Trzeba wygrać!
Jeżeli chodzi o wczorajszy wieczór i noc to nienawidzę się tak bać. Następnego dnia jestem zawsze ledwo żywa. Tak było też i dzisiaj. Obudziłam się strasznie zmęczona i nie miałam siły nawet otworzyć oczu. Ciało też odmawiało mi posłuszeństwa. W ogóle taka myśl mnie złapała. Jeśli coś dzieję się u mnie lub u Caleb'a to nigdy o tym nie rozmawiamy. Nie żeby mi to przeszkadzało, ale zaciekawiło mnie to. Czy przyjaciele rozmawiają o takim nie wiem, ataku paniki? Czy raczej, że sytuacji nie było. Wydaje się to interesujące.
Musiałam przemóc chęć zostania w łóżku i postanowiłam wstać. Kiedy to zrobiłam przed oczami pojawiły mi się mroczki i prawię się przewróciłam. Na szczęście w porę złapałam się szafki stojącej koło łóżka. Po kilku minutach moja głowa opanowała się a ja wyjęłam ubrania i przebrałam się. Białe włosy rozczesałam i związałam w wysokiego kucyka. Do reprezentacyjnej torby wrzuciłam telefon, ubrania na zmianę, paczkę chusteczek i opakowanie tabletek. Po takim ataku nie ufam samej sobie a leki uspokajające to przecież nic zakazanego. Kiedy byłam gotowa wyszłam z pokoju i jak każdego dnia zaczęłam snuć się tymi samymi korytarzami które znałam już na pamięć. Po kilku niezwykle długich minutach dotarłam do stołówki. Zajęłam miejsce przy moim ukochanym stole w rogu pomieszczenia i w ciszy spożywałam mój posiłek. Owocowa sałatka ledwo przechodziła mi przez gardło i gdyby nie woda którą piłam jestem pewna, że wypluła bym jedzenie od razu. Nie, że jest jakieś bardzo nie dobre choć ja robię lepsze, to wina po pierwsze stresu tym, że mogę dostać kolejnego ataku a po drugie stres związany z meczem. Ostatnie finały Azji wyglądały podobnie, byłam strasznie zestresowana i teraz również jestem choć tak naprawdę nie powinnam. Nawet nie zagram w tym meczu a nawet jeśli to i tak już to przecież robiłam. Nie rozumiem mojego stanu. To coś przez co już raz przeszłam. Z mojego zamyślenia wyrwała mnie obecność a potem głos jednej z naszych menadżerek.
- Wszystko w porządku? - spytała a ja popatrzyłam się na nią z odrazą. O co jej chodzi? - Od kilku minut patrzysz się w swoje jedzenie - uśmiechnęła się niepewnie a ja zdałam sobie sprawę z tego ja musiało to wyglądać. Mimo tego skarciłam ją wzrokiem za, w sumie to za nic. Nie wiem przerwała mi czy coś. Dziewczyna z lekko przerażoną miną odeszła od stołu. Przewróciłam oczami i wróciłam do grzebania w owocach. I tak nie zjem nic więcej. Zaczęłam składać rzeczy tak aby je wynieść kiedy dosiadł się do mnie Caleb ze swoim posiłkiem.
- Chyba nie myślisz, że skończyłaś - zaśmiał się cicho a ja prychnęłam lekko rozbawiona. Posłusznie jednak usiadłam i zaczęłam kroić owoce. Może jak będą mniejsze to łatwiej pójdzie. Jedliśmy rozmawiając o jakiś głupotach do momentu kiedy przyszła reszta. Przez drzwi do kafeterii przed Hurley, Mark, jeż i Sharp - zeskanowałam ich wzrokiem i zamilkłam. Spojrzałam wymownie na chłopaka siedzącego przede mną a on również przestał mówić. Znów siedzieliśy w ciszy podczas gdy oni dyskutowali w najlepsze po drugiej stronie pomieszczenia. Zaczęłam zastanawiać się jak będzie wyglądał dzisiejszy mecz. Wejdę na boisko? A może znowu będę siedzieć na ławce? Jak na razie zagrałam jeden mecz. Fajnie. Moje myśli zeszły na temat białowłosego chłopaka który mógłby być moim bratem bliźniakiem biorąc pod uwagę to jak podobni do siebie jesteśmy z wyglądu. Mam nadzieję, że da z siebie 100% dzisiaj na boisku. Ostatni mecz. To tak dziwnie brzmi. Ciekawe czy będę wiedzieć o swoim ostatnim meczu. W sensie, że będę wiedzieć, że to ten ostatni. Mam nadzieję, że nie. Nie chciałabym grać ze świadomością, że to mój ostatni raz. To musi być przygnębiające. Nigdy nie dowiem się co czuję ten blondyn. I szczerze nie chcę przeżyć tego na własnej skórze. Aczkolwiek jakąś ingerencją ojca w moje życie to bym nie pogardziła. Może kiedyś.
- Dobra chodźcie tu wszyscy! - usłyszałam głos kapitana i od razu wstałam z miejsca - Dzisiejszy mecz będzie trudny, ale pamiętajcie po co tu jesteśmy! Przypomnijmy sobie ile trenowaliśmy żeby być w tym miejscu i wygrajmy!* - krzyknął a reszta przytaknęła.
***************************************
Witam po miesięcznej przerwie. Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnieliście!
Przerwa była uwarunkowana moim stanem zdrowotnym, bardzo słabo się czułam i praktycznie ciągle spałam.
Dzięki wspaniałej osóbce @YurikoSharp jestem w stanie obejrzeć połowę 4 sezonu, oraz cały piąty i szósty czyli nareszcie po roku zakończyć oglądanie Inazumy Eleven. Niedługo minie rok jak piszę tę książkę, strasznie długo. Czuję radość, że już tyle mogę dla was tworzyć chociaż ten rok jeszcze nie minął.
Także powracam z nowym rodziałem, krótkim wiem aczkolwiek w następnych dniach będę starał się więcej pisać więc potraktujcie to jako mały przedsmak.
Dziękuję wszystkim którzy jeszcze tu są i może spróbujemy odzyskać #1 w #inazumaeleven?
Kocham was i miłego wieczorku.
CZYTASZ
Wszystko można zmienić, ludzi nie | Inazuma Eleven
Fanfiction×ZAWIESZONE× Według ludzi zmienić można wszystko i każdego. Bzdura. Kto raz wykreuje swój wizerunek nigdy go nie zmieni. Chodź mówił by, że coś zrozumiał, że nie jest już taki jak kiedyś, jeśli uwierzysz jesteś tyle wart co nic. Bo głupotą jest wier...