Duma Asumy

40 3 2
                                    


- Shikamaru, gdzie jest nasz sensei? Miał wrócić za kilka dni, a nie ma go i nie ma! To już drugi tydzień. - Choji wydawał się naprawdę zmartwiony przedłużającą się nieobecnością Asumy. Objawiało się to w szczególności pochłanianiem przekąsek w dwukrotnie większej ilości. Puste opakowania lądowały co chwilę na ziemi, na co pozostała dwójka tylko wzdychała ze zrezygnowaniem.

- Na misji, przecież wiesz. Choji, przestań się tak objadać, bo w końcu z przejedzenia wylądujesz w szpitalu! - Ino zdecydowała się odpowiedzieć za przysypiającego Narę. Każde popołudnie od feralnego zdarzenia z Sasuke dziewczyna spędzała ze swoją drużyną. Kilka razy wyszli nawet na plac treningowy, by spędzić dwie lub trzy godziny na poprawie współpracy i komunikacji między sobą. Mimo nieobecności Asumy, udało im się wyrobić w sobie kilka pomocnych nawyków, którymi mieli zamiar pochwalić się przed swoim nauczycielem, kiedy ten już do nich wróci.

Teraz cała trójka siedziała w kwiaciarni, chowając się przed upałem, który męczył mieszkańców Konohagakure od trzech dni. Nie zapowiadało się na prędką zmianę pogody, więc po części cieszyli się z chwilowej przerwy od wymęczających treningów, z drugiej strony brak wieści od Asumy niepokoił ich coraz bardziej. Oczywiście wiedzieli, że ich nauczyciel był bardzo silny i nie dałby się tak łatwo pokonać, jednak zmartwienie przychodziło samo z siebie.

- Wieeem. Ale to nie moja wina, że się denerwuję! Nigdy nie znikał na tak długo, a dorośli nie chcą nic powiedzieć - bronił się chłopiec, z wyraźnym przygnębieniem wsuwając do ust ostatniego chrupka, który mu został. Było tak ciepło, że najchętniej zjadłby jeszcze jakieś lody. Zanim zdążył rzucić ten pomysł, drzwi do sklepu otworzyły się, a dzwoneczek nad wejściem zadźwięczał przyjemnie, zwiastując kolejnego potencjalnego kupca.

- Tata? Czemu tu przyszedłeś? - Shikamaru zmarszczył brwi, wpatrując się w swojego rodzica, który stanął przed nimi z poważnym wyrazem twarzy. Nie podejrzewał go o to, by w środku dnia przychodził tutaj po kwiaty dla swojej żony, zwłaszcza, że nie wypadała dzisiaj żadna rocznica ani urodziny. Chyba. Shikaku nie wydawał się zainteresowany roślinami, co przyniosło chwilową ulgę jego pierworodnemu.

- Szukałem was. Asuma wrócił - poinformował, na co cała trójka odetchnęła spokojniej. Ich radość nie mogła trwać zbyt długo, bo kolejne słowa, które padły z jego ust wcale nie napawały optymizmem. - Jest w szpitalu. Misja nie przebiegła tak gładko, jak można się było spodziewać, ale... - urwał w połowie zdania, widząc, że Shikamaru i Choji szybszym krokiem już przekraczali próg. Ino biegła jako ostatnia, rzucając krótkie spojrzenie ojcu swojego przyjaciela.

- Chłopaki, spotykamy się za pół godziny pod szpitalem! Może pan popilnować kwiaciarni przez chwilę? Moja mama powinna zaraz wrócić. Dziękuję! - krzyknęła na odchodne i chwyciła w obie dłonie największy bukiet kwiatów, jaki tylko znalazł się w jej polu widzenia. Zostawiła mężczyznę, który patrzył za nimi osłupiały. Oczywiście spodziewał się, że młodzi się przejmą, ale takiej reakcji się nie spodziewał, pamiętając, że jeszcze kilkanaście dni temu mieli problem, by w ogóle wytrzymać w swoim towarzystwie więcej niż kilka godzin, a teraz zrozumieli się bez słów.

- ...ale Hokage prosił, żeby poczekać jeszcze z odwiedzinami - dokończył przerwane wcześniej zdanie w pustą przestrzeń, rozglądając się z zaniepokojeniem. No pięknie, nieźle go załatwili. Podrapał się po głowie i westchnął zrezygnowany. Na jego ustach po chwili pojawił się nikły uśmiech. Oznaczało to, że dobra współpraca i bliskie relacje klanów Yamanaka, Nara i Akimichi zostaną kontynuowane przez następne pokolenie, a wcześniejsze zmartwienia dorosłych mogły w końcu iść w niepamięć. Widział to w ich oczach - we wspólnej decyzji, którą podjęli tylko po jednym spojrzeniu na siebie, nie potrzebując słów do osiągnięcia porozumienia.

Pamiętniki Drużyny 10.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz