Nie chciał dawać mu dużo życia, ponieważ dochodziła czwarta dwadzieścia osiem nad ranem, a słońce miało wschodzić za jakieś półtora godziny.
Mimo już miłości (zapewne jednostronnej) którą poczuł między swoją ofiarą, nie chciał, aby trwała zbyt długo.Po odetchnięciu, przeszedł do kolejnego punktu. I nie był to brutalny gwałt, jednak okaleczenie nóg.
Wziął do ręki tępą siekierę i zaczął powoli rąbać jego palce u stóp. Kiedy woda się zagotowała, dodał do niej ogromną ilość soli, aby jej smak był lepszy.Bardziej wyrazisty.
Polał cieczą stopy, a krzyk ofiary był piskiem. Kiedy zamilczał, Cinnamon zaczął ciąć jego łydki powolnym ruchem kawałka szkła.
Kiedy puls był coraz słabszy, chciał dokończyć swoje dzieło.Za pomocą farb i pędzla namalował kilka kolorowych pasm na jego nagim ciele. Zawsze uznawał kolor czerwony za barwę perfekcji, a to właśnie najwięcej krwi znajdowało się na jego twarzy.
- Wyglądasz perfekcyjnie, kochanie. - szepnął, składając na jego ustach ostatnie pocałunki.

CZYTASZ
•cinnamon•
Horrorbo i tak przecież każdy zginie w bardziej lub mniej spektakularny sposób. --- krótka historyjka prosto z mojego dziwnego łba. © humorycznosc, 2021