• Lisa •
— Jesteś pewny?
— Tak... Nasze dziecko...
— To niemożliwe!
Lisa zdążyła usłyszeć tylko część rozmowy jej rodziców. Drzwi zostały zatrzaśnięte z hukiem, kiedy zorientowali się, że są podsłuchiwani. Nie mogli pozwolić, by ich dziecko znalazło się w niebezpieczeństwie. Taki przypadek zdarzał się rzadko... bardzo rzadko, bo raz na tysiąc lat. Nic dziwnego, że początkowo nie mogli w to uwierzyć. Tak naprawdę nie zdążyli do końca przyjąć tego do siebie, ponieważ w następnym tygodniu byli już martwi.
Lisa wraz z siostrą została pod opieką babci. Zawsze miały dobry kontakt, a z siostrą były nierozłączne. Musiały uciekać od zagrożenia, zająć się grzebaniem w cudzej pamięci. Edith, babcia Lisy, bardzo brzydziła się wchodzeniem w ludzki umysł, szczególnie nie swój. Jednak czego się nie zrobi dla rodziny? Dla bezpieczeństwa swojej ukochanej wnuczki?
Lisa nie mogła pojąć, dlaczego ludzie się nią przejmują. Była przecież jednym, nic nieznaczącym istnieniem. Oddałaby życie w imię sprawiedliwości... o tak, była szlachetna.
Jednak to nie szlachetność skazała ją na zgubę...
• Emily •
Emily od dziecka uchodziła za pyskatą, tak samo jak jej siostra. Ich duet był nierozrywalny. Jedna nie przeżyłaby bez drugiej.
Edith była dumna z wychowania przez nią obu dziewczynek. Doskonale wiedziała o talencie Lisy, o którym żadna nie mogła się dowiedzieć. Emily wiedziała, że jej siostra nie jest normalną czarownicą. Mogłaby przysiąc, że czuła to w kościach. Mimo potencjalnego podobieństwa, dosyć się różniły. Między innymi datą urodzin. Emily urodziła się trzynastego grudnia, zaś Lisa , starsza, szóstego stycznia. Dzięki dobrej woli dyrektora Hogwartu zostały przydzielone do szkoły w ten sam rok.
— Emily — powiedziała spokojnie Edith. — Musisz to opanować, spróbuj jeszcze raz.
Brązowooka skierowała różdżkę w stronę piórka leżącego na stole i wypowiedziała zaklęcie. Pióro, ku jej zdziwieniu, uniosło się. Edith klasnęła w dłonie, uśmiechając się szeroko. Lisa przybiła piątkę z Emily i pobiegła po gotowe tosty.
— Należy wam się nagroda, macie talent — mruknęła Edith, kładąc na stole dwa galeony. — Duży talent — dodała pod nosem, lecz dziewczynki tego nie usłyszały.
~~~~~~~~~~
Historia jest połączona z innymi na moim profilu.
CZYTASZ
The Full Moon
फैनफिक्शनKtoś mi kiedyś powiedział, że pozory mylą. Możecie mnie próbować przekonać, ile razy mieliście rację, oceniając książkę po okładce, a tak naprawdę nigdy nie zajrzeliście do jej wnętrza... Nie przeczytaliście kolejnych stron, zatrzymując się na tej p...