upewniając was o tym, że w środku znajdowała się tylko i wyłącznie wasza dwójka. Skierowałaś się w stronę jego biurka, stukając obcasami o drewnianą podłogę.

— Jestem... Pod wrażeniem — powiedział, nachylając się nad blatem, kiedy usiadłaś na krześle przed nim, tuż przed tym kładąc na nim swoją teczkę. Uśmiechnął się z zadowoleniem, przesuwając palcami po ciemnym drewnie. — Tylko nie jestem pewien, czy z powodu tego, jak mnie znalazłaś... Czy bardziej twoją osobą. 

— Cóż... Interpretację pozostawię tobie — mruknęłaś cicho, zakładając nogę na nogę. Czarny materiał spódniczki podsunął się przez to wyżej, odsłaniając twoją skórę. Niewielki gest nie uszedł jego uwadze. 

W pomieszczeniu zapadła chwilowa cisza. Podczas paru sekund, gdzie nikt z was nie odważył się otworzyć ust, aby rozpocząć ciążący wam temat, jedynie obserwowaliście swojego oponenta, doszukując się niedoskonałości i niedociągnięć. Jednak nadal siedzieliście przed nienagannymi postaciami, za które się uważaliście. Doszukiwanie się dowodzenia, które musiało mieć któreś z was, było bezsensowne. Mimo tego, że znajdowałaś się w jego biurze i właśnie miałaś podpisać coś, przez co znacznie zmniejszysz swoją swobodę, nadal trzymałaś palcami odpowiednie struny. 

— Więc w jakim celu zagościłaś w moich progach? — zapytał Gojo, odchylając się na krześle i zakładając przed sobą ręce. Na jego twarzy nadal znajdował się ten zadowolony, zuchwały uśmiech. Nie dbał o żadne ograniczenia czy morale, bezpruderyjnie wręcz jedząc cię wzrokiem. 

— Powiedziałam, że kiedy przyjdę... Będziesz mógł zrobić, cokolwiek zechcesz — oznajmiłaś, wykładając kartkę z całego stosu. Ułożyłaś ją na środku między wami, zachęcając go do tego, aby ją przeczytał. Jego palce złapały za nią, przyciągając ją do siebie tak, że teraz wyprostowana znajdowała się tuż przed jego oczami. Nie miałaś jednak pojęcia, jak mógł ją czytać, jeżeli miał opaskę. — Więc oto jestem. 

— Wielu już ją podpisało? — rzucił zaciekawiony Gojo, zerkając na ciebie znad kartki, nawet nie dbając o to, co było tam zapisane. Uśmiechnęłaś się tajemniczo, wzruszając delikatnie ramionami. Założyłaś dłonie na kolanie, przyglądając się mu, kiedy stukał palcami o swój policzek w zastanowieniu. — Zgaduję, że wolisz to zachować dla siebie. 

❝KING❞ gojo satoru x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz