Gabinet Dumbledore

291 13 0
                                    

Louis

Minęły dwa dni odkąd Avada trafiła do skrzydła szpitalnego. Z tego co powiedziała pielęgniarka dziewczyna wpadła w coś na kształt śpiączki. Odwiedzałem ją niemal co każdą przerwę między zajęciami. W międzyczasie przyszedł znajomy blondyn, chyba Malfoy. Popołudniami przychodziła Hermiona, Harry i Fleur z siostrą. Natomiast późnym wieczorem przychodził Diggory. Po drugim zadaniu Dumbledore i inni profesorowie cały czas próbowali ustalić co było przyczyną tej tragedii, ale do tej pory nic nie znaleźli. Ustalili, że to było po prostu jakieś morskie stworzenie, ale ja z tylu głowy wiedziałem, że coś było na rzeczy. W tym przekonaniu utwierdzało mnie dziwne zachowanie tego Malfoya. Nie przychodził na zajęcia, a dzisiejszego dnia jego ojciec zabrał go z Hogwartu. Tego samego wieczoru moje znamię zapiekło jeszcze bardziej niż dotychczas. Usiadłem na podłodze obok lochów i starałem się stłumić ból. W końcu mi się to nie udało i urwany krzyk wydobył się z mojego gardła.
- Do jasnej cholery, kto znowu....- Snape ukląkł naprzeciwko mnie i złapał pod ramię. Zacisnąłem zęby bo całe ciało pulsowało od bólu. Profesor posadził mnie na drewnianym krześle i zaczął szukać czegoś wśród eliksirów.
- Profesorze, ja już tak dalej nie mogę- wykrztusiłem. Z przymrużonych powiek obserwowałem jak czarnowłosy do mnie podchodzi i wlewa mi coś do ust. Połknąłem to i omal nie zwymiotowałem zawartości.
- Wingreen musisz teraz wytrzymać! Pamiętaj po co wstąpiliśmy do tego Zakonu!- mężczyzna pochylił się nad moim krzesłem- Wybraniec nic tutaj nie wskóra jeśli pozwolimy, żeby Voldemort ją zabrał- warknął. Snape miał rację. Przyrzekłem Zakonowi, że będę się nią opiekował i pomagał im w razie odrodzenia Voldemorta. Nie mogłem teraz się poddać. Poczułem jak ból ustępuje, a mój oddech się wyrównał. Otarłem ręką pot z czoła.
- Masz racje Severusie- powoli podniosłem się z krzesła, przy czym się lekko zachwiałem. Ale co się dziwić? Nogi miałeś jak z waty, więc po krótkiej chwili udało mi się ustabilizować.
- W Hogwarcie, Profesor Snape- dumnie uniósł głowę i zmrużył oczy- Oprócz tego popraw ten mundur! Wyglądasz jakbyś dopiero co wstał, Wigreen- rzeczywiście, całe moje ubranie było pomięte i niechlujnie ułożone. Poprawiłem swój mundur i przetarłem ręka włosy. W drzwiach odwróciłem delikatnie głowę.
- Po co te formalności Snape? Nie żyjemy tylko Hogwartem- w odpowiedzi usłyszałem głośne prychnięcie, na którą odpowiedziałem lekkim śmiechem i ruszyłam w stronę swojego pokoju.

***

Przekroczyłem próg gabinetu Dumbledore i od razu poczułem, że to nie będzie łatwa rozmowa. Albus wiedział, że ja i Snape razem jedziemy na jednym wózku. Oboje zgodziliśmy się wstąpić do Zakonu i szpiegować śmierciożerców wśród ich szeregów. Przede wszystkim Dumbledore wiedział o mojej przeszłości i relacjach z innymi uczestnikami Zakonu Feniksa.
- Panie Wingreen- uniosłem wzrok. Mężczyzna jak zwykle siedział na swoim fotelu i przeglądał zapiski ze starych dzienników- Proszę usiąść- wskazał ręką na krzesło naprzeciwko siebie. Zrobiłem tak jak mnie poprosił i niepewnie się usadowiłem na krześle.
- Wzywał mnie Pan- odparłem nadal się wiercąc na krześle.
- Tak- poprawił okulary- Słyszałem od profesora Snape o wczorajszym incydencie- jak na zawołanie cały się spiąłem.
- Co raz częściej przywołuje swoich pobratymców- nerwowo przetarłem się po symbolu na ręce.
- Louis, Voldemort się odrodzi to nie uniknione, ale obawiam się, że nastąpi to szybciej niż myśleliśmy- posłałem mu zaniepokojone spojrzenie. Albus wstał i podszedł do swojego feniksa- Wnioskując po ostatnich wydarzeniach, wykorzysta do tego Turniej Trójmagiczny. Oboje wiemy, że to niemożliwe, żeby czara ognia wylosowała Harrego i Avade- dyrektor zdecydowanie miał rację, ale sam do tego wszystkiego doszedłem. Nie rozumiałem co ma na celu teraz ta rozmowa- Pewnie się zastanawiasz po co Cię tutaj wezwałem. Otóż mam do Ciebie prośbę- odwrócił się w moja stronę i poprawił okulary- Proszę żebyś został w Hogwarcie. Kiedy przyjdzie na mnie czas tylko ty będziesz w stanie wyciągnąć pannę Riddle z mrocznych zakamarków jej umysłu. Ty jedyny i bardzo dobrze o tym wiesz- czułem na sobie jego przenikliwe spojrzenie.
- A co z przydziałem? Przecież to koniec mojego ostatniego roku- mruknąłem. Mężczyzna lekko się roześmiał.
- Źle mnie zrozumiałeś, ja nie chce żebyś został tu jako uczeń- westchnął a ja dalej nie rozumiejąc pokręciłem głową.
- To w jakim celu?- profesor przeszedł przez biurko i otworzył jakiś list.
- Chce żebyś do mojej śmierci pomagał mi w sprawach Hogwartu- zszokowany wstałem z krzesła.
- Dlaczego ja? - wlepiłem wzrok w dyrektora.
- Louis znamy się od lat. Jesteś niemal moją rodziną. Mam do Ciebie największe zaufanie i właśnie dlatego chce żebyś to właśnie ty poznał resztę moich tajemnic i razem ze Snapem u boku poprowadził Harrego oraz Avade do końca bitwy- drzwi gabinetu gwałtownie się otworzyły i stanęła w nich Hermiona. Dumbledore puścił moje ramiona i uśmiechnął się do dziewczyny.
- Panno Granger, coś się stało?- słyszałem w jego głosie nutkę niezadowolenia z jej nagłego wtargnięcia.
- Bardzo przepraszam, ale Avada właśnie się wybudziła- spiął się każdy mięsień w moim ciele i na moment straciłem oddech.
- Możesz już iść- Granger niepewnie zniknęła za drzwiami, a ja spojrzałem na Albusa.
- Zgadzam się na twoją prośbę. Czy mógłbym?- nie kończąc wskazałem na drzwi. Profesor skinął głową, a ja niemal biegiem pokonałem schody i ruszyłem korytarzem Hogwartu. Uczniowie widząc mój zapał, usuwali mi się z drogi. Przed drzwiami do skrzydła pojawiła się Pani Pomfrey.
- Louis- bez słowa przepchnąłem się obok kobiety i niemal wywarzyłem drzwi. Kiedy znalazłem się w środku poczułem na sobie wzrok nieznajomych osób. Spojrzałem na znajome łóżko, ale była tam tylko pognieciona pościel. Nagle ktoś rzucił się na mnie z piskiem, a ja niemal dostałem zawału.
- Louis!- poczułem ulgę kiedy usłyszałem jej głos. Nawet nie wiem czemu tak spanikowałem.
- Avada czemu nie leżysz w łóżku?- obróciłem ją i usiadłem na łóżku. Siedziała na mnie okrakiem i nie powiem mimo, że mnie zdenerwowała to podobało mi się to.
- Leżałam tu trzy dni muszę w końcu stad wyjść- prychnęła. No tak, zapomniałem jaka jest uparta.
- Napewno dobrze się czujesz?- zapytałem, ale w odpowiedzi dostałem przewrócenie oczami.
- Wiedziałam- mruknęła i delikatnie się roześmiała.
- Co? - położyłem dłonie na jej talii i posłałem jej pytające spojrzenie.
- Że Ci na mnie zależy- pokręciłem głową- Nie zaprzeczaj. Słyszałam od Hermiony i Cedrika, że siedziałeś tu niemal codziennie w każdej przerwie między zajęciami- puściła mi oczko. Ale interesowało mnie tylko jedno. Cedrik się tutaj pojawił? Przez ostatnie trzy dni widziałem go tylko raz- Louis...- zanim zdążyła cokolwiek dodać do sali wszedł Harry i reszta znajomych dziewczyny. Na samym końcu zobaczyłem znajome platynowe włosy. Malfoy kiedy nas zobaczył stanął w progu i zacisnął szczękę. Nawet nie zauważyłem kiedy dziewczyna jak poparzona zeszła z moich kolan i spojrzała na mnie speszona. Dopiero wtedy zrozumiałem o co jej chodzi. Pozycja, w której nas znaleźli mogła być rzeczywiście... dwuznaczna? Niezręczna? Nie wiedziałem jak to do końca określić, mi to w zupełności nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie. Miałem ochotę się roześmiać z tej całej sytuacji. Pochyliłem się w jej stronę.
- Widzimy się później- wyszeptałem do jej ucha, po czym sprzedałem jej kuksańca w bok i ruszyłem w torbę drzwi, w których stał Malfoy. Kiedy miałem zamiar go wyminąć on zagrodził mi drogę.
- Znam Cie Wigreen, lepiej uważaj- mruknął. Co za śmieszny ślizgon.
- Nic o mnie nie wiesz- westchnąłem powstrzymując gniew - Wydajesz się w miarę w porządku, dlatego radzę Ci, żebyś nie szukał we mnie wroga- zauważyłem jak zaciska ręce w pięści - Tak po za tym, pozdrów ojca. Na pewno się ucieszy- na te słowa chłopak się odsunął i delikatnie skinął sztywno głową. Nie sądziłem, że to na niego zadziała. Oddaliłem się od niego i poszedłem do pokoju. Nagle doszło do mnie na co się dzisiaj zgodziłem zgodziłem. Miałem ochotę uderzyć się w twarz.
W co ty się znowu wpakowałeś Louis? Nie wystarczy Ci to co już przeszedłeś?

Avada Kedavra RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz