Najbardziej kojącą częścią każdego dnia Hermiony szybko stał się znajomy brzęk dzwonka nad drzwiami, kiedy po pracy wślizgiwała się do apteki Dracona.
Dziś jednak, jeszcze zanim w pełni przekroczyła próg, na jej drodze pojawiła się szeroko uśmiechnięta twarz Teodora.
Och, jak dobrze, że tutaj jesteś. Muszę ci coś pokazać.
Niech zgadnę... chodzi o kwiaty?
— W rzeczy samej, chodzi o kwiaty — potwierdził Teo, prowadząc ją przez sklep, bezpośrednio obok Dracona, który stał spoglądając na nich z uniesioną brwią. Brunet wprowadził ją na zaplecze, gdzie zwykle warzono eliksiry na sprzedaż. Z pomieszczenia zniknął jednak cały rząd kotłów, a w ich miejsce pojawił się szereg różnorodnych kompozycji kwiatowych.
Czasami Hermiona żałowała, że po prostu nie poprosili Narcyzy, by ta zajęła się kwiatami na ich ślub, skoro i tak organizowali tylko małe przyjęcie. Jednak matka Dracona była do tego stopnia zauroczona myślą o Teodorze w roli florysty, że sama zaproponowała mu ogrody Malfoyów jako źródło najlepszych okazów różnorodnych kwiatów.
Mimo wszystko, Hermiona widziała, ile radości dawało Teodorowi to zadanie, więc ostatecznie nie przejmowała się na zapas.
O ile oczywiście nie przeszkadzało to w nowym biznesie Dracona.
— Teo — mruknęła z zaskoczeniem. — Gdzie są eliksiry?
Draco wślizgnął się na zaplecze, z irytacją wykrzywiając usta.
— Teo zdecydował, że w tym tygodniu nie musimy sprzedawać żadnych eliksirów.
— To tylko tymczasowe — odparł Teo z lekceważącym machnięciem dłonią. — Hermiono, chciałbym, żebyś przyjrzała się moim propozycjom.
Na najbliższym stole leżało aż osiem różnych bukietów. Wszystkie nieco różniły się od siebie, jednak zawierały te same rodzaje kwiatów i utrzymane były w podobnej kolorystyce. Hermiona nigdy nie uważała się za ekspertkę, a dla jej niewprawionego oka, większość propozycji wyglądała dość podobnie.
No i nadal nie byli pewni, czy Teo rzeczywiście kiedykolwiek skończył jakiś kurs florystyczny.
Posyłając brunetowi niespokojny uśmiech, zwróciła się w stronę Dracona, który przyglądał się im z kpiącym rozbawieniem.
— Ciężko mi się zdecydować... Który z nich najbardziej ci się podoba, Draco?
Oczy blondyna zwęziły się na krótki moment.
— Mi w sumie wszystko jedno, o ile się z tobą ożenię, kochanie.
Hermiona zmarszczyła brwi i zmierzyła go twardym spojrzeniem. No cóż, nie mogła oczekiwać, że tak łatwo uda jej się wybrnąć z tej sytuacji.
— A który najbardziej podoba się tobie, Teo? — zapytała, zawracając do ich nadgorliwego przyjaciela. — Osobiście uważam, że wszystkie są piękne.
— Cóż... — zaczął Teo, wypinając pierś, gdy zbliżył się do stołu, machając ręką w kierunku pierwszego bukietu. — Jak widzisz, ta konkretna kompozycja zawiera...
— Wiesz co? — przerwała mu, uśmiechając się szeroko. — Zdam się na ciebie i twój gust.
Teo uniósł brew.
— Jesteś pewna?
— Absolutnie. — Energicznie skinęła głową i machnęła w kierunku kwiatów, a kilka płatków róż spadło na podłogę. — Wszystkie są naprawdę urocze. Wierzę, że sam wybierzesz najlepszy. W końcu potrzebujemy tylko bukietu dla mnie i butonierek dla was i Dracona, skoro przyjęcie weselne i tak będzie dość małe.
CZYTASZ
[T] Nigdy w sercu | Dramione
FanfictionHermiona Granger nigdy nie sądziła, że niecałą dekadę po wojnie, Draco Malfoy będzie jej najlepszym przyjacielem. Nigdy też nie zamierzała wpaść w pułapkę paktu małżeńskiego, zrodzonego pewnej późnej nocy po wypiciu zbyt dużej ilości wina. Jednak w...