VII

36 3 1
                                    


LIAM POV:

Dzisiaj rano obudził mnie mój telefon, który zaczął dzwonić na wyświetlaczu pojawiła się Maya.

Szybko odebrałem, powiedziała mi że weszła do piekarni swojej babci, żeby kupić dla nas bułki. Zapytała jeszcze o adres i nie długo miała przyjechać.

Popędziłem szybko do łazienki, żeby się przebrać i umyć zęby. Na końcu ułożyłem szybko włosy.

Po odłożeniu szczotki, rozległ się dzwonek do drzwi, więc podszedłem i przekręciłem zamek aby otworzyć dziewczynie drzwi.

Na przywitanie przytuliłem dziewczynę. Rozmawialiśmy przez dłuższą chwilę, aż z pokoju wyszedł Lou. Zawstydził się gdy zobaczył dziewczynę. Szybko się przywitał i zrobił płatki na śniadanie.

Nie zwracałem większej uwagi na to co robi Lou, i zająłem się rozmową z dziewczyną.

Byłem w kuchni z Maya, i usłyszałem że Louis wychodzi na podwórko. Nie mogło nic mu się tam stać więc nie zwracałem na niego większej uwagi.

Cały czas rozmawialiśmy, i czas upływał w niesamowicie szybkim tempie. Stwierdziłem, że spojrzę na to co robi Louis, ale go nie było. Wybiegłem z domu i zauważyłem TEN czarny samochód odjeżdżał spod naszego domu.

POV LOUIS

Myślałem, że obudzę się dzisiaj obok Harry'ego, ponieważ z tego co pamiętam zasnąłem w jego objęciach.

Nie leżałem często z Harry'm, byłem tutaj niecałe dwa dni a już źle się czułem bez niego. Był za razem słodki, a z drugiej strony stanowczy.

Zastanawiałem się czy dobrym pomysłem będzie wyjście z pokoju i poszukanie gdzieś Harry'ego. Bałem się że znów dostanę karę, ostatnia nie była za surowa a w niektórych momentach sprawiała mi przyjemność, więc po chwili stwierdziłem, że zaryzykuje i opuszczę pomieszczenie.

Wyszedłem cicho z pokoju i rozejrzałem się po korytarzu, wszystkie drzwi były zamknięte oprócz jednych. Słyszałem z nich odgłos rozmowy. Jeśli się nie myliłem był to głos Harry'ego.

Poszedłem więc w tamtym kierunku, i nachyliłem się na palcach tak aby szatyn mnie nie widział. Rozmawiał z kimś przez telefon, bardziej kłócił. Niespodziewanie Harry krzyknął i się przestraszyłem. Ze strachu straciłem równowagę i pochyliłem się za bardzo. Chłopak mnie zauważył i zaprosił do środka, na biurku było pełno porozrzucanych papierów, dokumentów, wszystkiego.

Gdy wszedłem do środka Harry powiedział abym podszedł do niego, nagle wziął moją dłoń i posadził na swoich udzie. Czułem się lekko niekomfortowo, ale nie na tyle aby zejść z chłopaka. Siedziałem przez dłuższą chwilę na jego nogach, aż zapytałem

- Po co ci te wszystkie dokumenty Harry?

- To sprawy gangu nie musisz się przejmować – uśmiechnął się moją stronę

JAKIEGO DO CHOLERY GANGU?! Miałem w głowie tylko to pytanie ale zostawiłem je dla siebie.

- Ym, okej.

Siedziałem jeszcze chwilę na nim, aż zaproponował mi śniadanie. Powiedział, że jest sobota i niedługo przyjeżdża gosposia.

- Na co masz ochotę Lou?

- Ym, tosty (?) - odpowiedziałem pierwszą rzeczą która przyszła mi na myśl

- Jest pani Grażyna więc możesz wybrać sobie cokolwiek zechcesz.

- N- nie mam ochoty na nic szczególnego naprawdę

- To, sami damy rade to zrobić. Chodź ze mną.

- J-już Hazz

Chłopak wziął moją rękę i poszliśmy do kuchni.

- Skarbie, z czym jesz tosty?

- Z samym serem

- Dobra, Niall wyjmij ser!

Niall stojący niedaleko zrobił to o co poprosił go Harry, i zacząłem robić razem z nim śniadanie.

Zacząłem układać ser na kromki chleba, i nagle moja dłoń zetchnęła z się z dłonią Harry'ego, lekko się uśmiechnąłem, i robiłem dalej to co zacząłem.

Harry włożył tosty do tosera, i przytulił mnie od tyłu. Zarumieniłem się, i nawet mi się to podobało. Nadal miałem z tyłu głowy myśl, że on mnie porwał i nie mogę się w nim zauroczyć. Pominąłem ten głos z tyłu głowy i przyłożyłem swoje dłonie do Harry'ego.

Chwilę później tosty były już gotowe, więc Hazz podszedł na drugą stronę blatu, aby je wyjąć.

Nakładając je na dwa talerzyki powiedział, że mam usiąść przy stole. Zrobiłem to cały czas się uśmiechając.

Harry podszedł z talerzykami, zajmując miejsce przy mnie. Zacząłem jeść, a chłopak jak ostatnio zaczął kreślić kółka na moim udzie. Podobało mi się to i nie miałem nic przeciwko.

Podczas jedzenia nic nie mówiliśmy tylko co jakiś czas zerkaliśmy na siebie. Gdy zjedliśmy podeszliśmy do pokoju, zapytałem Harry'ego czy miałby mniejszy rozmiar ubrań gdzieś w domu.

Odpowiedział mi, że nie ale możemy wybrać się do sklepu aby coś dla mnie wybrać.

Przytaknąłem głową, po czym zapytałem o której byśmy wyjechali.

-Możemy za chwilę Zayn jest w domu tak samo Niall, więc uczesz włosy i możemy wyjeżdżać - chłopak odpowiedział mi uśmiechnięty.

Wszedłem na chwilę do łazienki aby się ogarnąć, zajęło mi to niecałe 10 minut.

Hazz czekał na mnie będąc opartym o drzwi wyjściowe z pokoju.

- Gotowy? - zapytał mnie szatyn

- Tak

Wyszliśmy złapani za ręce z pokoju i szliśmy w kierunku wyjścia.

Ubrałem swoje buty i wyszedłem z Harry'm z domu.

Zayn prowadził samochód tak jak ostatnio, a Niall siedział obok niego na przednim siedzeniu.

Zawsze zasypiałem podczas jazdy z samochodu, więc oparłem się o ramię Harry'ego i zasnąłem.

Obudziłem się dopiero na miejscu. Zobaczyłem wiele sklepów, Harry zapytał się do, którego mam ochotę się wybrać. Było mi to obojętne i padło na sklep z jeansami, więc weszliśmy tam. Tylko ja i Hazz, bo Niall i Zayn zostali w samochodzie.

Wybrałem dwie pary czarnych rurek jedna z nich miała lekkie szarpania, i jedną parę jasnoniebieskich jeansów.

Wyszliśmy ze sklepu i udaliśmy się do sklepu z samymi prostymi ubraniami. Wiedziałem, że będę mieszkał jeszcze trochę u Harry'ego więc wybrałem sobie kilka białych oraz czarnych koszulek, i dwie bluzy.

Nie potrzebowałem nic więcej więc wróciłem razem z chłopakiem do samochodu, przez przednią szybę zauważyłem Niall'a obdarowującego pocałunkami Zayn'a. Harry pdszedł do samochodu i zapasowym kluczykiem otworzył bagażnik. Mężczyźni się przestraszyli ale od razu wyszli pomóc zapakować zakupy do bagażnika.

Ja i Hazz weszliśmy do samochodu, który niedługo po tym odjechał.. 

you'll be forced to be here ls, zhOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz