Wampirowi zmniejszyły się lekko źrenice na słowa które usłyszał od szatyna, wzdrygnął się, obrócił się w jego stronę, spojrzał na niego innym wzrokiem, jak by mu współczuł, na całe szczęście młodszy już spał, odsunął się delikatnie, wstał z łóżka i skierował się do łazienki, westchnął cicho, zamknął drzwi oraz zaczął szukać tabletek przeciw bólowych, tak nagle go rozbolała głowa. Gdy w końcu znalazł tabletki wziął dwie na raz, bez po pijania. I co ja mam teraz zrobić? Dzieciak się zakochał akurat we mnie, tak czy inaczej jest za młody i musi sobie odpuścić.- Pomyślał, przemył twarz zimną wodą, otworzył drzwi, poszedł do swojego biura, dziękując sam sobie że zostawił jakieś papiery, zapalił małą lampkę która znajdowała się przy biurku i zaczął wypełniać pozostałe papiery które musiał zostawić w domu ostatnio.
***
Szatyn obudził się koło siódmej piętnaście, ziewnął zauważył że starszego nie ma, uśmiech który miał przez całą noc, w tym momencie właśnie mu zszedł z twarzy, przetarł piąstkami oczy, ziewnął, wstał i udał się do swojego, zauważył że w biurze świeci się światło, westchnął cicho. Zaczął szukać w szafie jakieś ubrania, po chwili wyciągnął czarne rurki, białą koszulkę oraz jakąś bluzę, ubrał szybko bieliznę i rzeczy które sobie naszykował, poszedł jeszcze zaspanym krokiem w stronę biura i oparł się o framugę drzwi, spoglądając na starszego.
-Levi? o której wstałeś..?- Spytał szatyn, wpatrując się w bruneta.
-Godzinę temu..- Wypowiedział po chwili, dlaczego nie od razu? Bo nie chciał pamiętać to o czym mówił wczoraj szatyn, nie chciał drążyć tematu.
-Aa. No dobrze.- Uśmiechnął się delikatnie.- Będę za niedługo szedł już.
-Mhm. Nie chcesz śniadania?- Spojrzał na niego brunet, wstał i przeszedł obok niego obojętnie, kierując się do sypialni.
-Nie.. Zaraz będę już szedł, dobrze?- Obrócił się w jego stronę szatyn, przyglądając się mu uważnie.
-Dobrze.- Spojrzał się w jego stronę, zamknął drzwi.- Nie wchodź.-Wypowiedział stanowczo, wyciągnął z szafy ubrania, zaczął się rozbierać, szybko nałożyć na siebie bokserki a po chwili spodnie, gdy sięgał po koszulę nagle drzwi się otworzyły a do pokoju wszedł szatyn, brunet spojrzał na niego, szatyn stał zarumieniony w drzwiach.- Mówiłem ci żebyś nie wchodził.- Wypowiedział brunet i szybko ubrał na siebie koszulę.
-T.. Tak przepraszam ale.. Chciałem tylko powiedzieć że wychodzę już.- Wypowiedział szybko szatyn i również szybko wybiegł z pokoju, po chwili było słychać jak drzwi się zamykają.
Brunet westchnął głośno poirytowany zachowaniem młodszego, zawiązał krawat, nałożył marynarkę, wziął telefon z szafki nocnej, skierował się do łazienki szybkim krokiem, wymył zęby po czym poszedł do przedpokoju.
Szatyn w tym czasie szedł w pośpiechu do szkoły, po parunastu minutach w końcu tam był, uśmiechnął się na widok przyjaciół, podszedł do nich oraz przytulił się na przywitanie.
-Hej wam.- Wypowiedział radośnie szatyn.
-Hej.- Wypowiedzieli jednocześnie przyjaciele.
-Pierwszy dzisiaj polski, tak?- Wypowiedział szatyn a blondyn skinął głową na 'tak'.- Dzisiaj to siedemnastej są chyba lekcje, no nic.-Wypowiedział znów szatyn ale tym razem sam do siebie.
-Tak właściwie to, czemu cię wczoraj nie było Eren?- Spytała Szatynka.
-Aaa, źle się czułem, ale jest już ok.-Wypowiedział po chwili, dziewczyna miała jeszcze coś dodać ale przerwał jej dzwonek na lekcje. Przyjaciele udali się do klasy, szatyn jak zawsze siedział z blondynem, natomiast szatynka usiadła z brunetką, którą większość klasy nazywała ziemniaczarą. Po dziesięciu minutach do klasy wszedł nauczyciel, był to wysoki blondyn z okularami i miał brodę. Usiadł przy biurku, włączył laptop oraz zaczął coś na nim robić.
-Mh, kogoś nie ma?- Spytał bo chwili blondyn, jeden z uczniów podał mu nazwisko osoby której nie było.- Dobrze, dzisiaj znów wczorajszy temat.- Zaczął mówić co mają robić.
-Ej? Armin?- Blondyn spojrzał się na niego.
-Tak?- Wyszeptał.
-Eh.. Już nic, kiedy indziej ci powiem, dobrze? Ale nie mów Mikasie..-Wypowiedział cicho szatyn.
-Jasne..- Uśmiechnął się szeroko i zaczął robić co nauczyciel kazał.
Jakiś czas później w końcu zadzwonił dzwonek na przerwę, szatyn wziął swoje rzeczy oraz wyszedł z sali, nagle spojrzał na podłogę, znajdowały się tam kropelki krwi, do szatyna podbiegła od razu szatynka, złapała go za ramię i zmarszczyła lekko brwi.
-Eren? Leci ci krew z nosa, chodź do pielęgniarki..- Wypowiedziała zmartwiona.
-huh? Na prawdę?- Spytał po czym westchnął.
***
Szatyn właśnie wszedł do domu, rozebrał swoją kurtkę, odwiesił ją po czym ściągnął buty, skierował się do swojego pokoju, plecak rzucił gdzieś w róg pokoju, usiadł skulony na łóżku, sięgnął po telefon, nakrył się kołdrą oraz zaczął coś przeglądać na nim, po dłuższej chwili przypadkowo zasnął.
Brunet dzisiaj wyjątkowo szybko skończył pracę, była właśnie 17, a już wychodził z pracy, wiedział że szatyn jest już w domu, ale szczerze nie chciał z nim przebywać, bynajmniej nie po tym co usłyszał w nocy. Westchnął cicho, wszedł do auta, włączył silnik, zaciągnął sprzęgło oraz ruszył w stronę domu, po jakimś czasie w końcu dojechał na parking, zaparkował auto, wyłączył je i skierował się do domu, wyciągnął klucze, wsadził je do zamku w drzwiach, przekręcił klucze, nacisnął na klamkę oraz wszedł do domu. Zaczął ściągać kurtkę, którą odwiesił, potem ściągnął buty. Brunet skierował się do salonu, usiadł na kanapie, sięgnął po okulary oraz książkę, która znajdowała się na stoliku obok kanapy. Założył okulary i zaczął powoli czytać, nagle usłyszał kroki w jego stronę.
-Levi? T.. To ty?- Spytał zaspany szatyn.
-Mhm.- Wymamrotał.- Jak było w szkole?
-Hm? A.. Dobrze, nie licząc tego że byłem na jednej lekcji, bo mi zaczęła lecieć krew z nosa..- Podrapał się nerwowo po karku oraz usiadł obok starszego.
-Mhm.. Już wszystko dobrze?- Spytał.
-Huh..? A.. A tak, już jest okej, dziękuje że pytasz.- Uśmiechnął się.- Wiesz, może jutro.. Pójdziemy gdzieś, jeśli będziesz miał oczywiście czas..
-Dobrze ale nie obiecuję.- Wypowiedział starszy, wciąż czytając, po chwili poczuł jak coś opierało się o jego ramię, była to oczywiście głowa szatyna.- Nie za wygodnie ci?
-Nie.- Uśmiechnął się szatyn, zmienił pozycję a dokładniej głowę przeniósł na kolana starszego, zachichotał cicho, starszy natomiast odłożył książkę oraz okulary, przy tym składając je ostrożnie. Zaczął głaskać młodszego po głowie, delikatnie się zarumienił przez to, modląc się w myślach że brunet nie zwróci na to większej uwagi.-Levii?
-Hm? Co jest dzieciaku?- Spytał starszy, szatyn rozchylił usta na moment ale po chwili je zamknął.
-Już nic.- Wypowiedział lekko zarumieniony.
-------------------------------------------------
przepraszam, zapomniałxm wczoraj wrzucić rozdziału --
CZYTASZ
🩸two different drops of blood🩸 RIREN/ERERI
VampirgeschichtenMłody vampir o imieniu Levi przygarnia pod swój dach jedno z porzuconych dzieci... Ludzkich dzieci. Mieszkał on z ludźmi lecz ukrywał swoją naturę, po parunastu latach dzieciak zauważył że coś jest nie tak. Jak potoczą się ich losy dalej?