Nie wolno tobie

190 11 2
                                    

Następnego dnia dziewczyna na prośbę ojca poszła na małe zakupy do pobliskiego sklepu. Wzięła ze sobą siatkę na zakupy i 25 dolarów. Pewnym krokiem ruszyła do oddalonego o pół kilometra sklepu. Kupiła w im potrzebne rzeczy, plus dla siebie paczkę papierosów i energetyka. Wyszła i ustała pod sklepem. Otworzyła puszkę i wybiła łyka. Po czym wzięła papierosa i zapaliła sobie go zapalniczką. Zaciągła się a dym wyleciał z jej ust. Nagle zza rogu zjawił się Raphael.

-Hej, ty palisz. Nie wolno tobie.

-A ty kim jesteś? Moim ojcem żeby mi mówić co mi wolno a czego nie.

-To jest nie zdrowe. Możesz się szybko uzależnić. Poza tym dostaniesz raka płuc.

Mia nie wiedziała dlaczego mężczyzna tak się o nią troszczył. To było troszeczkę dziwne. Nigdy nie widziała mężczyznę troskliwego więc te wszystkie zdarzenia które miały miejsce z Raphael'em były nietypowe dla nastolatki. W głowie dziewczyny zaczęły się pojawiać myśli typu że może on jest gwałcicielem i to co mówił ojciec o nim jest prawdą. Dziewczyna rozmyślając nic nie mówiła. Była nie zręczna cisza między tą parą.

-Ej no zgaś tego papierosa!

Jones była zdenerwowana na Walkera. Nie wytrzymała i nie zgaszony papieros zgasiła na policzku mężczyzny.

-A ła. Oszlałaś, to bolało.

Mężczyzna złapał się za policzek. Miał na nim ranę bo oparzeniu.

-Nie rozumiem, twojego zachowania. Raz jesteś dla mnie miła, traktujesz mnie z szacunkiem, zwraszasz się do mnie na pan a drugim razem nienawidzisz mnie. Naprawdę nie rozumniem twojego zachowania. Wiem, że może przechodzisz okres buntu...

Mia nie chciała już słuchać przechwalań 50-latka. Zamknęła swoją wewnętrzną stroną dłoni usta Raphael'a. Przez co on mógł poczuć pierwszy raz jej dłonie na jego wargach. Oczywiście utrudniało mu to oddychanie.

-Zamknij ten ryj do cholery. Nie obchodzą mnie twoje filozoficzne uniesienia.

Brunet zdjął dłoń ze swoich ust. Szybko oddychał. Ona raniła mu serce zachowując się w stosunku do niego tak oschle i raniąc jego uczucia względem jej.

-Dlaczego taka jesteś?

Dziewczyna zrobiła parę kroków do przodu. Walker wpatrywał się w dziewczynę. W pewnej chwili odwróciła się i złapała Raphael'a za jego szerokie barki. Popchnęła go do tyłu i przygwoździła do ściany. Przybliżyła się lekko do jego ust. Mężczyzna już myślał że go pocałuje. Na samą myśl szybciej zabiło mu serce. A ona miała najwidoczniej inne plany. Złapała obiema rękami jego szyję. Jej chwyt był tak mocny i pewny że Raphael nie mógł złapać tlenu. Dziewczyna miała zamiar go postraszyć dusząc go.

-Dlaczego taka jestem? W sumie to nie wiem. Może to dlatego że każdy facet to dupek. W domu mam tragedię i kiedy chociaż na chwilę chce ucieknąć od problemów. Oddać się butelce energetyka i paczce papierosów wtedy musisz ty się pojawić i dawać mi kazanie jak byś był moim ojcem.

Mówiąc to cały czas dusiła go. W pewnej chwili ze sklepu wyszła sprzątaczka która po zauważeniu co się dzieje pod sklepem, wyszła aby to ogarnąć. Dziewczyna wystraszyła się krzyku kobieta i uciekła. W ten sposób Raphael został uratowany przed uduszeniem. Wrócił do domu smutny. Rozmyślał nad tym co się wydarzyło. Dlaczego Mia go tak potraktowała? Chciał być miły i ją upomnieć aby nie niszczyła sobie zdrowia. A ona inaczej to przyjęła. Walker miał złamane serce. I kiedy to po jednej jak i drugiej nocy z Mią jego serce było w skowronkach, tak teraz po tym incydencie czuł że jego serce rozpadło się na kawałki. Kiedy wrócił do swojego mieszkania udał się do sypialni. Zapalił małą lampkę na komodzie i położył się pod kołdrę. W ubraniach, nie przebrany, skulił się jak małe dziecko i zaczął płakać. Był tak bardzo zakochany a ona odtrącała jego uczucia. Zaczął zastanawiać się czy ta relacja ma sens. Czy kiedykolwiek będą razem. Wątpię czy tak będzie pomyślał Raphael.

Będę twoim aniołem stróżemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz