05. you're an angel

110 14 30
                                    

Następnego dnia Nexe czuł się już znacznie pewniej. Graf wyjaśnił mu, że on i Leesoo powinni spotkać się w jakimś spokojnym miejscu i na spokojnie przedyskutować... Właśnie, to wszystko, co jest między nami. Co prawda, tym razem Krystian czuł się niepewnie w kontekście bycia zaakceptowanym, ale przecież Krzyś wyszedłby na hipokrytę, gdyby teraz go odrzucił. Ale może teraz jest na niego tak zły za to, że wcześniej się tak na niego uniósł?

Nexe już nic (do cholery jasnej) nie wiedział. W pewnym momencie wydało mu się szalone to, że mimo wszystko chce zaryzykować, w pewnym sensie szedł na zasadę carpe diem, aczkolwiek stwierdził, że skoro to porada zaczerpnięta od Grafa to może lepiej faktycznie się posłuchać?

Usiadł na łóżku, a po chwili Momo siedziała na jego kolanach. Zastanawiał się, czy powinien napisać do Leesoo już teraz, czy może zaczekać do popołudnia? Z jednej strony nie chciał z tym zwlekać, chciał mieć potencjalnie najgorsze za sobą, ale z drugiej nie był pewien, czy chłopak czasem nie śpi albo nie jest zajęty.

Mógł poprosić Grafa, żeby do niego zadzwonił i zapytał, ale wydało mu się to trochę zbyt nachalne biorąc pod uwagę to, że ten już i tak wystarczająco dużo dla niego zrobił. Nie chciał się narzucać. Co prawda nie chciał, żeby stresował się cały dzień, ale w sumie innej opcji nie widział.

Stwierdził nawet, że teraz już sam pójdzie z Momo, a najwyżej potem ostatni raz poprosi dziewczynkę o wyprowadzenie jej za niego. Wtedy przynajmniej będzie miał czas na spokojnie porozmawiać ze swoim chyba-przyjacielem. Już miał iść po smycz z korytarza, ale przypomniało mu się, że przecież dopiero co wstał z łóżka i ani nie jadł śniadania, ani nie brał prysznica, ani nie jest ubrany. 

Wziął z szafy jakieś czarne jeansy, biały T-shirt i czarną koszulę, którą miał w planach zostawić rozpiętą, pełniącą funkcję narzutki na bluzkę. W końcu, każdy dzień jest w porządku żeby ładnie wyglądać. A zwłaszcza ten dzień, kiedy ma coś ważnego do załatwienia. Skierował się niezwłocznie do łazienki. Złożone starannie ubrania położył na pralce, a potem sam rozebrał się z piżamy i wgramolił się pod prysznic. Wydawało się, że na zewnątrz jest całkiem ciepło, dlatego też postanowił umyć się pod letnią wodą. Lekki chłód był orzeźwiający i przyjemny, przywodził chłopakowi na myśl morską bryzę, albo wodę rozchlapywaną przez morze kiedy jest przypływ i natrafi się większa fala. Był kiedyś nad takim morzem. A konkretniej Atlantyckim.

Po skończeniu gimnazjum, wybrał się z mamą i siostrą do Portugalii na wczasy. Plaże w Lizbonie były absolutnie cudowne, nadal je pamiętał. Wiecznie panujące lato poprzez ciepłe temperatury, piękne zachody Słońca, urokliwe uliczki, ziarnisty piasek, przyjemny wiaterek — Wszystkie te elementy sprawiały, że powrót myślami do tych czasów wywołał u niego niemałą nostalgię. Ciekawe czy jeszcze kiedyś będzie mógł tam wrócić... Byłby bardzo szczęśliwy.

Piętnaście minut później wyszedł spod prysznica. Przetarł białym ręcznikiem całe swoje ciało, po czym lekko wytarmosił nim swoje włosy, które trochę skręciły się z wilgoci. Ubrał się we wszystkie ubrania które sobie przygotował wraz z bielizną, po czym jeszcze przeczesał rękoma delikatnie ciemnobrązowe kosmyki swoich włosów. Postanowił przy okazji umyć zęby, żeby nie odstraszać ludzi swoim oddechem. Przepłukał szarą szczoteczkę pod strumieniem wody z umywalki, po czym nałożył na nią trochę pasty. Szybko umył swoją jamę ustną, po czym przepłukał szczoteczkę i zęby wodą. Teraz to mógł wyjść na dwór. Śniadanie przecież może zjeść później albo po drodze zajść do piekarni i kupić sobie rogalika albo jakieś rurki z kremem...


***

Właśnie wracał ze spaceru dając Momo się prowadzić. Tak na dobrą sprawę, dopiero teraz zorientował się, że spał do dwunastej i chyba nie ma sensu jeść śniadania skoro zaraz i tak będzie musiał robić sobie coś na obiad. Albo może na odwrót... Może nie ma sensu robić obiadu skoro dopiero będzie jadł śniadanie? Nie umiał zdecydować. Nad nim świeciło Słońce przypominające wszystkim obywatelom Warszawy, że dziś dwudziesty trzeci czerwca i wakacjom brakuje jeszcze jednego kroku, żeby być tu z nimi.

angel || leesoo x nexeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz