Hej, jestem Kathreen Maximoff. Jestem księżniczką królestwa Maximoff (nazwisko zobowiązuje). Jednak moi rodzice mnie ukrywają przed ludźmi moje istnienie. Zapytacie dlaczego? Dlaczego oni mnie ukrywają przed ludźmi? Mam moce. Jestem Violet Witch. Potrafię otwierać swoje portale, żeby szybciej się przemieszczać, robić tarcze ochronną, łapać przedmioty i je przenosić za pomocą portali, wytwarzać liny. Mam też swoją różdżkę. Pomogła mi ją zrobić moja mentorka, Ashley. Dzięki niej potrafię wyczarować zaklęcie Patronusa (jest nim wielki, majestatyczny wilk), potrafię też wiele prostych i trudniejszych zaklęć oraz eliksirów. Dzięki niej stałam się też animagiem i jest nim biały wilk z fioletowymi oczami. W tym samym kolorze mam też moc. To chyba coś znaczy, ale mniejsza, nie o tym teraz. Mój ojciec jest do mnie ozięble nastawiony. Widać w jego oczach tylko nie chęć. Moja mama jest jego totalnym przeciwieństwem króla/ojca. Niby obydwoje są oziębli, ale jak są tylko we dwoje. Jak mama jest sama to jest ultra miła i kochana. Ona nauczyła mnie takich prostych czynności typu czytanie czy pisanie, ale także dzięki niej umiem strzelać z łuku i jeździć konno. Skoro już wiecie dlaczego mnie ukrywają, to pewnie zastanawiacie się co się ze mną dzieje jak ktoś do nas przychodzi na negocjacje handlowe czy tak po prostu w odwiedziny? Już wam mówię. Ojciec zostawia mi ciepły obiad, zanim przyjdą goście i karze mi być cicho, żeby nikt się nie dowiedział i cały czas siedzię u siebie w pokoju i najczęściej maluję, czytam czy uczę się magii. Lub śpię jak jest już wieczór. Na moje szczęście mam prywatną łazienkę z prysznicem i wanną, umywalką i toaletą. Mam też swoją prywatną garderobę więc spora część zamku należy do mnie. Nie traktują mnie źle, nie chodzę głodna ale nie ma tej atmosfery rodzinnej. Coraz bardziej boję się o moją mentorkę Ashley. Boję się, że mój ojciec się o niej dowiedział. Bardziej o tym, że mnie uczy magii. Boi się, że wyjdzie ona na jaw.
*Kilka dni później*
O f**k. Ojciec wie o Ashley. Na początku chciał ją zabić od razu, aby się jej pozbyć, ale mama go przekonała, abym się z nią pożegnała. Teraz ide do Ashley.
[K]-Witaj Ashley.
[A]-Witaj Kate. (Kate to skrót od imienia Kathreen- dop. autorki)
Zaczynam płakać. Przez ten jej spokój. Moja mentorka od zawsze była oazą spokoju i to w niej lubiłam i jednocześnie nienawidziłam. To był moment w którym tego nie lubiłam.
[A]- Hej mała, nie płacz. Muszę Ci coś powiedzieć. Musisz uciekać. Najlepiej na północ. Weź ze sobą łuk i linę. Zabierz też bidon, bo wody na naszej wyspie są w 100% pitne. Omijaj miasta. Odmawiaj pomocy. A i co najważniejsze masz się ciepło i wygodnie ubrać.
Mam teraz ultra wielki mętlik w głowie. Dlaczego mam uciekać?
[A]- Wiem, że masz teraz mętlk w głowie, ale musisz się jeszcze zapytać mamy o ród Blacków. Zapamiętaj ród Blacków. Zaraz pewnie przyjdą strażnicy, więc pamiętaj maleńka. Uciekaj jak najszybciej najlepiej dziś w nocy. A i weź różdżkę. Nie mów nikomu, nawet mamie. Zapytaj sie tylko o ród Blacków.
Nagle weszli starżnicy i zabrali moją mentorkę. Za nimi stała moja mama. Strażnicy zabrali Ashley, a ja poszłam z mamą do mojej sypialni. Uznałam, że teraz ją zapytam o ten ród Blacków.
[K]- Mamo, bo Ashley kazała mi się ciebie zapytać o taki jeden ród. Dokładniej to mam na myśli ród Blacków.
Mama zaniemówiła. Nagle zbladła jej twarz, a jej oczy nagle stały się nieobecne. Potrząsłam ją za ramię i nagle wszystko wróciło do normy.
[Mama]- Kate, nie przerywaj mi do póki nie skończę całej opowieści. Jasne, jasne. Dobrze to zacznijmy od początku. Nie jesteś naszą córką, nie jesteś Kathreen Maximoff, tylko Kathreen Black. Jak byłaś mała, miałaś roczek, nie więcej to twój ojciec zaatakował zamek Blacków, a dokładniej Samanthy i Syriusza Blacków. Jesteś ich córką. Ja nie mogłam mu urodzić dziedzica lub dziedziczki. Możesz być na mnie wściekła, że go nie powstrzymałam ale ja dowiedziałam się dopiero jak przyszedł z tobą do zamku. Dopiero wtedy dowiedziałam się co zrobił. Uznałam, że nie mogę cię tak po prostu wyrzucić, więc opiekowała się tobą. Pierwsze objawy magii miałaś w wieku 1,5 roku. Wtedy znalazłam Ashley. Jak twój ojciec dowiedział się o twoich mocach, to chciał cię zabić. Zabroniłam mu, wiedząc, że mogę rozpowiedziec jego brudy z przeszłości. Obawiał się o swoją reputację. Nie dziwię mu się. Też bym się bała. Więc dlatego jest dla ciebie taki oziębły. Więc już wszystko wiesz o tym rodzie Blacków. Mam nadzieję że Ash powiedziała, że masz uciekać.
[K]- Tak, kazała mi uciekać jak najszybciej, na północ. Kazała też zabrać łuk, różdżkę, bidon i linę. A I kazała mi się ciepło i jednocześnie wygodnie ubrać. Poleciła, abym uciekła dzisiaj w nocy.
[Mama]- Przyniosę Ci bidon i pomogę ominąć straże. Chociaż tyle mogę dla ciebie zrobić i pamiętaj byłaś dla mnie jak prawdziwa córką, której nie mogłam mieć.
Nie powiem, wstrząsnęło mną to. Czyli Ash nie kłamała. Muszę uciekać, i to jak najszybciej.Przytuliłam ją i zaczęłam się ogarniać. Jeszcze chciałam się umyć, więc musiał się streszczać. Szybko się ogarnęłam, ubrałam ciepło i wygodnie. Wzięłam swój łuk i strzały. Założyłam też mój kamyczek mocy. Jest on od Ashley i ma mnie on chronić przed złem. Przygotowałam też swój plecak do którego przyczepiłam łuk I strzały i czekałam na mamę. Po chwili przyszła i wręczyła mi resztę rzeczy. Dała mi też pelerynę z kieszonką na różdżkę. Była cała czarna z srebrnymi guzikami. No cóż czas wyruszać. Nie mogę zabrać ze sobą konia, bo szybciej zauważą jego brak. Mogę też szybciej przemieszczać się dzięki portalom. Niestety nie znam całego królestwa, więc mogę tylko go użyć do mojej granicy znajomości terenu. Otwieram portal i znikam.
943 słowa
Siemka.
Mam nadzieję, że wam się spodoba i ostrzegam, rozdziały będą pojawiać się nieregularnie.
kam.
CZYTASZ
magiczna księżniczka
FanfictionHej. Jest to książka, na którą mogłeś/aś trafić przypadkiem. Jest połączeniem Harry'ego Pottera i czasów, kiedy były dynastie. To mija się z prawdziwym hp, więc nie zdziwcie się co tu znajdziecie. Wykorzystałam tutaj nie tylko Harrego Pottera, ale i...