Epilog

264 16 8
                                    


5 lat później

Holandia, 21.08.2022r.

-Nie mogę uwierzyć, że za miesiąc zostaniesz wreszcie mamą.-westchnął Lucas siadając na leżaku obok.

Spojrzałam na swój zaokrąglony brzuch. Sama nie potrafiłam uwierzyć, że za kilka tygodni moje życie będzie wypełnione pieluchami, płaczem i karmieniem piersią. Nie zmienia to jednak faktu, że czuję się prawdziwie podekscytowana na samą myśl o nowej roli.

-Mówisz jakbyś sam nie miał zostać ojcem. -odpowiedziałam żartobliwie.

-Lucy jest dopiero w trzecim miesiącu, więc mam jeszcze trochę czasu na to, żeby się przygotować.

Lucy, żona Lucasa właśnie wyszła z naszego domku letniskowego i ruszyła w naszą stronę. Jej brzuch nie był jeszcze widoczny pod zwiewną sukienką, jednak już na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że ciąża jej służy. Lucy wręcz promieniała.

-Olivia, twój mąż chyba nie radzi sobie ze złożeniem łóżeczka.- powiedziała rozbawiona.

-W takim razie chyba pora na interwencję.- odpowiedziałam i powoli podniosłam się, i wstałam z leżaka. 

Kilka minut później dotarłam do domku. W dziewiątym miesiącu nie jest już tak łatwo się przemieszczać nawet na najmniejsze odległości. 

Stanęłam w progu drzwi prowadzących do pokoiku dziecięcego. Razem z mężem zadecydowaliśmy, że pierwsze miesiące po narodzinach dziecka spędzimy tutaj. W naszym mieszkaniu w Amsterdamie mamy przygotowany pokoik dla naszego synka, jednak na razie nie będziemy go używać.  

- Czyżbym jednak musiała zadzwonić do Willema?- zapytałam rozbawiona.

Mój mąż i jednocześnie młodszy brat doktora Willema Vissera, Christopher spojrzał na mnie spod zmarszczonych brwi.

-Widzę, że kogoś bardzo bawi, że mam problem ze złożeniem łóżeczka. Ale nie, nie trzeba jeszcze dzwonić po mojego starszego brata, chyba sobie z tym poradzę. 

Christopher i ja poznaliśmy się trzy lata temu. Willem zaprosił mnie wtedy na swoje urodziny. Oczywiście Chris też tam był. Przegadaliśmy całą noc, a ja pierwszy raz od lat poczułam się naprawdę szczęśliwa. Rok temu wzięliśmy ślub. Była to dosyć skromna ceremonia w gronie naszych najbliższych. 

Rozejrzałam się po pokoiku. Motywem przewodnim jaki wybraliśmy było safari. Na ścianach wisiały obrazki z dzikimi zwierzętami, a na półce leżały pluszowe małpki. 

-Mam nadzieję, że Blake będzie fanem safari, bo jeśli składam to łóżko z motywem lwa na darmo...

Zachichotałam słysząc frustrację w głosie mojego męża, a następnie usiadłam koło niego na podłodze i zaczęłam pomagać mu czytając dokładnie instrukcję. 

Zdecydowaliśmy się nazwać naszego syna Blake. Chris zna moją przeszłość i wie ile to imię dla mnie znaczy. Instynktownie spojrzałam na swoją dłoń. Zaraz obok mojej obrączki ślubnej był pierścionek od Blake'a. Mojego Blake'a. 

Po tylu latach nadal tak uważam. Blake był mój, a ja jego. Na początku mojego związku z Chrisem czułam się winna, jakbym zdradzała Blake'a. Po jakimś czasie zdałam sobie jednak sprawę, że nie mogę się wiecznie trzymać przeszłości. Moja miłość do Blake'a nie wyparowała w momencie poznania Christophera. Jako nastolatka wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia, miłość na całe życie i miłość, aż po grób. Nie wiedziałam jednak wtedy, że w życiu można mieć więcej niż jedną okazję się zakochać. Ja miałam to szczęście, że dostałam aż dwie możliwości pokochania kogoś i zostania pokochanym. 

Moje uczucia do Blake'a były wyjątkowe. Był on moją pierwszą miłością. Nie wyobrażam sobie, żeby kiedyś mogła o nim zapomnieć. Nie zmienia to jednak faktu, że nigdy nie byliśmy sobie pisani. Wierzę, że to właśnie Chris był mi pisany. Że to z nim powinnam spędzić całe życie, założyć rodzinę i zestarzeć się. 

Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Lucasa opierającego się o framugę. 

-Możemy porozmawiać?- zapytał.

-Pewnie. -odpowiedziałam zdziwiona. 

Kiedy weszliśmy razem z Lucasem do salonu, mój przyjaciel podał mi złożoną kartkę papieru. 

-Kiedyś dostałem to wraz z jednym z listów od Blake'a. Napisał, żebym ci to dał jak będę pewny, że jesteś szczęśliwa. Od tygodni zastanawiałem się czy to już ten moment. Kiedy zobaczyłem ciebie i Chrisa składających to cholerne łóżeczko zrozumiałem, że tak wygląda szczęście. Więc proszę o to twój ostatni list.- powiedział, a następnie odwrócił się na pięcie i wyszedł przez drzwi tarasowe.

Opadłam na najbliższy fotel i rozłożyłam list.

"Droga Olivio,

Tak bardzo się cieszę, że czytasz ten list, ponieważ oznacza to, że jesteś szczęśliwa. Jestem z ciebie dumny, że udało ci się odnaleźć spokój i swoje miejsce na ziemi. Mam nadzieję, że siedzisz teraz w jakimś pięknym miejscu, a obok ciebie są ludzie, którzy cię szczerze kochają. Oczywiście mógłbym napisać, że chciałbym być u twego boku, ale nie w tym rzecz. Tak naprawdę chciałbym, żebyś czytając ten list wiedziała, że właśnie tego dla ciebie od zawsze pragnąłem. Szczęścia. Więc skoro teraz udało ci się je znaleźć to pielęgnuj je, dbaj o nie i chroń za wszelką cenę. Nigdy nie pozwól aby chociaż minuta tego cennego czasu ci uciekła. Żyj. Uśmiechaj się. Kochaj. A jeśli kiedykolwiek poczujesz się smutna lub samotna to wiedz, że jestem tuż obok ciebie. Pielęgnuje, dbam i chronię bo ty byłaś dla mnie moim prawdziwym szczęściem. Nie ważne co robisz, gdzie jesteś i z kim dzielisz życie to wiedz, że jestem z ciebie dumny i wierzę, że kiedyś będę jeszcze miał okazję ci podziękować za to kim byłaś i na zawsze dla mnie pozostaniesz- moją bratnią duszą.

Do zobaczenia,

Blake."

-Kochanie, czemu płaczesz? Coś się stało?- zapytał mój mąż wchodząc do pokoju. 

-Ze szczęścia. Teraz płaczę już tylko ze szczęścia. -odpowiedziałam, a następnie podeszłam do mojego Chrisa, a ten mocno objął mnie ramionami. 

Szczęście. W tym momencie jedyne co poczułam to prawdziwe szczęście. 


KONIEC

Byliśmy sobie nie pisani...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz