Mugolski spirytus

135 13 0
                                    

Nóż.
Jeden, drugi, trzeci.
Drewniana rączka i stal damasceńska.
Skórzany trzon i srebro.
Stalowy ze skórzanym paskiem, żelazne ostrze.
Każdy z nich zadawał inne obrażenia. Fizyka magii odgrywała dopiero drugą role. Światłem walki nożami miała być krew, ból i śmiercionośne rany.
Ćwiczyli codziennie, w parze i osobno.
Znali zapach, strukturę i właściwości każdego z nich. Myśleli, że nigdy nie będą musieli opatrywać swoich ran, a jedynie świętować smierć wrogów.
Poznawali swoje słabe punkty, żeby w razie potrzeby bronić się nawzajem, poznawali mocne strony, żeby w brutalnym tańcu móc je wykorzystać. Nie bali się, strach zostawili razem z człowieczeństwem, gdzieś daleko na polu bitwy.
Wojna ich złamała, wyprała z uczuć, ich dusze zczerniały, a skóra stała się mocniejsza niż smoczy pancerz.

Skup się.

Pod ręka miała tylko żałosny spirytus mugoli, znaleziony w połamanej szafce. Dwa bandaże transmutowała ze starej szmaty, ale musiała być ostrożna. Każda odrobina magii wysyłała informacje o lokalizacji, w której się znajdowali. Byli partyzantami, nie mogli ich znaleźć. Element zaskoczenia był ich największą przewagą. Dobrze, że ojciec nauczył ją szwów dentystycznych. Skoro sprawdzały się w ustach, sprawdzą się i na ciele.
Wysokie buty miały wiele zalet, ale jedna z nich były drobne kieszonki wszyte w cholewki.

- Paskudnie się zagoi, Snape. To przez alkohol, wysusza tkanki. Chociaż, jedna blizna więcej nie powinna ci przeszkadzać.

Nie odpowiedział jej, ale czego się spodziewała? Stracił przytomność kilka minut temu. Jego serce biło rytmicznie, ale wolno. Za wolno, chociaż może to i lepiej. Im wolniej bije serce tym mniej krwi tracisz, miała odrobinę więcej czasu, żeby zszyć tę paskudną ranę na łydce. Leżał na podłodze, a ona klęczała przy nim, trzymając jego rozszarpaną nogę na udach. Ręce jej się odrobinę trzęsły, ale zapach alkoholu zmusił ją do opanowania stresu. Im dłużej będzie wąchać to paskudztwo tym większe prawdopodobieństwo, że prędzej zwróci wczorajszy obiad niż zszyje go dobrze.
Polała obficie ranę półprzezroczystym płynem, powstrzymując się przed odwróceniem głowy. Przetarła czoło i wypuściła głośno powietrze.
Wbiła igłę w skórę i poczuła jak lepka krew cieknie jej między palcami. Nie zareagowała.
Działała skrupulatnie, na tyle szybko na ile pozwalało jej mdłe światło żółtej świetlówki. Zapach stęchlizny mieszał się z kurzem i spirytusem. Paskudne miejsce, pełne much, smrodu i wspomnień śmierci.
Nie dołoży kolejnej, nie pozwoli żeby jej przyjaciel zginął w takim miejscu, jak karaluch.
On był ogniem, ona oceanem.

Przy ostatnim szwie ukuła się w palec. Normalnie oblizałaby palec, teraz nie mogła, wciąż miała jego krew na dłoniach. Kontynuowała.
Jej krew była w jego krwi.
Krew.
Krew łączy niezłączone.

Potrząsnęła głową, nie może się rozpraszać. Musi jeszcze opatrzyć szwy, nie może sobie pozwolić na brak precyzji.
Raz, dwa, trzy. Musi zawinąć mocno, dokładnie. Jutro muszą wyruszyć dalej, czeka ich kolejna akcja, nie mogą zwolnić, nie mogą się poddać.

Czuwała przy nim, co jakiś czas grzebiąc w szmacianej torbie szukając świeżej wody. Chciałaby użyć magii. Wszystko byłoby prostsze. Na nodze nie byłoby tak paskudnej blizny, nie cierpieliby z odwodnienia ani głodu. Nie czuliby przeszywającego, zimnego wiatru wędrując nocą.

Zasnęła nad ranem, wiedząc, że ma kilka godzin snu zanim zacznie szykować ich do kolejnej wędrówki. Zostały im dwadzieścia cztery kilometry przed bezpieczna granicą. Przed dzisiejszym incydentem zajęłoby im to tylko pięć godzin z odpoczynkiem, teraz musi liczyć przynajmniej siedem i to z połowę krótszym odpoczynkiem.

- Granger, nie panikuj. Jeszcze żyję.

Jego zmęczony i cichy głos wyrwał ją z niespokojnego snu. Podniosła się gwałtownie i niemal skoczyła do jego nogi.
Nie krwawiła. Opatrunek wymagał poprawek, ale nie widziała śladów czerwonej cieczy.
Być może będzie dobrze. Być może dadzą radę. W milczeniu poprawiła powywijany bandaż i zadbała o to, żeby było mu komfortowo maszerować z opatrunkiem.

- Dzień dobry, Snape. Zostało nam osiem godzin do wędrówki. Śpij jeszcze.

Nożownicy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz