2.

2.5K 173 144
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


— 𝙊𝙃, 𝘿𝙊𝙋𝙍𝘼𝙒𝘿𝙔 nie ma co się złościć. 

Uśmiechnęłaś się pocieszająco w stronę ciemnowłosego mężczyzny, który oparł łokcie o balkon i wpatrywał się w ciemną noc, szukając jakiegoś punktu zaczepienia dla wytrąconego z równowagi wzroku. Nie widząc żadnej poprawy po twoich słowach, odkręciłaś się i oparłaś plecy o zimny marmur. Przysunęłaś do ust zapalonego papierosa i wzięłaś głęboki wdech, witając z otwartymi ramionami wszystkie jego trucizny. 

— Nie możesz się winić... Poza tym był to jedynie głupi obraz. Ten facet musiał być stuknięty, skoro kupił go za taką sumę — westchnęłaś ciężko, przyciągając do siebie jego spojrzenie. Przejechał wzrokiem po twoim ciele, po czym ponownie wrócił do oglądania nieba. Przekręciłaś oczami na jego upartość, przyciskając żarzącą się końcówkę do powierzchni, tym samym gasząc jej niewielki płomyk. 

— To takie upokorzenie... — rzucił pod nosem, chowając twarz w dłoniach. Zerknęłaś na niego z boku, przyglądając się jego zmaltretowanej sylwetce. Skrzywiłaś się na twarzy, ale i tak podeszłaś do niego, obwiązując go od tyłu ramionami. 

— Będzie jeszcze wiele innych obrazów. Mamy jeszcze cały tydzień — powiedziałaś do niego cicho, błagając, aby czas mijał jeszcze szybciej. Twoje słowa jednak miały chyba inny efekt, niż oczekiwałaś. Jego mięśnie spięły się nieznacznie, po czym odwrócił się do ciebie, wpatrując się w lśniące tęczówki z góry. 

— Już minął prawie miesiąc... No tak — rzekł do siebie, jakby przypominając sobie zawartą z diabłem umowę. Twarz ciemnowłosego nabrała starszego wyglądu, zabierając młodość z jego oczu. Jednak delikatna, kobieca dłoń na jego policzku uspokoiła jego nerwy, przywołując subtelny uśmiech. — Co powiesz na kolację?

— Brzmi wspaniale — odpowiedziałaś, chowając twarz w jego klatce. Mężczyzna obwiązał cię rękoma, próbując zapamiętać z tej chwili, jak najwięcej mógł. Kiedy zniknęłaś z pola jego widzenia, skrzywiłaś się, przymykając oczy ze znudzenia. Po chwili odsunęłaś się od niego, ściskając wasze palce. 

Oblana złotem restauracja unosiła ze sobą nikły zapach potraw przygotowywanych przez kucharza. Mieszanka ziół oraz pieczonego jedzenia przyjemnie pobudzała twoje zmysły, przypominając o tym, jak głodna byłaś. Chociaż teoretycznie samym wnętrzem mogłaś się zadowolić. Cicha, klasyczna muzyka płynąca w tle oraz ubrane na czarno kelnerki, chodzące między stolikami, miały w sobie coś bogatego i tym samym przyciągały twój wzrok. Nie wiedziałaś, czy to był zwykły materializm, czy raczej własne poczucie estetyki. 

Mogłaś jedynie wzruszyć na to ramionami i usiąść na jednym z miejsc, tuż po tym jak jedna z kelnerek dobrała do was stół. Dwie czerwone świeczki zostały zapalone przez zapalniczkę dziewczyny i nabrały jasnych kolorów, dzięki płonącej końcówce. Ich światło odbiło się w twoich oczach, kiedy uśmiechnęłaś się subtelnie, wpatrując się w menu. Podniosłaś po chwili spojrzenie na mężczyznę przed tobą, który złapał w dłoń lampkę przyniesionego wina. 

❝KING❞ gojo satoru x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz