Spojrzałam w lustro tylko po to aby sekundę później odwrócić wzrok. Obsesyjnie kontroluję to, jak wyglądam, chociaż wiem że ta wiedza sprawi mi ból. Wiem że niczego nie zmienię i nie mam nad sobą kontroli, a mimo to udaję że wszystko robię specjalnie.
Moje grube ciało przeszło wiele, poza samą zmianą na lepsze. Było już jedzenie pod korek, rzyganie, głodzenie, a potem znowu jedzenie pod korek. Tracę na wadze, potem wracam. Teraz ważę więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Co mi nie pasowało wcześniej? Dlaczego przestałam rzygać? Dlaczego w ogóle zaczęłam? Chcę efektów, a nie umiem w nic włożyć wysiłku. To właśnie czyni mnie nikim. Mogę mieć talent, ale nie jestem w stanie pomyśleć jak go zagospodarować.
Głosy w głowie wiedzą tylko jak pomóc mi ze sobą skończyć, nie radzą mi niczego dobrego. Kłócą się z moim wybujałym ego, zaś ego współpracuje z zaniżoną samooceną i paranoją, która jest dobrą znajomą głosów. W teorii to wszystko powinno działać, w praktyce nie ma opcji aby to funkcjonowało.
Każde z nich ma inne obowiązki. Ego sprawia że czuję się lepsza i ignoruję innych, myśląc że w ten sposób pokażę granicę i to, jaka nieprzystępna jestem. To właśnie ego wmawia mi, jak świetnie jest być dumną i patrzeć na wszystkich z góry, jak dobrze byłoby mieć świat pod swoimi stopami.
Zaniżona samoocena odpowiada za żałowanie tych akcji. To ona szepce mojej paranoi, że jestem zła. Nie zasłużyłam na nic co dostałam, a mimo to nie potrafię się niczym cieszyć. Nigdy nie jest dla mnie wystarczająco, za to zawsze jest dla mnie za mało lub za dużo. Myślę co mogłabym poprawić, co inni by pokochali, ale ja bym znienawidziła.
Nie jestem wystarczająco ładna czy mądra, nie mam talentu i do niczego się nie nadaję. Chcę odejść, ale boję się myśli że ktoś poradzi sobie w zupełności beze mnie.Paranoja jest tą ktora zna mnie najlepiej. Jest bardzo inteligentna. I ma cholernie dobrą pamięć. Upewnia się, że aby na pewno nie zapomnę o tym co jest we mnie złe i najgorsze. Dobrze wie, za co ktoś mógłby mnie znienawidzić. Przypomina mi o tym w środku nocy. Sprawia że błagam o litość Bogów których nie ma, mimo że wiem, iż nic to nie da i nikt mnie nie słyszy. Tylko ja słyszę więcej niż jeden głos w swojej głowie. Chociaż z drugiej strony, dlaczego miałabym być główną bohaterką jakiegokolwiek życia, nawet swojego? Jestem tą jedną postacią drugoplanową, której nikt nigdy nie polubił, a pojawiła się raz epizodycznie bez zagłębiania się w jej motywacje i rozterki. Myślę że jestem centrum tego świata, choć tak naprawdę jestem nikim.
Głosy są tymi, które krzyczą w mojej głowie. Jedne każą mi walczyć, inne się poddać. Raz mówią głosem mojej matki, raz kobiety którą spotkałam niegdyś w markecie. Wołają mnie w środku nocy lub krzyczą, kiedy nikogo nie ma. Sprawiają, że się boję, choć nie ma czego ani kogo.
"Co jeśli ten człowiek który teraz obok przeszedł pomyślal o tobie?"
Nie obchodzi mnie to, dlaczego miałoby
"Obchodzi cię to. Chcesz aby wszyscy ciebie kochali"
Chcę ich u swoich stóp. Chcę świata który patrzy na mnie z podziwem
"Dlaczego więc go nie zdobędziesz?"
Nie mam jak
"Krzycz"
Nie chcę
"Krzycz"
Nie będę
Spojrzałam na swoją twarz znowu. Tym razem na trochę dłużej. Wszystko mam za duże. Duża głowa, duże oczy, duży nos i wielkie usta. Jedyne co mam małego, to uszy. Moje brwi są delikatne, niewiele widoczne. Włosy opadają mi na twarz. Nie są długie.
Znowu odwracam wzrok, wpatruję się w kąt łazienki przez moment. Robię to bez powodu.
CZYTASZ
Bezboska Komedia
Mystery / ThrillerCzasami wyobrażenie zaczyna zacierać się z rzeczywistością. Tak się dzieje z główną bohaterką, dziewczyną która powoli przestaje rozróżniać rzeczywistość od wytworu swojej wyobraźni, aż w końcu doczekuje się tragicznego końca.