W pewnym momencie Nexe poczuł zapach lekkiej spalenizny wymieszany ze słodką, czekoladową wonią. W pierwszej chwili nie wiedział dokładnie, o co tu chodzi, ale po chwili dodał dwa do dwóch i przypomniało mu się, że przecież babeczki spoczywają w piekarniku jak gdyby nigdy nic. Wstał z kanapy i pobiegł do piekarnika jak poparzony i otworzył drzwiczki uwalniając więcej słodkiego smrodu zwęglonych wypieków.
— Zupełnie zapomniałem — Zachichotał Leesoo.
— No co ty nie powiesz, ja też — Nexe przewrócił oczami, wyciągając blaszkę z babeczkami na wcześniej przyszykowaną deskę do krojenia, żeby metal nie miał bezpośredniego kontaktu z blatem.
Babeczki, które miały być tak wspaniałe, delikatne i pyszne teraz bardziej przypominały bryłki węgla, którymi można napalić w piecu. Co prawda, nikt jeszcze ich nie próbował, ale nie trzeba było być krytykiem kulinarnym aby stwierdzić, że ich smak jest paskudnie gorzki. Chłopcy po pewnym czasie zaczęli krztusić się babeczkowym dymem, ale ostatecznie kuchenny okap przyszedł im na ratunek.
— Nigdy więcej nic z tobą nie piekę — Zaśmiał się Krystian, po czym udał obrażonego.
— No weź, przecież chciałem, żeby było miło... Poza tym, może jeszcze nadadzą się do jedzenia? — Krzyś niepewnie zaczął wykładać przypalone babeczki na talerz.
Drugi chłopak niechętnie do niego dołączył, zapewne po prostu chcąc być miłym, ale koniec końców również miał nadzieję, że ich wypieki są jeszcze zdatne do jedzenia. Ponownie usiedli na kanapie, tym razem stawiając talerz z nieszczęsnymi babeczkami na stoliku do kawy. Nexe wyłączył telewizor dając mieszkaniu wypełnić się względną ciszą wzmacniającą dźwięk deszczu, który musiał rozpętać się na zewnątrz w międzyczasie. Kropelki wody delikatnie stukały w szybę okna znajdującego się kawałek dalej.
Krystian delikatnie wziął jedną babeczkę, o mało nie parząc się nią w rękę. Delikatnie w nią dmuchnął, po czym wgryzł się w chrupki, ciemny kawałek ciasta. Wykrzywił się nieznacznie czując w jamie ustnej gorzki, spalony smak, jednak coś w nim sprawiało, że jadł ją dalej nie zważając na okropny posmak. Pewnie po prostu był aż tak głodny, a może spalenizna tak naprawdę jako tako przypadła mu do gustu? Kto wie.
— Nie są wcale takie złe spalone — Powiedział w końcu.
— Co mówisz? — Zapytał Leesoo wyraźnie wyrwany z jakichś myśli o których tylko on miał pojęcie. Również był w trakcie konsumpcji babeczki.
— Mówię, że wcale nie są aż takie złe jak myślałem — Powtórzył Nexe trochę inaczej, jednak zachowując to samo znaczenie wypowiedzi.
Krzyś tylko pokiwał głową, w dalszym ciągu wsłuchując się w ciszę i dając się ponieść swoim myślom, które jak się okazuje, dotyczy tego, że nie wie, co to do końca ma znaczyć. Jeszcze wcześniej tematy do rozmów im się w ogóle nie kończyły, a teraz nikt nagle nie wie, co ma powiedzieć... Nie miał bladego pojęcia, co oni tak właściwie robią i dlaczego jest tak ciepło, ale doceniał chwilę spokoju, jaką mógł mieć wyłącznie w towarzystwie młodszego chłopaka.
— Na zewnątrz jest strasznie głośno. Zawsze i wszędzie... — Mruknął w pewnym momencie brązowooki. — A tutaj jest tak cicho...
Nexe zdawał się być z lekka przestraszony nagłej wypowiedzi przyjaciela, bo po prostu się jej nie spodziewał. Mimo to, uśmiechnął się pod nosem. On i spokój. To słowa raczej nie występujące w jednym zdaniu, aczkolwiek kiedy trzeba, potrafi się pohamować i docenić ciszę. Szkoda tylko, że przeważnie taki moment nie trwa dłużej niż kilka sekund, jednak teraz z jakiegoś powodu było inaczej. Jakoś tak... Czuł się wyjątkowo.
CZYTASZ
angel || leesoo x nexe
Fanfictionkrótka nowelka o pewnym zwrocie akcji, który na zawsze zmienił relację nexe i leesoo.