Tak zaczęły mijać tygodnie, Eren prawie codziennie chodził do szkoły, chyba że był weekend. Natomiast Levi zaczął minimalnie mniej pracować, przez co gdy oby dwoje mieli czas, spędzali go razem, ale często też szatyn spotykał się z przyjaciółmi. Eren co do swoich uczuć, którym darzył mężczyznę, był pewny, że kocha tego mężczyznę o kobaltowych oczach, a co do Levi'a to nie wiadomo.. Fakt zbliżyli się do siebie, ale chyba nie na tyle żeby pokochać tego dzieciaka, prawda?
Dzisiaj była sobota przez co szatyn wstał dość wcześnie jak na niego, gdyż zazwyczaj wstawał koło jedenastej, a dzisiaj wstał o ósmej. Dlaczego tak? Ponieważ na dziesiątą był umówiony ze swoją klasą żeby się spotkać i pospędzać wspólnie czas, gdyż za niedługo dwójka z przyjaciół miała wyjechać, był to Reiner Braun oraz Berthold Hoover, szatyn w tym momencie właśnie wychodził z domu, miał pół godziny żeby dotrzeć na miejsce, więc nie śpieszył się, bo po co? Po dłuższym czasie maszerowania, dotarł tam, na jego nieszczęście bądź szczęście, był tam pierwszy. Po paru minutach zjawiła się Mikasa, a potem przyszła cała reszta.
-Wszyscy są?- Spytał się Armin.
-Na to wygląda.- Klasnęła w dłonie Ymir, spoglądając na Historię.- Dobra, to idziemy w takim razie.
Cała grupa skierowała się do pizzerii, gdy byli na miejscu to oczywiście weszli do środka, zajęli największy stolik, wszyscy spojrzeli na menu.
-Jaką bierzemy?- Spytała Mikasa.
-Może hawajską?- zaproponowała Historia.
-Nie. Proszę tylko nie hawajska.- Wypowiedział Jean, który się lekko skrzywił na samą myśl że by miał ją jeść.
-Tak czy inaczej byśmy musieli kupić co najmniej trzy duże, bo się nie najemy jedną. Ba! Nawet nie każdy by zjadł.- Wypowiedziała Ymir, która spojrzała na Historię po raz kolejny.
-To może.. Kto by jadł tą hawajską?- spytał Eren.
Po jakimś czasie, wszyscy wybrali trzy rodzaje pizzy, mianowicie hawajską, salami oraz cztery sery, gdy kelnerka podeszła do stolika, wyciągnęła mały notesik z kieszeni i spojrzała na grupę.
-Co będzie dla was?- Spytała dość nie wysoka brunetka.
-Pizza salami, cztery sery oraz hawajska, wielkość duża, no i jeszcze Pepsi.- Wypowiedział Reiner, Sasha się delikatnie uśmiechnęła, kelnerka zapisała wszystko w notatniku oraz odeszła.
-Hmm.. Może potem pójdziemy nad jezioro?- Zaproponował Armin.
-W sumie, czemu nie?- Odezwał się Eren, który się delikatnie uśmiechnął, reszta kiwnęła tylko głowami na znak zgody.
***
-Wiecie, my będziemy się już zbierać.. Musimy jeszcze kilka spraw ogarnąć, co nie Berthold?
-Tak, tak, to do zobaczenia kiedyś tam..- Wszyscy jeszcze raz przytulili przyjaciół, a oni powędrowali w kierunku, najprawdopodobniej swoich domów, Annie westchnęła cicho, spojrzała na Armina i uśmiechnęła się delikatnie.
-Wiecie co? Ja już też będę się zbierać, to do zobaczenia!-uśmiechnęła się na moment, po czym odeszła.
Tak co jakiś czas wszyscy odchodzili, aż został tylko Eren, Mikasa, Armin oraz Jean. Szatyn spojrzał na swoich przyjaciół oraz uśmiechnął się, zeszedł na pomost, zapraszając gestem ręki, swoich przyjaciół na niego, ci po chwili wstali, otrzepali się z trawy oraz stanęli na pomoście.
-Wiecie, fajny księżyc.
-Serio? tylko po to kazałeś nam tu przyjść?- Spytał Jean.
-Tak, no ale spójrz.- Zachichotał lekko.- Mniejsza, ja też będę wracał, chyba.
Brunet w tym czasie, siedział w barze z dwójką swoich jedynych przyjaciół, Hange oraz Erwin jak zwykle pili jakieś drinki, gdy on w tym czasie siedział, dość znudzony, przeglądając coś na telefonie, gdy nagle odezwała się brunetka.
-Levi? Jak tam z Erenem?- Spytała dość zaciekawiona.
-Jak ma być? Wszystko ok.- Odpowiedział oschle, po czym westchnął lekko.
-Coś się stało?- Spytała brunetka.
-Ej, ja już będę się zbierał, to pa.- Wypowiedział nagle blondyn i poszedł.
-Pa.- Wypowiedziała brunetka, przysunęła się bliżej bruneta, położyła rękę na jego ramieniu i uśmiechnęła się.- A więc spytam jeszcze raz, coś się stało?
-Nie.- Odpowiedział od razu.
-Widzę. Myślisz że nie zauważyłam jak ostatnio patrzysz na Erena?- Spytała uśmiechnięta.
-Patrzę na niego normalnie, jebnięta okularnico.- Westchnął cicho.
-Właśnie nie, Levi? Czujesz coś do niego?- Spytała na spokojnie.
-Za dużo wypiłaś już.- Brunet nie odpowiedział, przecież dla niego ten dzieciak był obojętny, prawda? Zwyczajny dzieciak, którego przygarną pod swój dom w młodym wieku, nic dla niego nie znaczył, mimo tych urzekających oczu, ślicznego uśmiechu.
-Levi. Wypiłam mało!- Zmarszczyła lekko brwi.- Eh.. Levi wiesz że możesz mi zaufać, dzieje się coś między wami ostatnio?- Spytała brunetka z delikatnym uśmiechem.
-Czworooka ile mam ci jeszcze razy mówić że nic nas nie łączy, to zwykły dzieciak i tyle.- Powiedział już lekko zirytowany brunet.- Też już będę szedł, tobie radze to samo.- Wypowiedział po czym wyszedł z baru, skierował się od razu w stronę domu, nagle usłyszał jak ktoś woła jego imię, zignorował to, mimo że to nie był głos brunetki.
-Hej Levi, co robiłeś?- Spytał uśmiechnięty szatyn.
-Nic.- Odparł, nawet nie patrząc się w stronę Erena.
-Mhm, no w porządku.- Odparł ciszej już.- Jak się czujesz?- Z jakiegoś powodu, brunetowi rozszerzyły się na moment, nikt, nigdy mu nie zadawał pytań, odnośnie jego samopoczucia.
-Dobrze.- Odparł.
-Cieszę się, Levi?- Spojrzał na niego szatyn, z lekkimi iskierkami w oczach.
-Co jest?- Wypowiedział, nadal nie spoglądając na niego.
-No bo..- Zarumienił się delikatnie.- Uhm.. Już nie ważne..- Westchnął cicho, po czym spuścił wzrok.
-Eren. Powiedz.- Wypowiedział stanowczo brunet.
-N..Nie, to jest głupie..- Zarumienił się bardziej.
-Zacząłeś to dokończ.- Zmarszzył delikatnie brwi, oraz spojrzał na szatyna.
-Bo.. -Szatyn jeszcze bardziej się zarumienił, złapał Levia za nadgarstek, przyciągnął go ostrożnie do siebie, znikąd rozpadało się, ale mu to nie przeszkadzało, jedną dłoń położył na policzku bruneta, po chwili pocałował go czule w usta, z początku brunet odwzajemnił pocałunek, nagle deszcz zaczął mocniej lać, idealnie do klimatu, prawda? Wszystko było tak dobrze, bynajmniej dla szatyna, gdy nagle brunet, ostrożnie odepchnął od siebie szatyna, spojrzeli sobie w oczy.
-Eren. Ja nic do ciebie nie czuje.- Odpowiedział brunet, wciąż patrząc się prosto w oczy szatyna.- Dość mocno pada, chodźmy już.- Wypowiedział jak by nigdy nic, po czym zaczął się kierował w stronę domu.
Szatynowi nagle, do oczu nabrało się pełno łez, nałożył kaptur na siebie oraz poszedł w zupełnie innym kierunku, po drodze szlochając, nałożył bardziej na siebie kaptur, szedł tak, ze spuszczoną głową, gdy nagle wszedł w kogoś, nawet nie spojrzał na tą osobę.
-Przeprasza..- Wypowiedział cicho.
-Nic się nie stało.. Czekaj? To ty Eren?- Spytała brunetka, a dopiero teraz szatyn na nią spojrzał.
-Hange?- przetarł oczy.
-Jeju, chodźmy do mnie.. Nie wyglądasz najlepiej, a w domu mi opowiesz co się stało.
--------------------------------------------------
mam nadzieje ze sie podobal, gwiazdki i komentarze mile widziane <3
CZYTASZ
🩸two different drops of blood🩸 RIREN/ERERI
VampirosMłody vampir o imieniu Levi przygarnia pod swój dach jedno z porzuconych dzieci... Ludzkich dzieci. Mieszkał on z ludźmi lecz ukrywał swoją naturę, po parunastu latach dzieciak zauważył że coś jest nie tak. Jak potoczą się ich losy dalej?