(1)

298 23 6
                                    

*per Kuba*

Zszedłem na dół do kuchni. Jak zwykle rodzice byli gdzieś wyjechani, a brat był w internacie. Przywykłem już do samotności. Była moją nieodłączną towarzyszką. Zrobiłem sobie płatki z mlekiem i usiadłem przy stole. Jedząc je przygotowywałem się mentalnie na to co mnie czeka. Nudne lekcje, wpierdol i przyjazd brata. No zajebiście. Od pierwszego dnia w tej budzie jestem celem szkolnego gangu. Zawsze chcą pieniądze i zawsze dostanę w mordę. To już codzienność.

-Dość użalania się nad sobą. -wykrzyczałem do siebie

Zjadłem płatki i odstawiłem miskę do zlewu. Wziąłem książki i ruszyłem w stronę szkoły. Nie była ona daleko, więc szybko tam docierałem. Poszedłem do szatni odłożyć kurtkę i pobiegłem na lekcje. Pech chciał, że wpadłem na jakiegoś chłopaka. Nigdy wcześniej go nie widziałem. W jego oczach malowała się ogromna złość. Bardzo mnie przeraził ten widok.

-Przepraszam -powiedziałem cicho.

On mnie wyminął i poszedł dalej a ja udałem się w stronę klasy. Nie miałem żadnego przyjaciela. Każdą przerwę spędzałem samotnie. Lekcje nie trwały jakoś długo. Na szczęście nikt mnie nie pytał. Przy wyjściu stał już ten gang. Obok również zauważyłem tamtego chłopaka.

-No super. Pewnie będzie chciał się odegrać. -powiedziałem do siebie w duszy.

Przełknąłem ślinę i poszedłem w ich kierunku. Nie było innej drogi do domu. Oczywiście zatrzymali mnie.

-Gdzie się wybierasz? -zapytał szef tej grupki śmiejąc się szyderczo -Czyżbyś zapomniał o czymś?

Bez wahania oddałem moje wszystkie pieniądze. Oczywiście na tym się nie skończyło.

-No to teraz oberwiesz -powiedział zdzielając mnie w twarz.

Potem jeszcze dostałem z pięści prosto w wątrobę. Upadłem z bólu. Leżałem chwilę zwijając się. Chwilę później wstałem, bo wiedziałem, że jak tego nie zrobię to oberwę mocniej. Kątem oka zobaczyłem tego chłopaka, który w tym momencie podchodził do mnie. Mój oprawca właśnie robił kolejny zamach, jednak nie zadał ciosu. Nieznajomy przytrzymał jego rękę. Ponownie widziałem ten przerażający wzrok, jednak tym razem przeszywał szefa tego gangu.

-Dość. -powiedział spokojnym, acz przerażającym głosem -Jak tak bardzo chcesz się bić, to poszukaj sobie kogoś podobnego sobie.

Wydarzyło się coś bardzo dziwnego. Pierwszy raz w oczach mojego oprawcy widziałem strach. Stał tak chwilę, aż w końcu wyrwał się i poszedł, a za nim cała grupka. Patrzył jeszcze chwilę w ich stronę a potem obrócił się do mnie.

-Nic ci nie jest? -zapytał już łagodnym i miłym głosem -Jestem Marcel, a ty?

-Jestem Kuba. Nic mi nie jest, zwykle jest o wiele gorzej. -odpowiedziałem poddenerwowany

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę. Przeprosiłem Marcela za to co było wcześniej i wymieniliśmy się numerami telefonu. Potem pożegnałem się i ruszyłem w stronę domu. Nie mogłem przestać myśleć o tym co się wydarzyło. Dom był jeszcze pusty. Szybko zjadłem zupkę chińską i korzystając z spokoju odrobiłem lekcje. Zdążyłem akurat na czas. Chwilę później pojawił się mój brat z swoją dziewczyną. Poszedłem do swojego pokoju i włączyłem muzykę na słuchawkach. Nie była ona jednak w stanie zagłuszyć krzyków dziewczyny i jęków brata. Zadawałem sobie jedno pytanie. Czemu oni zawsze robią to tak głośno. Kilka godzin później wyłączyłem muzykę i od razu zasnąłem. Na szczęście jutro jest sobota.

Odkąd się pojawiłeś moje życie nabrało blasku. Zaha x MacgajsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz