Prolog

229 7 1
                                    

***

Isabella, Nowy Jork

Wyrwał mnie ze snu dźwięk cholernego budzika. Dzisiaj zaczynało się moje nowe życie, dzisiaj miałam zacząć wszystko od nowa. Nie byłam na to gotowa, nie byłam na to psychicznie przygotowana. Nie potrafiłam zrozumieć, że ten dzień w końcu nadszedł, że to, co się wydarzy za kilka godzin stanie się rzeczywistością. Byłam zestresowana, byłam zawiedziona i byłam rozdarta - muszę przenieść się w totalnie inne i nowe miejsce, którego nie znam. Leżałam w łóżku nie mając sił, by wstać, nie miałam sił na nic, chciałabym zasnąć i się nie obudzić, chciałabym zostać tu, gdzie jest moje szczęście, gdzie są moi przyjaciele. Tak bardzo bolał mnie fakt, że rozstaję się z nimi wszystkimi, tak bardzo bolało mnie to, że nie zobaczę ich przez długi czas. Tak bardzo teraz rozpaczałam, tak bardzo teraz narzekałam, nie zdając sobie sprawy, że najgorsze piekło jeszcze przede mną... 

Zwlekłam się z łóżka i poszłam wolnym krokiem do łazienki. Wzięłam prysznic, umalowałam się delikatnie - tak jak zawsze. Krótkie brązowe włosy zostawiłam roztrzepane. Ubrałam czarne spodenki, białą bluzkę na ramiączkach i narzuciłam na siebie koszulę w kratę. Dodałam do tego naszyjnik i kilka pierścionków. Rozejrzałam się po pokoju, był taki pusty i taki bez życia. Miałam łzy w oczach, miałam ochotę uciec gdziekolwiek, byle jak najdalej stąd, miałam ochotę zniknąć... Z tych myśli wyrwał mnie dzwoniący telefon.

- Już jesteś? - rzuciłam.

- Tak - odparł Robert. - Właśnie wychodzę z samochodu, pomogę Ci z walizkami - rozłączył się.

Rob ma 18 lat, z wyglądu przypomina bad boya - kolczyki w uszach i jeden w brwi, czarne włosy (oczywiście farbowane, bo naturalne miał blond), zwykle ubrany na czarno, podarte spodnie, no i łańcuchy na szyi. Chłopak mega przystojny i do tego bardzo wysoki, ale co najważniejsze - charakter. Jest miły, empatyczny i szarmancki - na pierwszy rzut oka nie można tego wywnioskować, dlatego tak ważne jest nieocenianie człowieka tylko z jednego punktu widzenia, czyli po tym jak wygląda na zewnątrz. Wpuściłam go do środka i zaprowadziłam do swojego pokoju.

- Tylko dwie i do tego takie małe? - spojrzał na stojące przed nim walizki.

- No tak wyszło - uśmiechnęłam się delikatnie. - Wiem, że dosyć mało, ale nie potrzebuję więcej. Wystarczy mi to, co wzięłam. Idź już, ja zaraz zejdę - dodałam.

Zostałam sama czując ogromną pustkę. Powoli dochodziło do mnie to, że pewien etap w życiu musi się skończyć, by zaczął się kolejny. W tej sprawie nie miałam głosu, musiałam się dostosować, musiałam się z tym pogodzić. Ale było to kurewsko trudne, na ten moment było to wręcz niemożliwe. Pocieszałam się myślą, że kiedyś tu wrócę, że to tylko te dwa pieprzone lata i potem moje życie wróci do normy, będzie tak jak dawniej. Spojrzałam jeszcze raz na pomieszczenie, które wcześniej było pełne wspomnień, pełne emocji, pełne energii, a teraz zamieniło się w miejsce otchłani smutku. Mojego królika - Gray'a - oddałam mojej najlepszej przyjaciółce - Samanthcie, bo nie wiedziałam, co z nim zrobić. Na pewno nie zostawiłabym go pod opieką mojego ojca, w życiu. Być może będzie możliwość, by za jakiś czas zabrać go do mojego nowego domu. Poszłam do kuchni, by napić się wody. W oczy rzuciło mi się zdjęcie stojące na blacie kuchennym, na którym jestem wraz z rodzicami. Fałsz, obrzydzenie, strach i bezsilność - to czułam patrząc na tę fotografię. Ta rodzina to jedna wielka porażka, jeśli w ogólne można to nazwać rodziną... Wyszłam z domu, zamknęłam drzwi i zostawiłam klucz pod doniczką.

- Chodź, bo się spóźnimy - poganiał mnie Rob.

Otworzyłam drzwi samochodu i nie wierzyłam w to, co zobaczyłam. Nie spodziewałam się tego, nie spodziewałam się spotkania z Nim w tym pieprzonym dniu. Z tyłu siedział Victor, ubrany w jeansy i czarną koszulkę. Jego brązowe kręcone włosy były w nieładzie, co tylko podkreślało to, jak bardzo jest przystojny. Wpatrywał się we mnie swoimi ciemnymi oczami, w których można było dostrzec mieszankę uczuć. Od radości po smutek, od szczęścia po rozpacz, od zrozumienia po żal. Na chwilę świat mi się zatrzymał, patrzyłam na Niego i nagle wszystko wokół przestało istnieć.

Demony przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz