Dazai stał na dachu wysokiego budynku i patrzył na miasto skąpane w blasku księżyca. Wiedział, że ta próba samobójcza będzie jego ostatnią. Jeśli skoczy z tej wysokości bez wątpienia zginie. Nie ma możliwości, żeby było inaczej.
W swoim życiu wielokrotnie zastanawiał się, dlaczego tak bardzo dąży do śmierci. W końcu zdał sobie sprawę, że chodzi tu o pustkę, którą czuł i nie potrafił niczym wypełnić, a tym samym nie umiał normalnie istnieć. Jakkolwiek by to nie brzmiało, chciał popełnić samobójstwo, aby w pełni żyć. Aby jego ostatnie tchnienie było zarazem jego pierwszym.
Jednak nie chciał też nikomu sprawiać problemów swoją śmiercią. Przecież inni też odczuwali nieustanny ból i cierpienie związane z egzystencją, więc po co im go jeszcze dokładać?
Kiedyś starał się normalnie funkcjonować, a przynajmniej tak wyglądało to na pierwszy rzut oka. Rzadko kiedy spełniał swoje pragnienia i potrzeby, oczywiście te psychiczne. Przez jakiś czas starał się nawet zakochać. Niestety nie umiał poczuć czegokolwiek głębszego do żadnej kobiety, którą zobaczył lub poznał. Takie uczucia zagościły w nim dopiero, kiedy przebywał z pewnym niskim, rudowłosym mężczyzną. Poczuł coś do niego, już kiedy zobaczył go po raz pierwszy. Przez krótką chwilę miał nawet wrażenie, że życie ma jakiś sens. Jednak później zorientował się, że coś takiego nie jest normalne. Zaczął kłócić się z nim przy każdej możliwej okazji, żeby tylko to uczucie nie zostało odwzajemnione. Bał się. Bał się tego, że jeśli tak by się stało, Chuuya straciłby czas dla kogoś takiego jak on - bezlitosnego, okrutnego, bezdusznego i obrzydliwego człowieka, nie, demona, bo człowiekiem z pewnością nie mógł siebie nazywać. A rudowłosy zasługiwał na wszystko co najlepsze.
Pomimo tego budowania między nimi napięcia mężczyzna nigdy nie zdecydował się na najprostsze wyjście z tej sytuacji, czyli unikanie swojego obiektu westchnień w nadziei, że z czasem uczucia znikną. Nie potrafił tego zrobić, bo najzwyczajniej w świecie nie mógł zrezygnować z widywania się z Nakaharą. Był zły na siebie z tego powodu. Mimo to nadal potrafił zmuszać się do kłótni pomimo, że każde ostre słowo jakie wypowiedział w stronę niższego bolało go o wiele bardziej, niż jego odbiorcę. Czuł, że jego serce rozsypuje się na kawałki.
Tylko raz uległ sobie i kiedy niebieskooki zasnął, ten szybko i delikatnie musnął jego usta swoimi, uważne złapał za dłoń, po czym wyszeptał wyznanie miłości. To była najpiękniejsza chwila jego życia, gdy nie musiał ukrywać swoich uczuć. Wiedział jednak, że nie wolno mu być takim cały czas, więc zły na siebie szybko odszedł od śpiącego mężczyzny i udawał sam przed sobą, że to nigdy się nie wydarzyło.
Dazai spojrzał na nocne niebo, na którym zebrały się deszczowe chmury przysłaniając jasny księżyc. Szkoda. Zawsze chciał umrzeć otoczony przez piękno. Po chwili ponownie popatrzył na miasto pod nim, a jego wzrok mimowolnie przeniósł się na siedzibę Portowej Mafii. Zaczął zastanawiać się, gdzie jest teraz Nakahara. Może śpi w swoim mieszkaniu? A może akurat ma jakieś ważne zadanie i przesłuchuje kogoś w celi?
CZYTASZ
Ostatni skok || Soukoku one-shot
Fanfiction•2021• "𝙼𝚘𝚐𝚕𝚎𝚖 𝚠𝚒𝚎𝚛𝚣𝚢𝚌́ 𝚠 𝚙𝚒𝚎𝚔𝚕𝚘, 𝚊𝚕𝚎 𝚗𝚒𝚎 𝚞𝚖𝚒𝚊𝚕𝚎𝚖 𝚞𝚠𝚒𝚎𝚛𝚣𝚢𝚌́, 𝚣̇𝚎 𝚒𝚜𝚝𝚗𝚒𝚎𝚓𝚎 𝚛𝚊𝚓" ~ 𝐃𝐚𝐳𝐚𝐢 𝐎𝐬𝐚𝐦𝐮, "𝐙𝐚𝐭𝐫𝐚𝐜𝐞𝐧𝐢𝐞" •𝙷𝚊𝚙𝚙𝚢 𝙴𝚗𝚍•