Alice
- Zostaw mnie! - Krzyczałam ile sił w gardle i wbiłam złoty nóż w szyje Salivara. Pieprzone świry. Najpierw ćpają gówna, a później zamieniają się w takie dziwadła. Jeszcze zagrażają normalnym obywatelom i ich zarażają.
Poczułam, jak ktoś chwyta mnie od tyłu.Zaczęłam się szarpać, ale to na nic. Uścisk był zbyt silny.
-Ćssss nic ci nie grozi Alice- Usłyszałam znany mi głos.
Rick puścił moje usta, bym mogła coś powiedzieć:
- Znalazłeś mnie! - Krzyknęłam podekscytowana i przytuliłam się do swojego chłopaka.
- Nie mógłbym Cię zostawić. Musiałem Cię ratować. W końcu jesteś moja dziewczyna- Blondyn podszedł do mnie i przytulił.- Jesteś tu sam?- zapytałam.
- Tak. Byłem z Luckiem, ale eh. Nie podołał- Zielonooki posmutniał. Przytuliłam go mocniej do siebie, bo wiedziałam jakie to dla niego ciężkie.
- Jak to się stało?
- Przedzieraliśmy się tutaj do ciebie. Wtedy niespodziewanie wyskoczył na mnie Salivar. Luck chciał mi pomóc i pierdolnął mu ostrzem przez łeb i wtedy od tyłu go zaatakował kolejny. Niestety zdążył go ugryźć.- Mężczyzna mówił coraz to bardziej ochrypłym głosem.
- Pokonałem każdego kolejnego, który wyskoczył. Wtedy Luck poprosił, abym go zabił. Nie chciał stać się jednym z nich. Nie chciałem tego robić Aly, ale na jego miejscu chciałbym tego samego.- Zaczął płakać.W mojej głowie wszystko ułożyło się w obrazy. Zobaczyłam, jak mój partner zabija mojego brata, ale nie miałam mu tego za złe. Nie teraz. Nie, kiedy wiem, że sama bym go o to poprosiła.
- Wynośmy się stąd. Nie chcę być tutaj ani minuty dłużej -powiedziałam, po czym ruszyłam przed siebie. Jednak coś mi nie pasowało. Rick nie szedł za mną. Obejrzałam się do tyłu. A jego nie było.
-Rick?- zawołałam niepewnie niezbyt głośno by nie przyciągnąć uwagi potworów.
Jednak odpowiedziała mi cisza.-Rick!- zawołałam kolejny raz, ale nic. Ciągle cicho.
- Rick odezwij się do cholery. Gdzie cię wcięło?!- krzyknęłam już przerażona.
- Kurwa odpowiedz mi!Nadal cisza. Zaczęłam panicznie rozglądać się dookoła, ale to na nic. Było już ciemno. O tej porze w opustoszałych domach było niebezpiecznie. Nie mogłam zapalić światła, bo ono je wabiło. Nic nie przyciąga ich tak bardzo, jak światło bądź zapach krwi.
Ruszyłam w kierunku wyjścia, którym wszedł mój były już chłopak. Tak były. Nie miałam zamiaru być z kimś, kto mnie zostawia samą w takim miejscu.
Szłam przed siebie śladem martwych zarażonych, gdy nagle jeden z nich się poruszył.
Chciałam podejść i załatwić go swoim nożem, gdy poczułam, jak silne ramiona łapią mnie od tyłu. Po zapachu poznałam, że to Rick, ale co on robi? Dlaczego zakrywa mi usta? Na więcej pytań nie miałam czasu. Poczułam ukłucie na szyi i po chwili zasnęłam.
CZYTASZ
Spoglądając W Mrok ZAWIESZONA DO ODWOŁANIA
FantasyNie obracaj się za siebie, gdy wchodzisz w ciemną uliczkę. Zło nigdy nie śpi, tylko czycha w ciemności czekając na swoją ofiarę. Nie ufaj nikomu idąc nocną ulicą, nawet naj jaśniejsza część świata może okazać się tą najbardziej niebezpieczna. W końc...