♠ Tango między słowami ♠

81 13 2
                                    

Chodniki miejskie leniwie przesuwały się za oknem. Miasto dopiero zaczynało żyć, pierwsi ludzie wracali do domów po całym dniu pracy. Godziny szczytu jeszcze przed nimi, aczkolwiek niepokojące było to, że mogli wracać między piętnastą a szesnastą. A jemu tak się nie widziało utknąć w korku...

Uśmiechnął się do własnych myśli, chyba miał na to rozwiązanie. Może nawet trochę bardziej tym udobrucha Sakaguchiego, który właśnie siedział obok, starając się zamaskować fakt, że jest obrażony. Kiepsko mu szło, tak szczerze mówiąc. Albo po prostu Mori był w pełni świadom, że go z lekka zezłościł.

Jechali na obiad samochodem mafijnym, bo okularnik przecież swojego nie zabrał. Mieli przez to szofera, bo z kolei Ougai choć miał prawo jazdy, to czuł się cholernie niekomfortowo za kierownicą. Ango udawał, że obserwuje krajobraz miejski, który na pewno znał na pamięć, a starszy mężczyzna jechał z przymkniętymi oczyma i satysfakcją wymalowaną na twarzy.

Byli po dwóch godzinach intensywnego rozeznania całej sytuacji i powiązań mafijnych z wcześniej wspomnianym klubem. Dopiero obecność specjalisty w zakresie wywiadu uświadomiła mu, jak niewiele o tym przybytku wiedział. Sakaguchi z miejsca pytał o rzeczy, które z punktu mafii powinny być ważne, a jakoś ani on, ani Ozaki nigdy nie przyjrzeli się im lepiej. Normalnie... aż wstyd!

Acz po tym, jak wszystkie informacje zostały ustalone, a Mori czuł zmęczenie sprawami „ważnymi", zaproponował wyjście do restauracji, na co okularnik początkowo skontrował, że nie ma nic przeciwko, choć on sam raczej ograniczy się do jakiegoś trunku. Na co zostało mu wypomniane, że spędził w budynku mafijnym około czterech godzin i raczej powinien coś zjeść. Na co znowu ten machnął ręką, stwierdzając, że w razie konieczności wyjdzie na papierosa. Na co czterdziestolatek mu wtedy przypomniał, że na takie wyjście będzie musiał wyrazić zgodę, czym lekko zirytował okularnika, kolejno podjął za niego decyzję i dosłownie go wyprowadził pod ramię, argumentując jeszcze faktem, że jako lekarzowi ciężko jest słuchać podobnych bzdur.

Sakaguchi był częściowo sam sobie winny. Gdyby może nabrał trochę masy, to byłby w stanie mu się postawić, ale facet był tak niesamowicie chudy, że według Ougaia większy powiew wiatru mógłby go zdmuchnąć. Wcześniej przytuliwszy go poczuł dobrze jego mizerną sylwetkę. Zastanawiał się nawet, czy obok niego nie siedzi anorektyk, ale podejrzewał, że zauważyłby to wiele lat temu. Albo ktoś by zauważył. W każdym razie, odrzucał tę opcję.

Samochód dotarł na miejsce, byli relatywnie w centrum. Obaj mężczyźni wysiedli w miarę w tym samym czasie i Mori poprowadził swojego „specjalnego gościa" do wejścia. Lokal był elegancki i, co ważne, w stylu Europy zachodniej. To był aspekt, który przeważył u szkarłatnookiego na wybraniu dokładnie tego. Wiedział, że dyplomacie przypadnie do gustu. Choć okularnik po wejściu rozglądał się raczej neutralnie, jakby suchym spojrzeniem badając każdy kąt, to Ougai był przeświadczony, że ten po prostu nie pokazuje aprobaty z sobie tylko znanych względów.

Kelner zaprowadził ich do stolika wewnątrz, z dala od okiennej witryny. To już przyzwyczajenie, przynajmniej ze strony szefa mafii. Nie pokazywać się za bardzo publicznie, bo kto wie, kto się napatoczy i jakie będzie sprawiał problemy? Szczególnie, kiedy Mori miał gościa. O swoją opinię się nie kłopotał, ale tego, czy urzędnikowi nie wypominano by konszachtów z mafijnym przywódcą, nie mógł mieć pewności.

- Sam zdecydowałeś się na działalność w Europie? - zagaił, kiedy obsługujący poszedł po kartę dań. Ponownie czuł, że niewiele wiedział o tym mężczyźnie, chciał to choć trochę zmienić. Nie spodziewał się po nim zwyczajnych historii. On sam przyczynił się trochę do tego, że w życiu młodego mężczyzny pojawiło się wiele zakrętów i serpentyn i przez to zakładał, że ten raczej się nie odzwyczaił od trudności losu.

[BSD] Nie pogrywaj ze mną!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz