XI

3.6K 190 132
                                        

Obudziłam się. Była 9 a.m. postanowiłam, że przejrzę media społecznościowe. Weszłam wpierw na Twittera. Dużo osób złożyło mi życzenia z okazji urodzin. Oczywiście wszystkim podziękowałam. Na tt tylko trochę się działo, bo jeszcze film nie został opublikowany. Chciało mi się płakać. Na insta wszyscy wstawiliśmy jakieś wspólne zdjęcia, a ludzie robili z nimi edity. Jak dla mnie jest to słodkie. Alex jeszcze spał. Postanowiłam, że obejrzę sobie filmy i zdjęcia z wczoraj. Teraz mi się przypomniało, że nagrałam vloga z wesołego miasteczka. Trochę go edytowałam, by go wstawić pojutrze. Prawie skończyłam, gdy nagle coś zaczęło się ruszać za mną. Udawałam, że go nie ma, ale zaczął marudzić. Lubi być w ciągłej uwadze.

-Alex... Próbuje edytować film.

- przytulisz się?

-Nie.- chłopak wkurzył się i zepchnął mnie z łóżka.- masz przejebane.

Wzięłam wodę i go oblałam. Wstał podniósł mnie i zszedł na dół.

- puść mnie idioto!

-co znowu zrobiłeś?- spytał George

- wyrzuciłem ją z łóżka, a ta mnie oblała.

Wkurzyłam się i zaczęłam go lekko szczypać. W końcu postawił mnie na ziemię.

- Clay kiedy mam samolot?

- jutro. Popołudniu.

-czekaj ty już lecisz?- spytał Alex

-tak... Też razem ze mną lecą Tubbo, Tommy i Wilbur...

-ou...

- a ty kiedy lecisz?

- za tydzień...

Po tej rozmowie, jakoś każdy umilkł, dopóki Clay nie zaproponował streama.

-moze zrobimy streama?

-dobry pomysł.

Nie było nic ciekawego, tylko się śmialiśmy i czytaliśmy pytania.

Nadszedł wieczór. Każdy siedział w salonie. Chcieliśmy jeszcze chwilę ze sobą pobyć. Jutro mamy samolot.

- może ostatni raz zrobimy imprezę?- mówił Clay.

- wszyscy wiemy, że chcesz się tylko napić i iść do pokoju z George, ale nie jest to zły pomysł.- śmiał się Sapnap.

Wstaliśmy i zaczęliśmy tańczyć, śpiewać. Oczywiście Clay pierwszy się obił i poszedł gdzieś z Georgiem. Dobrze się bawiliśmy. Była 2 a.m. posprzątaliśmy i poszliśmy się położyć.

Skip time.

Byłam spakowana i gotowa do podróży. Na lotnisko pojechałam z Wilburem, Tommym, Quackity, Sapnapem i tobym. Że wszystkimi się pożegnałam z domu. Było mi smutno ich zostawiać.

Idąc na lotnisku za rękę z Alexem, nie mogłam sobie wyobrazić, czy nasz związek to przetrwa. Byliśmy od siebie naprawdę daleko. Musiałam się go zapytać.

-Alex... Nasz związek to przetrwa? Te kilometry?

- oczywiście! Będę przyjeżdżał kiedy tylko mogę!

- cieszę się- przytuliłam się do niego.

Pożegnałam się z Nickiem. W końcu musieliśmy się pożegnać. Przytuliłam się do niego. Nie mogłam powstrzymać łez.  Okropne uczucie żegnanie się z kimś kogo się kocha...

-będę tęsknił...

-ja też... Kocham cię big Q- zamawiałam się ocierając łzy.

- ja ciebie też...

Miałam już iść, ale uścisnęliśmy się jeszcze raz o pocałowałam go na pożegnanie.
Chłopcy mnie pocieszali, ale nie mogłam być szczęśliwa skoro rozstaje się z ukochaną osobą na wielki. Z samolotu miałam widok na niego. Pokazałam mu serduszko, a ten się śmiał. Samolot ruszył w górę, a mi wciąż było smutno. Tubbo zaczął bawić się moją dłonią, abym mogła przestać o nim myśleć. Toby był dobrym przyjacielem... To samo mogę powiedzieć o Wilburze i Tommym.

Po kilku nudnych godzinach, samolot wylądował. Z lotniska odebrał nas mój ojciec, wypytywał co robiliśmy.

- no wiesz tylko tam oglądaliśmy filmy, chodziliśmy po plaży...-odpowiedziałam.

- zrobiliśmy Y/N niespodziankę...- powiedział tubbo.

-tak, niedługo będzie na YT, więc ci pokażę.

-A Y/N ma chłopaka.- szepnął Tommy.

- naprawdę?- zdziwił się ojciec.

-taaaa... Alex...

- twój brat powinien zostać szpiegiem. Niedawno mi powiedział, że masz chłopka.

-jak?!

- zapytasz ja go.- zaśmiał się.

Odwieźliśmy wszystkich do Tommiego, bo tam każdy miał spać.

Każdego przytuliłam i podziękowałam za udane 2 miesiące, nawet nie wiem jak szybko to tak minęło.

Dojechałam do domu. Poszłam na górę zmęczona i zasnąłam.

Minęło kilka dni, a ja wciąż rozmyślam nad tym jak mój związek może przetrwać tyle kilometrów. Moja myśl przerwał ojciec, który zawołał mnie na dół. Zeszłam i zapytałam o co chodzi.

-halo tato? O co chodzi?

-masz gościa.

Zza ściany pojawił się brunet.

- Alex!

Pobiegłam do niego i przytuliłam go.

- zaprosiłem go na kilka dni.- odparł ojciec.

Byłam najszczęśliwszy człowiekiem na ziemi! Niepotrzebnie panikowałam, Alex powiedział mi, że będzie co kilka miesięcy do mnie przylatywać.

Alex dogadywał się z moim ojcem i bratem. Miło było na to patrzeć. Cieszę się, że życie dało mi na drogę takiego chłopaka jak Alex...

--------------------------------------------------------------------------------

Nie zabijcie mnie, ale robię inną książkę XDDD nie mam pomysłu jak mogłabym tą jeszcze pociągnąć.

My big Q (Reader X Quackity)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz