rozdział 4

11 1 0
                                    

Po wyjściu Harry'ego, Jamesa i tej drugiej kobiety, zostaliśmy w sali sami. Staliśmy tak przez dobre 2 minuty, i pierwszą osobą która się odwarzyła na jakikolwiek krok byłam ja. Podeszłam do nich bliżej i przytuliłam ojca- już tego prawdziwego. Oni chyba byli zdziwieni moją szybką reakcją, ale to trwało tylko chwilę i razem staliśmy w jednym uścisku. Czułam się przy nich totalnie bezpieczna, czułam tą miłość do mnie, jako odnalezionego dziecka. Chyba czas coś powiedzieć.
[K]- Mam dwa pytania i jedno stwierdzenie. Zacznijmy od stwierdzenia. Ty- wskazałam na mężczyznę- jesteś moim tatą Syriuszem, a ty- wskazałam na kobietę- jesteś moją mamą Samanthą. Mam rację?
Oni mi przytaknęli, a ja przeszłam dalej.
[K]- Dobra to teraz drugie pytanie. Jak mam się do was zwracać?
[Syr.]- Jak ci wygodnie eee.
[K]- Kate, jak ci wygodnie Kate. W ostateczności może być Katie, ale nie lubię tego zdrobnienia.
Wszyscy roześmialiśmy się na moją uwagę, dotyczącą mojego zdrobnienia. Moja mama podeszła do jednego ze sług i poprosiła go o coś.
[Sam.]- Córciu, pójdziesz teraz do pokoju gościnnego i dostaniesz tam świerze ubrania.
Zdziwił mnie fakt jak mnie nazwała. Znaczy to bardziej zaskoczył. Ja postanowiłam odpowiedzieć tym samym.
[K]- Dobrze mamo i tato.
Widziałam tylko kątem oka, jak zaczęli się przytulać i skakać z radości w swoich ramionach. Już wychodząc usłyszałam jakieś dziwne piski, ale uznałam, że to muszą być rodzice. Idąc za sługą zdałam sobie sprawę, że nie zapytałam rodziców, o tą rudowłosa kobietę. Uznałam, że zapytam tego sługi o nią.
[K]- Przepraszam, ale kim jest ta rudowłosa kobieta, która była na moim przesłuchaniu?
[Słf]- Jest to królowa Lily Potter. Małżonka Jamesa Pottera i matka Harry'ego Pottera. A teraz zapraszam.
I otworzył przedemną drzwi. Pokój też był jasny, jak sala rozpraw, ale na pewno było w nim przyjemniej. Ściany były w kolorze beżowym z złotymi akcentami. Łóżko było drewniane i idealnie komponowało się z całym pokojem. Sługa wyszedł a ja uznałam, że może poszukam jakieś łazienki, aby się umyć. Szybko ją znalazłam i teraz zadłam sobie sprawę że też były tam przygotowane rzeczy do kąpieli. Szybko się ogarnęłam i się przebrałam. Znalazłam też moją różdżkę i wysuszyłam włosy zaklęciem i się ubrałam. Akurat skończyłam, gdy do pokoju wparował mi Harry. Ja po nim, mogę się spodziewać wszystkiego chyba.
[H]- Ja chyba nie w porę, prawda?
Roześmiałam się na jego uwagę.
[K]- Nie, masz idealne wyczucie czasu, właśnie skończyłam się ogarniać.
[H]- Dobra to chodź na kolację. Kazano mi cię zawołać i zaprowadzić, więc zapraszam za mną.
[K]- Czy ty musisz być taki oficjalny, chłopie będziemy razem żyć, a ja nie mam zamiaru żyć na per pan, per pani.
Kate jestem.
[H]- Harry. A tak apropos, umiesz jeździć konno? Jak tak, to moglibyśmy się jutro na nich gdzieś wybrać, pokazałbym Ci wszystko.
[K]- Chętnie, i tak umiem jeździć konno. Umiem też strzelać z łuku, jak mogłeś zauważyć, przy naszym pierwszym spotkaniu.
Nagle usłyszeliśmy jak ktoś do nas biegnie. Była to mama Harry'ego. Czemu ona tu biegnie. Kolacja, odprowadzenie mnie. Dobra już pamiętam. Chyba się zagadaliśmy przy drzwiach.
[L]- Wam, to chyba trzeba przysłać specjalne zaproszenie. Już, na kolację obydwoje. A ty młody człowieku miałeś ją tylko przyprowadzić do sali. Porozmawialibyście sobie później.
[K]- To moja wina. Jakby nie lubię tego oficjalnego stylu, więc przeszliśmy na ty i Harry zaproponawał mi jutro wycieczkę krajoznawczą konno. I tak jakoś wyszło, przepraszam.
Została zbita z tropu, ale nie miała czasu odpowiedzieć bo właśnie wchodziliśmy do jadalni. Wszystkie pomieszczenia w tym zamku są jasne, zauważyłam.
Byli tam moi rodzice, i James, ojciec Harry'ego. Nie wiem dlaczego, ale jakoś nie byłam głodna. Nie raz tak miałam i zawsze był jakiś powód, a teraz takiego nie było. Ale musiała. się zmusić do jedzenia. Kolacja mijała mi w miarę spokojnie. Trochę rozmawiałam z Harrym i moją mamą, bo byli najbliżej mnie. Jednak cały czas czułam na sobie czyjś wzrok na sobie. Już miałam odchodzić od stołu a tu nagle.
[?]- Kate orient.
Złapałam, to co zostało rzucone, a była to bułka. Tylko przez kogo.
James, to musiałeś być ty. Nie dziwię mu się. Głos był najbardziej podobny, bo slyszalam go na przesłuchaniu.
[K]- Dziękuję James. A właśnie mam do was pytanie, jak mam się zwracać? Bo nie wiem.
[J&L]- Jak ci wygodnie.
[Syr.]- Kate, poczekaj chwilę. Jutro cię pokażemy światu. Bardziej królestwu.
Trochę się zestresowałam, jutro miałam iść iść Harrym na wycieczkę krajoznawczą. Dobra, nasze wyjście obgadamy sami.
[K]- To wszystko?
[Syr.]- Tak, to wszystko. Harry, odprowadzisz Kate?
[H]- Tak, choć Kate.
No i poszliśmy. Wszystko wyjaśniliśmy co do nasze wycieczki, że odbędzie się ona jutro, jak nie będę zmęczona albo pojutrze.
Po szybkim ogarnięciu się do spania, położyłam się i szybko zasnęłam. Jutro będzie ciężki dzień.

magiczna księżniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz